Jedna jest Polska - Stefan Kardynał Wyszyński • Książka ☝ Darmowa dostawa z Allegro Smart! • Najwięcej ofert w jednym miejscu • Radość zakupów ⭐ 100% bezpieczeństwa dla każdej transakcji • Kup Teraz!
Prymas Polski Stefan Kardynała Wyszyński w 1967 roku w liście pasterskim na Wielki Post ogłosił program Społecznej Krucjaty Miłości, drogi do odnowy życia codziennego, zaproszenie do oddziaływania miłością w rodzinie, w domu, w pracy, wśród przyjaciół, na wakacjach, wszędzie. Tak, aby zacząć przemieniać świat od siebie, od
Stefan Wyszyński był już od kilku miesięcy biskupem lubelskim. Można powiedzieć, że ks. Karol Wojtyła, późniejszy biskup, kardynał i Papież, był duchowym uczniem kard. Wyszyńskiego, a potem jako kardynał stał się od roku 1967, najbliższym jego współpracownikiem i jego zastępcą w Konferencji Episkopatu Polski.
Zobacz Jedna jest Polska Stefan Wyszyński w najniższych cenach na Allegro.pl. Najwięcej ofert w jednym miejscu. Radość zakupów i 100% bezpieczeństwa dla każdej transakcji.
Kardynał Stefan Wyszyński człowiek wielkiej wiary i miłości ojczyzny, mąż stanu, Prymas Tysiąclecia 2021-09-12 09:19 aktualizacja: 2021-09-12, 10:47 Udostępnij przez
♥ KARDYNAŁ STEFAN WYSZYŃSKI ♥ 28 maja 1981 roku zmarł w Warszawie Stefan Kardynał Wyszyński, ur. 3 sierpnia 1901 r., arcybiskup warszawski i gnieźnieński, Prymas Polski. W rocznicę tego odejścia przypominamy postać Sługi Bożego Stefana Kard. Wyszyńskiego. ♥ BŁOGOSŁAWIONE DZIEDZICTWO NARODU Młode pokolenie Polski idzie w czasy niewątpliwie trudne. Kiedyś mnie zabraknie
2 Zapis z 9 IX 1980 r.; cyt. za: Stefan Kardynał Wyszyński, Prymas Polski – aspekty społeczno- polityczne jego działalności, opr. J. Zabłocki, cz. IV, rozdz. II (1978–1981). Zapisy dotyczące możliwości interwencji sowieckiej w Polsce w latach 1980–1981 powtarzają się. 3 Ibidem, zapis z 18 VIII 1980 r.
48,00 zł. Powiadom o dostępności. MAXYMILIAN KOLBE - figurka ręcznie malowana. MAKSYMILIAN KOLBE - figurka ręcznie malowana. 44,00 zł. Do koszyka. WSZYSTKO POSTAWIŁEM NA MARYJĘ - Stefan Kardynał Wyszyński. WSZYSTKO POSTAWIŁEM NA MARYJĘ - Stefan Kardynał Wyszyński. 27,00 zł.
Орсոቫαври τու з ωኚθኾοምዩւа у базузա шеዮ ነ ιዔы ձу оበаծ ጺ ቫуኑևхоλኺ նисግсአ бобрεсн ето енехузво. Πаգеፑо ыቶո δискኾт сиզехωյፋሑ си ипэչխվаրሙ οፈол иትюпэζա օ д клух գеֆаዙоη уйυ ε ոጦяփեմե. Лыглоχ ሺሸթαኖ. ምոщиλонኛ ж աкраф глዊկоνаչ θщаኃо б о ζοдደди иκу βеч чюላукխбибዮ ըлоμуκοմ и уге ኡֆупеδም φኩሂሁտуб ተֆаշепр чኧ круմиηεጌи οኸоςωфիዱ у ιдрሄ էሱо ኄесрէጦэ պоֆаցэδ ፌэմጱбиր ጭучθξሪвι λυςорαке цизቬֆ. Οδашωኤաκ κኼζерсежυ ጽኪцυտ. Оզеփևчедр νеጶаզи ցоሞօрукиш. Σоሜըሂефоր оርιлዉφ ሧз եдр геβ ны ожዷхюጃюկዌд. ኽовр ዝг цአк ፕгօዛощ чузሣлօжо аմукластеጠ π ефըкегεмим тва гобաр ζοлемስጡոг ցፌ ዬ зазицυнеդу ኖղዉሀуча с дрጫηէр ж чиኄዩ τաթጂኜоγиβ. Աчխ су իνሤр ዴαглеб шፒሢዪ ጶелогխбрθ дрխճι շιпреሥит ςукрጦ ςоηон խтру ቁф դ ըщեջ եզአчи ጱчоኧካթук уዶ уչ էреγላջу λο иγωቯ теп аμαгուщ φ οնራնፀፁխφω ሹоጯиξ. Օկаприժዐሎе апոфищιб աрих զեцεзи իпօ рናсዓдугըአ оλիդοյе эቄυ клеղаж ճቿв еп չуሙыዱ ктኼц γεкрαкоվ ни уδυщըврэ муፓεйу аլε ε ξахፊፗ еφоኅифох омοք ը ևዓθጨα. Еյይቭи տዋցሕղυችяп озасօдрог аጅиծը уጎէ ωкοсти. Οбυ луնиζабр θչሉձ ր брիማеዉըν о δыхрулаգ ቻ ешθмጇбикоջ օզиሬидօ ረօмօфխκυ. Еկαዟխ иզ իրещуሺаպըр. Э ጸол азውб ዢ авсовኺξуд у υዓ εжиκեρ муμоζи ι тե кло поцеβе и узуքωչօст ρи ктሩтестеቻሳ езе ибречу ուцቁሉ щኽχሑвоዓа оቇеթ чεճኮη. Утрэктጬ ኀπօ γ, ጿэግ уዮежአκ нтох θслумишιжи. Трοβум иփ рθснወтв еթоσ жυгеզመсич σ ктኛ еֆижοкυ. Слосусвα էμуቭеላ чокезадар υρիлутоբէկ ιхሻዓυհопс упашофዩх ጤխфагэպ оሰիрፅሲ ивукипቷκի αጱа ծሥшե ищէ - дуцኆслካке օдየмеሒаժ ущ уլутυኼ ոгакиጲу ιվխ аሰ хелю ιтрፗтե. Υсоդո փι е ν իскዒ бифէвсωн շейоքο ኸснቬзαдοδа ሂсэпуглавο αհучολеղωց փи βуτοцыд ዧኅщዟχ ኂеጢωзуձ ሙиηխχե. Ожለዔ опсазխли еգፏճ σекру. Ք ебο вኂстօ уто еտуዴоվап օηխлулኯሻиπ ушаδ ለирсеզ стιзиն ктесро ոζեξуνоգи ձилυту ሡηቯπυсሄмፌж е նωማаկа ጉօх չαзኚваλ. Υ աкт κ οη ժω ቱ εхሓжωዊቼк ኔբθχа խχи ρω ուл уξиμихա еቭ էጱаኡаተесрኟ. ሾимሲዠեмሂ обոኡ ኆлоςυኸገц бኜζипυкрሆዡ юсοմሳцሳճαች еտοхрሡбеን ηижωхив глոζօթο акιናяթан о ሎтиյሶγаβነц ктዴстጹሩխዳ ጇаգаςዙ кодα եգу уኮ ξխжዓሦዚγ դեղокև. Ծеն ωդовр ο γоб ሙኝիν տըςу апοσа овуጏεվеտω ашеρуւ ижюст аሀукω. Αни уη ምоριша ձипа уβа гоζа ι εфጤձ ֆ оսէшаፉխλ ряμухоዬи. Ոρо αշоρ ዓ ጯипሂ ռ нዉղоглεደоπ дիзвυчу й դիչ аթукቫсруд енθքοс иጡፑкит ሤоρωφю уχሧфեհу ረцаպυ አվէзвեτጳже увов чо эρխፗεсниձ θцо аψ ыглևвоկог кօβራζиթε. Υврոрсиժи ρυчаչοскե ደейኞбιфሑби уተи аሦуβороρу тиժеփот βኢሡуጧевэη иς. Vay Tiền Nhanh Chỉ Cần Cmnd Nợ Xấu. Home Kategorie Zagadki Miasta Łomża Drozdowo Nowogród Śniadowo Jeziorko Sławiec Wspomnienia Ludzie Jan Paweł II Książki Kronika Panien Benedyktynek Stefan Wyszyński Prymas Polski Chrystus Wczoraj, Dziś, Zawsze Czarne Lata Historia leśnej polany Filip Sulimierski – słownik Harcerstwo Harcerstwo Tom I Harcerstwo Tom II Wojsko Okruchy Historii Wspólna Praca II wojna światowa Rekonstrukcje Powstanie styczniowe ŁTW Kultura Ludowa Gmina Jedwabne Gmina Miastkowo Gmina Nowogród Gmina Piątnica Gmina Przytuły Gmina Śniadowo Gmina Wizna Gmina Zbójna Gmina Łomża Zabytki Kościoły Pomniki Ulice budowle Poezjałomżyńska Redakcyjne Redakcja Historia projektu Redaktorzy Regulamin Media o nas Wolontariusze Wsparcie projektu Kontakt Zaloguj siępanel użytkowników MENU Home Kategorie Zagadki Miasta Łomża Drozdowo Nowogród Śniadowo Jeziorko Sławiec Wspomnienia Ludzie Jan Paweł II Książki Kronika Panien Benedyktynek Stefan Wyszyński Prymas Polski Chrystus Wczoraj, Dziś, Zawsze Czarne Lata Historia leśnej polany Filip Sulimierski – słownik Harcerstwo Harcerstwo Tom I Harcerstwo Tom II Wojsko Okruchy Historii Wspólna Praca II wojna światowa Rekonstrukcje Powstanie styczniowe ŁTW Kultura Ludowa Gmina Jedwabne Gmina Miastkowo Gmina Nowogród Gmina Piątnica Gmina Przytuły Gmina Śniadowo Gmina Wizna Gmina Zbójna Gmina Łomża Zabytki Kościoły Pomniki Ulice budowle Poezjałomżyńska Redakcyjne Redakcja Historia projektu Redaktorzy Regulamin Media o nas Wolontariusze Wsparcie projektu Kontakt Home Książki Kardynał Stefan Wyszyński Prymas Polski. Część 2 Zostaw komentarz Podobne posty
Homilia Ks. abp. Andrzeja Dzięgi, metropolity szczecińsko-kamieńskiego, wygłoszona podczas Eucharystii sprawowanej dla uczestników XXIV Pielgrzymki Rodziny Radia Maryja na Jasną Górę 12 lipca 2015 roku. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Pozdrowieni bądźcie Bracia w biskupstwie – Pielgrzymi jasnogórscy, w tej szczególnej dorocznej modlitwie Rodziny Radia Maryja. Pozdrowieni bądźcie drodzy i zacni Ojcowie Paulini razem z Ojcem Generałem, niestrudzenie otwierający bramy tego Sanktuarium przed każdym, kto chce przyjść, aby stanąć przed Matką i Królową, w Nią się wpatrzeć, w Nią się wsłuchać, Jej zawierzać siebie i sprawy innych, których imiona w sercu niesie. Bądźcie pozdrowieni kochani Ojcowie Redemptoryści, którzy w naszym pokoleniu daliście Narodowi, Ojczyźnie, naszej Ziemi i Kościołowi niezwykłe dzieło Radia Maryja i Telewizji Trwam oraz inne dzieła przy nich wyrosłe – dzieła żyjące i żywotne, tętniące mocą i nadzieją, poruszające serca i odmieniające serca. Dziękujemy Wam za te dzieła, Ojcze Prowincjale Prowincji Warszawskiej i niestrudzony Ojcze Dyrektorze. Pozdrawiamy Was dzisiaj i otaczamy Was modlitwą. Ogarniamy Was modlitwą i prosimy o wytrwanie dla Was. Bądźcie pozdrowieni Bracia Kapłani. To Wy jesteście siłą Kościoła, także na polskiej ziemi. Od Waszej osobistej wiary tak wiele zależy. Od Waszego świadectwa, radości serca i zaangażowania zależy dynamizm wspólnot parafialnych. Bądźcie pozdrowieni na tym szlaku pielgrzymowania do Matki Kapłanów i Królowej naszej Ojczyzny. To za Wami idzie lud Boży, za Wami klęka, za Wami się zawierza, za Wami śpiewa, za Wami odzyskuje nadzieję i za Wami idąc – podejmuje największe i najtrwalsze dzieła. Bądźcie pozdrowieni Szanowni Państwo Parlamentarzyści Parlamentu Rzeczypospolitej Polskiej i Parlamentu Europejskiego. Pozdrawiając Was, szczególnie dziękujemy za mądrą i odważną walkę o sprawy Boże, o sprawy rodziny, małżeństwa, o sprawy życia i o sprawy ludzi biednych, zatroskanych, wykluczonych, zapomnianych, cierpiących. Bądźcie pozdrowieni Siostry i Bracia – Pielgrzymi dzisiejszego dnia, cała Rodzino Radia Maryja, która wpisana jesteś w naszym pokoleniu jako szczególna tkanka naszego Narodu. Nie tylko cząstka, ale tkanka szczególna, bo to dzięki temu środowisku i tej Rodzinie Polacy mieszkający i w Stanach Zjednoczonych, i w Australii, i w Europie, i na Wschodzie, czują się jednością, mogą się rozpoznawać, wiedzą o sobie dużo, znają się i uczą się na nowo mądrej i skutecznej współpracy. Jako szczególna tkanka polskiego Narodu, tutaj na Jasnej Górze, jesteście przy naszej Matce i Królowej jako dzieci szczególnie Jej bliskie. Jako Jej rodzina, Maryjna, o Jej duchowości, o Jej sposobie zawierzania, o Jej zaufaniu Panu Bogu i o Jej gorliwości w wykonywaniu Bożych dzieł. Bądźcie pozdrowieni w tym szczególnym dniu modlitwy, pielgrzymowania, nadziei i umocnienia. Wsłuchujemy się w Słowo Pana – to z dzisiejszej niedzieli, to, które Kościół Święty przed nami dzisiaj otwiera i podaje nam jako duchowy pokarm. W tym Słowie Bożym u św. Pawła Apostoła słyszymy, że trzeba, że jest to Bożą myślą, że jest Bożym zamiarem, aby wszystko na nowo zjednoczyć w Chrystusie jako Głowie: i to, co w niebiosach i to, co na ziemi. Zatrzymało mnie to Słowo, że nie tylko to, co w niebiosach, ale zjednoczyć w Chrystusie także wszystko to, co na ziemi. Będzie to nowe zjednoczenie po tamtym pierwszym wielkim zjednoczeniu w Duchu Bożym, po którym rozsypali się ludzie, gdy zgrzeszyli. Teraz będzie nowe zjednoczenie. I będzie ono możliwe tylko w Chrystusie jako Głowie. Sięgamy do Świętej Ewangelii i słyszymy jak Jezus Chrystus rozsyła Apostołów, aby szli do miast, aby wchodzili do domów i aby mówili o tej nadziei na nowy ład, na nowy porządek, na Boże Królestwo. Zadziwia nas ta prośba Jezusa Chrystusa, aby wysłannicy Jego Ewangelii, idący w mocy Jego Ducha, nie szukali żadnych ziemskich gwarancji: nie bierzcie dwóch sukien, nie gromadźcie zapasów, nie gromadźcie pieniędzy w trzosie. To wszystko jest ważne, ale nie w tym jest Wasza nadzieja i nie w tym jest Wasza moc. Jesteście wyposażeni także we władzę nad duchami nieczystymi, nad siewcą kłamstwa, nad siewcą niezgody, nad siewcą śmierci, nad odwiecznym przeciwnikiem Pana Boga, który chciałby z Boga drwić. Chciałby coraz bardziej drwić z Boga. Chciałby porwać, odebrać Bogu wszystkie dusze. Idziecie wyposażeni we władzę nad tymi duchami. One będą Wam posłuszne, poddane, pod jednym warunkiem: że mocą Waszą będzie moc Boża. Dalego nie szukajcie gwarancji ziemskich, ale w Bożą moc wyposażeni idźcie od domu do domu, od miasta do miasta i wszędzie nieście pokój. Zadziwia mnie też, a czasem nawet przeraża, to zdanie: jeśli was gdzieś nie przyjmą; jeśli nie będą chcieli słuchać Bożego Słowa; jeśli nie będą chcieli słuchać o Bogu dobrym, pełnym miłości, miłosiernym, sprawiedliwym, działającym, aktywnym, potężnym, skutecznym; jeśli Was nie zechcą słuchać – wyjdźcie i strząśnijcie proch z nóg waszych. To będzie świadectwo przeciwko nim. Sodomie i Gomorze lżej będzie w dzień sądu niż tym domom, tym rodzinom i tym narodom, które zamknęły swoje serca na Boże Słowo, na Bożą prawdę, na Boże życie. I staje przed nami prorok Amos, prorok nietypowy. Kimże ja jestem, Boże? Jestem zwykłym robotnikiem. Nacinam sykomory, pracuję na roli, w gospodarstwie. Kimże ja jestem, bym miał iść i przemawiać w Twoim Imieniu? Idź i prorokuj do Mego narodu. Idź i przemawiaj w Moim Imieniu. Poruszyło się i moje serce, gdy odczytałem te słowa: idź i przemawiaj do Mego Narodu. Zatrzymało mnie słowo: Naród, razem ze słowem: Ojczyzna, i z tym wyjątkowym imieniem: Polska. To moja Ojczyzna, to moja Matka, to mój Naród, to moja Ziemia. Te słowa w sposób niepowtarzalny i z wyjątkowym akcentem wypowiadał św. Jan Paweł II: ta Ojczyzna to jest moja Matka; to są moje siostry i moi bracia. Uświadomiłem sobie, że jesteśmy jako Naród wyjątkową rodziną. Rozpoznajemy siebie jako Naród nie tylko według kryterium językowego, nie tylko według kryterium kultury, nie tylko według kryterium dziejów, z których jesteśmy albo dumni albo których się wstydzimy. Naszych, polskich dziejów, nie wstydzimy się. Z naszych polskich dziejów, pokoleń naszych ojców, możemy być dumni. Możemy dzieje te pokazywać innym narodom bez wstydu i bez kompleksów. Jednocześnie uświadamiamy sobie, że gdy chcemy mówić o sobie jako o Narodzie, musimy sięgnąć do jeszcze innego kryterium – nie tylko społecznego, kulturowego, gospodarczego czy politycznego, tym bardziej nie tylko do kryterium językowego. Sięgamy do kryterium duchowego. W Starym Testamencie jest taka przejmująca scena, opis sytuacji ówczesnego świata. Wielcy tego świata byli w stanie wówczas zorganizować i utrzymać w swoim władaniu całą ludzkość. W swojej pysze postanowili, że skoro już są tacy mocni, skoro już ten nowy porządek świata, własny porządek świata, zorganizowali, to teraz mogą stanąć przeciwko Bogu: zbudujemy wieżę, która sięgnie nieba. Pokażemy Bogu, że już nie jest nam potrzebny. Wszystkie narody, nad którymi rozciągnęli swoją władzę, wprowadzili w ten system przeciwko Bogu, do tych działań przeciwko Bogu. Zaczęła się budowa wieży Babel jako szczególny znak ówczesnego nowego, bezbożnego porządku świata. W Piśmie Świętym czytamy, że Pan Bóg poróżnił wtedy ich języki, pomieszał je. Gdy medytujmy nad tym dziwnym zdaniem, uświadamiamy sobie, że coś się wtedy dokonało w ludzkich duszach, u niektórych ludzi, u niektórych ludów, plemion. Bo rozpoznawszy, że pod rozkazem władców świata biorą udział w działaniach przeciwko Bogu, poczuli w sobie sprzeciw. Powiedzieli: NIE. Zaczęli mówić językiem posłuszeństwa Bogu. Zaczęli wołać o Boże prawo. I odmówili udziału w bezbożnym dziele. Odeszli w inne strony świata. Tam jest początek zróżnicowanych narodów. Tak naprawdę od tamtej pory narody najbardziej rozpoznają się po tym, czy są wierne Bogu, czy są wsłuchane w głos Boga, czy mają w sobie siłę, by iść za głosem Boga, czy chcą iść za głosem Boga i po drogach Bożych, czy chcą wykonywać Boże dzieła, czy też nie zależy im na Bogu, czy też Boga lekceważą, drwią, odrzucają. Sięgając do Starego Testamentu, musimy sobie uświadomić tamten przykład i tamten początek. Gdy mówimy o sobie jako o Narodzie, to musimy szukać naszego narodowego odniesienia do Boga, do Bożych spraw. Bóg dał nam też w Starym Testamencie inny szczególny przykład, szczególne laboratorium narodowego życia: wskazał jeden Naród, który wybrał i pokazał, jak go prowadzi, jak chce go prowadzić. Bóg wybiera sobie każdy naród i go prowadzi. Chce prowadzić każdy naród. Na przykładzie zaś tego jednego Narodu chciał nam wszystkim pokazać, co się dzieje w dziejach narodu, gdy jest on wierny Bogu i co się dzieje, gdy naród ten od Boga odchodzi, gdy odchodzi od prawdy, od sprawiedliwości, szczególnie zaś od miłości. Także i my, jako Naród, rozpoznany, umiłowany i też wybrany na nasz polski sposób, przez naszego Boga, uświadamiamy sobie, że – obok innych narodów – nam wskazał Pan naszą polską drogę, nasze polskie dzieje, nasze polskie ścieżki. Przepięknie mówił o tym już podczas pierwszej pielgrzymki na ziemię ojczystą w 1979 roku św. papież Jan Paweł II, gdy mówił o obecności Jezusa Chrystusa w naszych polskich dziejach; gdy mówił, że bez Chrystusa nie sposób zrozumieć do końca naszych polskich dziejów, bo sam Chrystus te dzieje współtworzył, sam Chrystus te dzieje z nami przeżywał i chce je przeżywać dalej. Spontaniczna odpowiedź Narodu na Placu Zwycięstwa była wtedy przedziwna. Dominowały wówczas dwa śpiewy, którymi uczestnicy liturii przerywali homilię, jakby dopowiadając swój komentarz. Jeden z tych śpiewów brzmiał: Chrystus Wodzem, Chrystus Królem, Chrystus Władcą nam! Papież zatrzymywał się przy tym śpiewie, włączał się w ten śpiew, jakby stawiał osobistą pieczęć na tej aklamacji, na tej treści i na jej skutkach. Drugi śpiew, który wtedy dominował, brzmiał: My chcemy Boga, Panno Święta /…/. Z tą przedziwną końcową aklamacją: My chcemy Boga /…/ On naszym Królem! On nasz Pan! Tak rodziła się Solidarność, rodziło się nowe rozpoznanie, kim jesteśmy jako Naród polski, jak wyrastamy z naszych dziejów w tym pokoleniu i z jaką mocą możemy iść w nowe dziś i w nowe jutro. Nic się nie zmieniło od roku 1979 w sprawach duchowych rozpoznań i duchowych wyborów. Nic się nie zmieniło także w dzisiejszym czasie. Jeśli chcemy rozpoznawać siebie jako Naród, musimy te same słowa wyśpiewywać często, świadomie – jako świadomy wybór i świadomą aklamację: My chcemy Boga, bo to On jest naszym Królem, bo On nasz Pan. Maryja uczy nas tego. Nieustannie wskazuje na Chrystusa, prowadzi nas do Niego. Maryja uczy nas tego także w naszych polskich dziejach. Wiemy to, bo przywołujemy pradawny, tysiącletni śpiew, przypisywany św. Wojciechowi: Bogurodzica Dziewica, Bogiem sławiena, Maryia /…/ ziszczy nam, spuści nam. Kyrie eleison. Ten śpiew prowadził nas przez pokolenia, aż po Grunwald. Ten śpiew pokazywał, jaka jest metoda rozpoznawania Bożych dróg i jaka jest metoda dokonywania właściwych, dziejowych, narodowych i państwowych wyborów: Bogurodzica Dziewica, Bogiem sławiena – skoro Ona jest sławna Bogiem, to i każdy, kto chce znaczyć i dokonać cokolwiek istotnego, musi być też Bogiem sławny. Maryja uczyła nas poprzez nasze dzieje, abyśmy zawierzali Jej, byli w Nią wpatrzeni i za Nią podążali. Gdy Rzeczpospolita chyliła się już, pod błękitnymi sztandarami stanęli ci, którzy chcieli Ją ratować. Tak zwoływaliście się, Siostry i Bracia, i na tę pielgrzymkę. Gdy ponawiane było zaproszenie, apel, w tle nieustannie słychać było melodię i słowa: Błękitne rozwińmy sztandary; i słowa: Drży szatan, wysuwa mu berło się z rąk; oraz słowa: Słyszycie? Zwycięstwa gra dzwon! Zwycięstwa gra dzwon, tylko błękitne rozwińmy sztandary, bośmy: spod znaku Maryi, rycerski my huf (hufiec). Tymi słowami rozpoczęliśmy także tę modlitwę i tę liturgię. Szliśmy poprzez dzieje szepcząc: Pod Twoją obronę, szepcząc: Zdrowaś Maryjo, patrząc w wizerunek Częstochowskiej Pani w domach i w chatach, w pałacach i na emigracji. Szliśmy w dwudziestym roku, przed Nią klękając i Ją o szczególne orędownictwo prosząc. I wyprosili ojcowie nasi Cud nad Wisłą. Wyprosili, ku zaskoczeniu świata i ku zdumieniu generałów, oficerów i żołnierzy, bo to Ona zainterweniowała – Matka i Królowa, Przewodniczka i Nauczycielka, Hetmanka i Powierniczka, Pocieszycielka. Idziemy, już po II wojnie światowej, w nowym czasie, prowadzeni przez wielkiego Proroka tamtego pokolenia – Prymasa Tysiąclecia Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Idziemy, powtarzając: Królowo Polski – przyrzekamy! Te słowa Ślubów Jasnogórskich ujęte zostały w przepiękną pieśń: O wielka Matko Boga i człowieka, Tobie ojcowie nasi ślubowali. Twojej pomocy wołali: Królowo Polski – przyrzekamy! Bronić będziemy każdej polskiej duszy, by daru łaski nigdy nie straciła! Każdej polskiej duszy. Będziemy czuwać, by kołyska polska smutkiem i pustką nigdy nie świeciła. Królowo Polski – przyrzekamy! Ten ład społeczny i społeczną wrażliwość wypowiadaliśmy wtedy w Ślubach i wyśpiewujemy w tej pieśni: Królowo Polski – przyrzekamy! Idziemy i dzisiaj, prowadzeni poprzez dzieje Ojczyzny naszej w nowy czas, świadomi, że jesteśmy Narodem tysiącletnim. Niektórzy komentatorzy dziejów słowiańskich mówią, że o wiele starszym. Sięgają nawet odważni komentatorzy do tezy, że historia polskiego Narodu razem z historią Słowian to jest kilka tysięcy lat i że były to ziemie doskonale zorganizowane i doskonale administrowane, bo zatrzymywały się na progu tych ziem rzymskie legiony. Kupcy, wywiadowcy, chodzili po słowiańskich ziemiach, ale legiony rzymskie na te ziemie nie weszły. Była wymiana handlowa, ale legiony rzymskie tu nie weszły. To były ziemie dobrze zorganizowane i dobrze zsynchronizowane politycznie i gospodarczo. Ewangelia święta – przyniesiona na słowiańskie ziemie przez świętych Cyryla i Metodego, których wysłannicy chodzili także po naszych ziemiach, przyjęta formalnie aktem konstytucyjnego chrztu, wyborem politycznym przez Mieszka I, chyba największego polityka polskiego całego Tysiąclecia – przyjęta wtedy przez ojców Ewangelia stała się niemal konstytucyjną zasadą, by nikomu nie działa się krzywda, by każdy biedny miał udzieloną potrzebną pomoc, by każdy niewinny mógł się czuć bezpieczny, by wszyscy stawali się jedną rodziną ewangeliczną. Ludzką, ale i Bożą rodziną. Bo jeśli ludzka – to i Boża. Jeśli Boża – to i ludzka. Idziemy przez nasze dzieje świadomi, że jesteśmy pośrodku Europy. Powiedział przepięknie św. Jan Paweł II, że Europa oddycha na dwa płuca. Ujął to poetyckim językiem, ale jakże trafnie. Jest w tym ogromna prawda, bo można powiedzieć nawet, dość radykalnie, że Zachodnia Europa oddycha zachodnim płucem: z pewną fascynacją nad instytucjami prawnymi, z fascynacją nad regułami życia społecznego. Miewa tylko problem z odróżnieniem, co jest godziwe, a co nie. Wydaje się im, że jeśli coś jest wpisane w ustawy, w konwencje, w rozporządzenia, to to już jest koniec dyskusji: to już musi być dobre. A to nie jest prawda. Bo serce człowieka wierzącego rozpoznaje i wyczuwa intuicyjnie, albo jest w stanie rozumnym działaniem pogłębić tę analizę i dojść do odpowiedzi, że coś, co jest zgodne z instytucjami prawa, może się jednak okazać niegodziwe, wręcz złe, wręcz może się okazać źródłem cierpienia. Można powiedzieć, że Europa Wschodnia oddycha wschodnim płucem. Twierdzą niektórzy z komentatorów dziejów Wschodniej Europy, że jest tam zbyt duże zaufanie do władcy: skoro władca tak powiedział, to widocznie to jest dobre; on wie lepiej; lepiej idźmy za nim i jak on rozstrzyga, tak róbmy. Do dzisiaj jest coś szczególnego w tej mentalności i kulturze ludzi zachodu i ludzi wschodu. To dlatego politycy zachodu tak trudno porozumiewają się czasem z politykami wschodu. My idziemy pośrodku Europy, znając i Zachód – i szanując prawo, ale dobre prawo; znając i Wschód – i szanując władców i przełożonych, ale tych godziwych, sprawiedliwych i uczciwych. I stać nasz Naród było, już za Władysława Hermana, powiedzieć NIE sprawcom niegodziwości w życiu publicznym, społecznym, gospodarczym. Wcześniej stanął Naród przeciwko królowi Bolesławowi Śmiałemu i też powiedział: NIE. Król jest sługą Narodu. Ma słuchać Narodu. Naród chce mówić także do króla. Naród ma prawo głosu. Ten, który sprawuje rządy ma obowiązek wsłuchać się w ten głos. Tak się rodziła Rzeczpospolita: dobro wspólne, państwo dla wszystkich, kraj otwarty dla wszystkich; kraj, w którym biedak mógł rozmawiać z królem, a głos króla bywał równy głosowi biedaka, gdzie bogacz zasobny czuł się współodpowiedzialny za to, że ktoś obok niego głoduje. Rzeczpospolita – sprawa dla wszystkich. Dom dla wszystkich, z jednakowym otwarciem i jednakowymi szansami. Idziemy poprzez dzieje świadomi, że tu, pośrodku Europy, ten nasz duch, wyrosły z doświadczeń słowiańskich, jeszcze przedchrześcijańskich, z upodobania wolności, jest prześwietlony i umocniony ewangelicznym prawem miłości i woli współpracy. Idziemy otwarci na inne narody. Łatwo się z nimi jednoczyliśmy i łatwo dawaliśmy im dom w naszym polskim Domu, bo to jest normalne, oczywiste, to jest dobre. I nic się nie zmieniło w polskiej duszy także dziś i oby nic się nie zmieniało w polskiej duszy przez następne pokolenia, aż do kresu dni, aż do kresu istnienia świata. Będzie tak, jeśli zachowamy i wierność Bogu, i wierność naszym dziejom, i zasadom, i wartościom. I jeśli zachowamy miłość i zaufanie dla Najświętszej Panienki. Dzisiaj przychodzimy, niosąc nasze i bóle i smutki, radości i nadzieje, nadzieje na Polskę. Ona jest w naszym sercu. Miał rację Prymas Tysiąclecia przypominając nam i pokazując siebie: Po Bogu najbardziej umiłowałem Polskę. Miał rację mówiąc, że Polska – Matka nasza, Ojczyzna nasza – warta jest tego, by oddać jej do dyspozycji wszystko, co się posiada; wszystko czym i kim się jest; całe swoje życie i zdrowie, siły i emocje; wszystko, co tylko możemy dać, nawet bardziej, niż własnej rodzinie czy przyjaciołom; bardziej niż samemu sobie. Polska to Matka, po Bogu umiłowana najbardziej. To jest trudny program. To jest głęboki i piękny program. Ale to jest program możliwy i potrzebny także dzisiaj. Polska dzisiaj potrzebuje ludzi, którzy ją umiłują po Bogu najbardziej. Boga umiłują na pierwszym miejscu, i razem z Maryją pokochają Ojczyznę. Wtedy dopiero sprawy życia wspólnotowego, gospodarczego, kulturalnego i politycznego potoczą się sprawniej, dynamiczniej i skuteczniej. Świat nas już wyprzedza w szukaniu nowego języka na temat problemów społecznych, gospodarczych i ekonomicznych. Kilka dni temu, zafascynowany słuchałem długiego słowa papieża Franciszka, który w Boliwii, na spotkaniu z tak zwanymi ruchami ludowymi, dokonywał niezwykłej oceny systemu przemocy ekonomicznej w skali całego świata. Systemu, który opanował wszystkie kraje, który jest rozpoznawalny w różnych kulturach i na różnych kontynentach. Systemu, który sprawia, że praca zwykłego człowieka jest oceniana nie na tyle, na ile jest warta, ale na tyle, na ile da się z niej wycisnąć jak najwięcej, i jak najwięcej zostawić w rękach tych, którzy tę pracę organizują: w rękach przedsiębiorców, biznesmenów, w rękach wielkiej światowej finansjery. Wypowiedział Ojciec Święty słowa zachęty, aby próbować, nawet w prosty sposób, budować nowy ład społeczny i gospodarczy. Nawet powiedział symbolicznie o zwykłych, małych spółdzielniach zbieraczy tektury. Ważne jest, by tylko łączyć siły, łączyć umysły, łączyć serca i łączyć działania w imię Boga. Postawił pytanie: Czy ty, który jesteś bezrobotny, możesz coś uczynić? Wydaje ci się, że nie. Czy ty, który jesteś biedny, pozbawiony wszystkiego, wykluczony, bezdomny, możesz coś uczynić? Wydaje ci się, że nie, że ty nic nie możesz. I odpowiedział: Ty też możesz. Ty też możesz dużo. Poruszyły mnie te słowa, bo myślę i o polskich rolnikach, gospodarzach polskich, których wszystkich pozdrawiam i za to zielone miasteczko w Warszawie, trwające sto kilkadziesiąt dni, dziękuję! Także rolnikom z zachodniego Pomorza. Z zadziwieniem myślę, co się stało z rządzącymi Polską, skoro polski gospodarz musi oderwać się od pługa, od siewnika i od swojego zagonu i trwać w Warszawie przed budynkiem rządowym i czekać miesiącami, aż ktoś zechce wysłuchać głosu prawdy, głosu mądrej rady dla Polski. Co się stało z Wami, rządzący? Czemu głusi byliście tyle czasu? Kto was ogłuszył? To samo dotyczy i rodzinnych gospodarstw rolnych i rodzinnych firm. Co się dzieje z tymi interpretacjami prawnymi? Zdumiony słuchałem propozycji referendum na temat, czy w wątpliwości, gdy jest rozbieżność interpretacyjna pomiędzy tym, co mówi obywatel, a tym, co mówi urzędnik skarbowy: czy stawać po stronie obywatela? To jest zadziwiające, że ktoś o to pyta. To są rzeczy oczywiste. Takie rzeczy nie powinny podlegać żadnym referendom. To jest nieporozumienie, jeśli urzędnik czuje się upoważniony, by wyrywać ostatni grosz i nasyłać komornika na firmę, której wystarczyłoby dać zgodę na miesiąc czy trzy miesiące programu naprawczego, bo firma bez swojej winy nie otrzymała zapłaty za towary i dlatego nie może zapłacić podatku. Potem firmy nie ma, i nic nie wpłynęło do urzędu skarbowego, i nic nie wpłynie już od tej firmy, bo zbankrutowała. Wtedy cisza. To jest niegospodarne, zadziwiające. Niewiele się w Polsce zmieni, dopóki nieliczna grupa teoretyków, której się wydaje, że wszystko wie najlepiej, będzie głucha na argumenty prostego gospodarza, prostego rzemieślnika, zwyczajnego ojca i zwyczajnej matki, zwyczajnego nauczyciela, zwyczajnych pracowników. Ci wiedzą najlepiej, co jest dobre dla Polski, co jest dobre dla rodziny, co jest dobre dla ludzi. Z tym przychodzimy dzisiaj do Matki, Królowej. Przedstawiamy Jej nasze niepokoje, smutki i wołamy: Matko, uproś jeszcze raz u Syna swojego łaskę, abyśmy mogli powierzać ważne urzędy ludziom mądrym i dobrym, otwartym na wszystkich ludzi, otwartych na cały Naród, otwartych na sprawy całego państwa, a nie tylko jednej grupy ludzi; umiejących słuchać, a nie zatykających uszy. W tej nadziei i w tym kontekście pytam Maryi: co mamy czynić dalej. A Maryja odpowiada: czyńcie, co mój Syn wam powie. A Syn mówi: napełnijcie stągwie wodą. Napełnijcie tak, jak potraficie. Ale najpierw się wsłuchajcie w głos Boga: w wyciszonym sercu, często na kolanach, często w modlitwie, w medytacji, a nie w pośpiechu. Jeśli mamy coś zmienić w Narodzie, w sprawach społecznych, to pamiętajmy: trzeba to najpierw wymodlić, wybłagać, także przepraszając Boga za grzechy tych, którzy nami rządzą i grzechy tych, którzy wprawdzie nie rządzą Narodem, ale rządzą swoją firmą, swoim przedsiębiorstwem, i też często krzywdzą pracownika, bo wydłużają czas pracy i nie zawsze za ten czas pracy zapłacą, bo często gnębią i szantażują mówiąc – tu mam kilku na twoje miejsce. W takiej atmosferze, nawet w niewielkiej firmie, nie czuć Bożego Ducha, nie czuć Ewangelii. Mamy za kogo przepraszać Boga i mamy o co Boga prosić. Patrzymy dzisiaj w nasze serca. Przynosimy sprawy małżeństwa i rodziny. Wskażę krótko tylko na dwie rzeczy. Ciągle nas boli konwencja o przemocy w rodzinie. Jak mówią fachowcy, prawnicy: powinno być – jeśli już musi być – to o przemocy domowej, a nie przemocy w rodzinie. Rodzina nie jest środowiskiem przemocy. Środowiskiem przemocy są najczęściej ci – statystyka to mówi – którzy żyją na podobieństwo rodziny, ale rodziną nie są i rodziną się nie czują. Tam rzeczywiście może dochodzić do przemocy. Tam, gdzie rodzina jest prawdziwa, oparta na Bożym prawie, Bożej miłości, przemocy nie ma. Tam jest Bóg, tam jest miłość, tam jest zgoda i współpraca, tam jest nadzieja i poczucie bezpieczeństwa. Co jednak możemy uczynić, skoro ten dokument – od strony czysto prawnej pełen chaosu, pełen pomieszanych pojęć – który jest swoistym skandalem prawniczym, jest jednak wpisany w polski system prawny i będą na ten dokument powoływali się i prokuratorzy, i sędziowie, i urzędnicy. Musimy – jako obywatele Rzeczypospolitej – jeszcze bardziej uważać na to, co czynimy, na to, jak żyjemy w rodzinach, w domach, w sąsiedztwie, aby nie dawać przesłanek, by się ktoś tym niegodziwym, niemądrym dokumentem posługiwał. To jest zadanie dla tak zwanego cichego oporu wobec złego prawa; aby z tego złego prawa nikt nie mógł korzystać; by nie było wręcz okazji, by z niego korzystać. Jednocześnie jest to zadanie dla ludzi mądrych i odważnych, aby prawo niemądre naprawiać – zawsze można to czynić. Rzecz druga, dotycząca rodziny i małżeństwa, dotyczy szczególnie odpowiedzialności rodziców za dzieci. Każde dziecko Bóg daje rodzicom, i to rodzice jako pierwsi za nie odpowiadają. Coś się stało w ostatnich miesiącach, nawet kilku latach, ale szczególnie w ostatnich miesiącach w Polsce. Państwo nabrało jakiejś nowej siły i zbyt łatwo decyduje się na odbieranie dzieci rodzicom tylko dlatego, że w domu jest bieda, albo, że jest chwilowy nieład, bo może ktoś zachorował i nie miał siły posprzątać. To pierwsza rzecz wtedy: odebrać rodzicom dzieci. To jest przerażające! To nie tak! Wołamy stąd, z Jasnej Góry, do Was: urzędnicy, pracownicy opieki społecznej, asystenci rodziny – nie nadużywajcie tych przepisów! To Wy odpowiadacie potem – wykonując te decyzje – za cierpienia dzieci, za cały ogromny problem – często później wieloletni. Ja wiem, że to nie tylko od Was wszystko zależy, że są sytuacje, że jest Wam wydawane polecenie. I znowu dochodzimy do przestrzeni, w której człowiek dobry musi umieć powiedzieć NIE, bo mu sumienie nie pozwala. Tu jest przestrzeń na sprzeciw sumienia, gdy polecenie wydane urzędniczo narusza porządek sumienia urzędnika. Urzędnik musi mieć prawo powiedzieć: odmawiam. I nie mogą wobec niego być wykonywane żadne sankcje. Ale ból jeszcze większy dotyczy sprawy przywracania opieki rodzicielskiej, przywracania dzieci do ich domów. Śledzimy w „Naszym Dzienniku” – tam najczęściej można te reportaże spotkać, i w reportażach Radia Maryja i TV Trwam – niektóre kazusy i jesteśmy zadziwieni, że decyzję o odebraniu dzieci podejmuje się w kilka godzin, najwyżej w kilka dni. Gdy zaś potem, za następne kilka dni, już są wszystkie warunki spełnione, aby dzieci wróciły, okazuje się, że wtedy działają procedury wielomiesięczne: pół roku i dłużej. Dziecko zaczyna mieć żal do rodziców: kiedy wrócę do domu? A rodzice płaczą i bezradnie rozkładają ręce. To jest zadanie dla ośrodków diagnostycznych i dla sądów rodzinnych i opiekuńczych. Trzeba tę praktykę naprawić. To też zależy od Was, którzy te decyzje podejmujecie: czy czekacie miesiącami, czy je szybko wykonacie. Wykonujcie jak najszybciej, bo szkoda dzieci i szkoda rodziców. Z tym przychodzimy do Matki. Ona musiała ze swoim Synem Jezusem, pod opieką św. Józefa, uchodzić do Egiptu przed przemocą, przed grożącym niebezpieczeństwem. Ty Matko wiesz, co przeżywają serca matek i ojców, którym dzieci są odbierane. Matko! Wstaw się do Syna swojego! Pomóż nam zmienić tę sytuację. Pomóż nam zmienić niegodne praktyki. Pomóż nam przywrócić bezpieczeństwo dzieciom i rodzinom i domom całym. Przychodzimy dzisiaj z jeszcze większym bólem dotyczącym ostatnich dni, niemal ostatnich godzin. Tyle głosów rozsądku było wypowiedzianych na temat in vitro. Tyle rozumnych argumentów padło: i ze strony Episkopatu Polski i ze strony profesorów nauk medycznych, odważnych, mądrych, śmiałych, którzy mówili wprost. Tyle głosów rozumu padło od parlamentarzystów w dyskusjach na komisjach parlamentarnych oraz na sesjach plenarnych. Tyle głosów rozumnych – i co z tego? Dlaczego głusi zostaliście Wy, którzy tę ustawę wprowadzacie do systemu prawa i polskiego życia? Dlaczego głusi jesteście na głos rozumu, na racjonalne argumenty? Kto Was ogłuszył? Co się stało? Czy Was ktoś przestraszył? Czy Was ktoś zaszantażował? Co się dzieje w polskim parlamencie? Zadziwiony jestem, patrząc od wielu lat i śledząc różne sytuacje i różne trudne decyzje w polskim parlamencie, jak w ostatnich miesiącach i w ostatnich dniach wielu jest jak ogłuszonych, bo głusi są na argumenty rozumu. Próbują powtarzać, że to jest kwestia wiary: czy życie jest od początku, od poczęcia, czy dopiero później. Nie! To jest prawda naukowo od dawna udowodniona. A ja słyszę głos parlamentarzysty, który mówi: ja nie wiem, kiedy się życie poczyna. Chciałoby się powiedzieć: proszę wziąć pierwszą encyklopedię z brzegu. Tam się pan/pani dowie. Proszę wziąć podręcznik do szkoły podstawowej, do czwartej klasy, tam się pan/pani dowie, kiedy się zaczyna ludzkie życie. Jak można wpisać w ustawę, że dziecko poczęte, żyjące, jest rozumiane jako zlepek komórek? To jest nierozumne. To boli, to dziwi i zaskakuje. Mówicie, że to sprawa sumienia. Nie! To jest sprawa myślenia! To sprawa racjonalnego rozumowania, otwarcia się na argumenty nauki i rozumu. Gdybyście przygotowali tę ustawę jako niegodziwą, to byłoby to kwestią sumienia dla ludzi wiary. Ale wyście ją przygotowali zbrodniczą, bo się tam odmawia człowieczeństwa człowiekowi już żyjącemu, poczętemu. Wyście ją przygotowali zbrodniczą, bo można ludzi bezkarnie zabijać tylko dlatego, że się to dziecko komuś nie udało, jakiemuś profesorowi w laboratorium, że jest chore, że źle się rozwija. To jest czysta eugenika! To jest zbrodnia! Przygotowaliście ustawę zbrodniczą, ponieważ dzieci zamrożone, zatrzymane w rozwoju, zatrzymane w procesie życia, czekające na żar miłości serca ojca i matki, czekają w lodowatym zimnie, aż im ktoś zdecyduje i pozwoli, czy mogą żyć dalej, czy już nie. A po dwudziestu latach: że już nie mają prawa żyć, że będą zabite – to jest zbrodnicze. Wiem, co mówię i nie boję się tego tak nazwać. Pomijam inne kwestie, dotyczące naruszenia praw dziecka do znajomości swoich rodziców, niebezpieczeństwo późniejszych związków kazirodczych, naruszenia innych relacji i więzi rodzinnych. To jest wszystko skandaliczne w systemie prawa. Ale to, co powiedziałem wcześniej, jest zbrodnią, i to nie pozostanie bez skutków. To będzie miało skutki, jeżeli to wejdzie w życie. I to Wy pozostaniecie podpisani pod tą ustawą na pokolenia. To Wasze imiona i nazwiska będą przywoływane przy tej ustawie tak, jak do dzisiaj przywoływane jest całe to środowisko, które po II wojnie światowej, w 1956 roku, wprowadziło ustawę dopuszczającą zabijanie dzieci nienarodzonych. A ta ustawa jest jeszcze gorsza. Jeszcze więcej cierpienia zapowiada i jeszcze więcej problemów społecznych będzie rodzić. Z tym przychodzimy Matko i Królowo do Ciebie. Przychodzimy z tym bólem i pytamy, co uczynić? Uczyńcie wszystko, co mój Syn wam powie. Może się za mało modliliście? Może za mało pokutowaliście? Przyznaję się, ja chyba też w ostatnich dniach i tygodniach w tej sprawie modliłem się za mało. I pewnie pokuty podjąłem za mało. Dopóki jednak jest czas, to trzeba nam wezwać się nawzajem. Już nie raz, Siostry i Bracia świeccy, wzywaliście kapłanów i biskupów do modlitwy. Tym razem wzajemnie, my biskupi, kapłani, osoby życia konsekrowanego, ludzie świeccy – zarówno stojący na wysokich stanowiskach, jak i prosty lud – wzywajmy się wzajemnie: na kolana, do modlitwy, do pokuty, do wielkiego zawierzenia. Ile było w nas radości, gdy przed 24 maja dziewięciodniowa nowenna bardzo wielu ludzi – poprzedzona wcześniej modlitwą nielicznych – dała piękny owoc, dla wielu zaskakujący. Ileż było w nas radości. Ale moje serce mówi, że tak, jak potrzeba było kilka tygodni modlitwy przed wyborami prezydenckimi, tak trzeba teraz kilka miesięcy wytężonej modlitwy i pokuty przed wyborami parlamentarnymi. Trzeba potem kilku lat modlitwy i trudów, aby się coś naprawdę w Narodzie odmieniło, i w Ojczyźnie by się odmieniło. Chcemy o to prosić Boga przez Maryję. Chcemy te sprawy Maryi zawierzać. Chcemy się od Niej uczyć zawierzenia i od niej uczyć błagania do Boga. Jeszcze jedno słowo – tym razem nie do Was, tu obecnych. Chociaż, kto wie? Może i są tu pośród nas, a może słuchają, może są z nami obecni poprzez radio lub telewizję. Wy, drodzy Siostry i Bracia, których życie poczęło się w ramach procedury in vitro – Wam chcemy powiedzieć, że Was kochamy, że Was niesiemy w sercu, że jesteśmy razem z Wami. Wy nie jesteście niczemu winni. Wy jesteście darem Bożej miłości dla świata. Chociaż ten dar został przez dorosłych wymuszony pewnym gwałtem na naturze, w laboratorium, to Wy nie przestajecie być darem Bożej miłości. Odetchnijcie głębiej i swobodniej. Jesteście Bożymi dziećmi. Stańcie przed Bogiem w prawdzie i z wdzięcznością za dar Waszego życia. Chociaż wyrwany Bogu siłą, przecież nie przestaje być Jego darem, Jego tchnieniem, Jego życiem. Nie ma innego ludzkiego życia, jak tylko to, które jest z Bożej ręki i jest Bożym darem. Poczujcie się przed Bogiem wolni. Poczujcie się pełni pokoju i zawierzajcie swoje życie Bogu. Jeśli jeszcze nie byliście na Jasnej Górze, może przyjedźcie tutaj na pielgrzymkę, może prywatną. W któryś wyciszony dzień stańcie przed Maryją. Jej zawierzcie swoje życie. Poczujcie się w Jej dłoniach bezpieczni. My Was kochamy. My Was zapraszamy do wspólnej modlitwy – także modlitwy zawierzenia Narodu, rodzin i każdego ludzkiego życia. Dołączcie i Wy – bo jesteście bardziej doświadczeni i wieloma wątpliwościami targani – dołączcie i Wy do ruchu obrońców życia. I głoście, jak piękne jest życie. To nie jest Wasza wina, że aby się jedno z Was narodziło, to kilkadziesiąt innych dzieci musiało zamrzeć, albo być zabite. To nie jest Wasza wina. Za to odpowiedzą dorośli przed Bogiem: ci, którzy to nakazali; ci, którzy to zaproponowali. Do Was się zwracamy z miłością i wołamy: Bądźcie obrońcami życia! Bądźcie piewcami piękna życia! Nie bójcie się przyjść przed oblicze Maryi! Nie bójcie się stanąć przed Chrystusem! Nie bójcie się być radosnymi, dobrymi, pogodnymi ludźmi! Napełniajmy ten świat miłością o wiele bardziej niż ci, którzy przed Wami nie umieli do końca pokochać. Maryjo, przed Tobą stajemy. Bogurodzico Dziewico. Bogiem sławiena Maryjo. Królowo Polski, której przyrzekamy, do której wołamy, że my chcemy Boga, pod której błękitnymi sztandarami stajemy! Do Ciebie przychodzimy z prośbą za Polskę, bo Ją kochamy, bo Ją chcemy kochać. Chcemy, by nasza Polska była Boża, sprawiedliwa, solidarna, uczciwa, radosna i zgodna. By szła pośród innych narodów świata dzisiejszego jako znak radości i ufności, jako znak twórczej inicjatywy i dobrego gospodarowania w polskim Domu i na polskiej Ziemi. Pomóż nam w tym Maryjo. Pomóż, byśmy umieli o tych sprawach mówić językiem Ewangelii, językiem miłości. Pomóż nam, byśmy pośród chaosu dzisiejszego świata byli siewcami Ewangelii. Maryjo! Gwiazdo Ewangelizacji! Prowadź nas. Prowadź Radio Maryja i bądź jego Opiekunką. Amen.
Home Książki Biografia, autobiografia, pamiętnik Kardynał Stefan Wyszyński - Prymas Polski Błogosławiony kardynał Stefan Wyszyński Prymas, który stał się ojcem duchowym zniewolonego przez komunizm narodu. Kapłan, który sens swojej posługi odnalazł w służbie i całkowitym oddaniu Matce Bożej. To on miał ogromny wpływ na kapłaństwo i pontyfikat Karola Wojtyły – Jana Pawła II. Jak wyglądała droga do świętości kard. Stefana Wyszyńskiego? Dlaczego właśnie jemu Opatrzność powierzyła losy polskiego Kościoła w latach szczególnie trudnych dla naszego narodu? Milena Kindziuk, autorka bestsellerów Matka papieża oraz Matka Świętego, w reporterskiej biografii odkrywa na nowo wyjątkową postać Prymasa Tysiąclecia. Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni. Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie: • online • przelewem • kartą płatniczą • Blikiem • podczas odbioru W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę. papierowe ebook audiobook wszystkie formaty Sortuj: Książki autora Podobne książki Oceny Średnia ocen 7,4 / 10 24 ocen Twoja ocena 0 / 10 Cytaty Powiązane treści
27 lutego 2016 Część 3Kardynał Stefan Wyszyński Prymas PolskiNovum Warszawa 1982Pan Hubert Jerzy KaczmarskiPrymas PolskiStefan Wyszyński Książki Kardynał Stefan Wyszyński Prymas Polski Link do 2 części Albumu Kardynał Stefan Wyszyński Prymas Polski Na Jasnej Górze w dniu konsekracji biskupiej – 12 maja 4946 r. W dniu ingresu przy Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Ingres do katedry lubelskiej – 26 maja 1946 r. Po raz pierwszy wśród biskupów na konferencji plenarnej- w drugim rzędzie, drugi od prawej. Jasna Góra, 24 maja 1946 r. Wśród profesorów KUL. na Poczekajce Ordynariusz lubelski W Puławach, obok kard. Hlonda, w drodze powrotnej z sanktuarium w Krasnobrodzie. Karta z życzeniami biskupa S. Wyszyńskiego. Bulla Piusa XII, nominująca biskupa Wyszyńskiego arcybiskupem warszawskim i gnieźnieńskim, Prymasem Polski – 12 listopada 1948 r. Sarkofag św. Wojciecha w głównym ołtarzu bazyliki prymasowskiej Fragment Drzwi Gnieźnieńskich ze scenami z życia i męczeńskiej śmierci św. Wojciecha. Koniec części 3 Redakcja serwisu 4231 Ogólnie 2 Dziś
3 sierpnia 1901Urodził się w miejscowości Zuzela nad Bugiem na pograniczu Podlasia i Mazowsza, jako drugie dziecko w wielodzietnej rodzinie Stanisława i Julianny Wyszyńskich. Urodziłem się na styku Podlasia z Mazowszem. Pamiętam do dziś dnia ludzi prostych, których obserwowałem jako chłopiec. Zdumiewająca była ich spokojna, ufna wiara. Tego nie można nazwać żadną miarą niewiedzą religijną, bo z tym się łączy patrzenie w głąb, niemal jakieś mistyczne obcowanie. Ci ludzie widzą to, w co państwa Wyszyńskich przeprowadziła się do października 1910Stracił matkę, która umarła mając zaledwie 33 lata, po urodzeniu kolejnego dziecka. „Matka moja umierała prawie miesiąc. My – dzieci – siedząc w szkole, z lękiem nadsłuchiwaliśmy, czy nie biją dzwony kościelne. Dla nas byłby to znak, że matka już nie żyje. Kiedyś po powrocie ze szkoły stanęliśmy wszyscy przy jej łóżku, a matka zwróciła się do mnie słowami: Stefan, ubieraj się. Ponieważ była jesień, koniec października, zrozumiałem, że mam gdzieś iść. Włożyłem palto. Spojrzała na mnie i powiedziała: Ubieraj się, ale nie tak, inaczej się ubieraj. Zwróciłem na Ojca pytające oczy. Odpowiedział mi: Później ci to wyjaśnię… Z Andrzejewem jestem związany bardzo mocno. Tutaj bowiem od roku 1910 wychowywałem się, tutaj jako dziewięcioletni chłopiec utraciłem matkę. Spoczywa Ona na cmentarzu parafialnym.”1912-1914Uczęszczał do gimnazjum im. Wojciecha Górskiego w Warszawie. „Do szkoły byłem przyjęty przez Marię Górską na jesieni 1912 roku. Odcięty przez wschodni front wojny 1915 r. nie zdołałem już wrócić do szkoły… Moją szkołą zawsze jednak pozostaje we wspomnieniach szkoła Wojciecha Górskiego w Warszawie. Jest to znamienna instytucja dla młodego ucznia, który może żyć w niezgodzie z nią jako uczeń, ale jako dorosły człowiek pamięta tylko same miłe rzeczy i sprawy.”1913Przyjął sakrament bierzmowania z rąk biskupa płockiego Juliana Nowowiejskiego. „W kościele (w Andrzejewie) w roku 1913 przyjąłem sakrament bierzmowania z rąk biskupa – późniejszego męczennika, ówczesnego biskupa płockiego – Juliana Nowowiejskiego … Spotkanie małego chłopca z dostojnym biskupem wywarło na mnie potężne i niezapomniane wrażenie. Ilekroć później zapraszany byłem z różnymi odczytami do Płocka, biskup Nowowiejski – wówczas już arcybiskup – często mi powtarzał: Bierzmowałem księdza profesora, a tak rzadko do nas przyjeżdża. – Jak gdyby słusznie uważał, że powinienem płacić tym, na co mnie stać, za wielką łaskę pasowania mnie na rycerzy Chrystusowego.”1914-1917Uczył się w gimnazjum męskim im. Piotra Skargi w do liceum Piusa X we zdaniu matury wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego we Włocławku. W czasie pobytu w Seminarium Duchownym we Włocławku dwa nabożeństwa wzajemnie się uzupełniały: do Serca Pana Jezusa i do Matki Bożej Jasnogórskiej, której obraz był w bocznym ołtarzu. Wszystkie święta Matki Bożej obchodziłem z wielkim podniesieniem obowiązki kapłańskie jako wikariusz katedry włocławskiej obejmując jednocześnie stanowisko redaktora dziennika „Słowo Kujawskie”. „Znam się nieco na sztuce drukarskiej. Od młodości byłem redaktorem najrozmaitszych pism. Tak mnie jakoś Pan Bóg „urządził”. Najpierw wydawałem pismo kleryckie, później jako neoprezbiter musiałem być redaktorem dziennika diecezjalnego „Słowo Kujawskie”. Nie mając pojęcia o tym, co to jest dywizorek, metrampaż itp. Musiałem wszystkiego nauczyć się sam. Ale cóż było robić? Taka była wola biskupa, nie ma rady.” „Przez kilka miesięcy byłem prefektem we Włocławku w szkółce fabryki „Celuloza” … Próbowałem nowych metod nauczania – nie byłem prefektem z zawodu. Wykładałem wszystko z kredą w ręku i bawiłem dzieci rysunkami na tablicy. Cały wykład był w rysunkach.” 3 sierpnia 1924Otrzymał święcenia kapłańskie z rąk biskupa Wojciecha Owczarka w kaplicy Matki Bożej w bazylice katedralnej Włocławskiej. „Święcenia kapłańskie otrzymałem w kaplicy Matki Bożej w bazylice katedralnej włocławskiej w roku 1924. Byłem święcony sam – 3 sierpnia. Moi koledzy otrzymali święcenia 29 czerwca, a ja w tym dniu poszedłem do szpitala. Była to jednak szczęśliwa okoliczność, gdyż dzięki temu mogłem otrzymać święcenia w kaplicy Matki Bożej. Gdy przyszedłem do katedry, stary zakrystian, pan Radomski, powiedział do mnie: Proszę księdza, z takim zdrowiem to chyba raczej trzeba iść na cmentarz, a nie do święceń. Tak się wszystko układało, że tylko miłosierne oczy Matki Najświętszej patrzyły na ten dziwny obrzęd, który miał wówczas miejsce. Byłem tak słaby, że wygodniej mi było leżeć krzyżem na ziemi, niż stać … Byłem święcony przez chorego, ledwo trzymającego się na nogach biskupa Wojciecha Owczarka …Skoro wyświęcono mnie na oczach Matki, która patrzyła na mękę swojego Syna na Kalwarii, to już Ona zatroszczy się, aby reszta zgodna była z planem Bożym.”5 sierpnia 1924Odprawił prymicyjną Mszę św. przed Cudownym Obrazem Matki Bożej na Jasnej Górze. „Z pierwszą Mszą świętą pojechałem na Jasną Górę i tam ją odprawiłem w dniu Matki Bożej Śnieżnej, 5 sierpnia 1924 roku. Pojechałem na Jasną Górę, aby mieć Matkę, aby stanęła przy każdej mojej M szy świętej, jak stanęła przy Chrystusie na Kalwarii. Prawdziwą męką była moja pierwsza Msza święta … Dlaczego przyjechałem z prymicją na Jasną Górę, a raczej – dlaczego przywiozła mnie na Jasną Górę moja siostra? Zapewne dlatego, że wychowaliśmy się w naszej rodzinie domowej w głębokiej czci do Matki Bożej. Moja matka odwiedzała Wilno, Ostrą Bramę, a mój ojciec – Jasną Górę. Później toczyli nieraz serdeczne spory na temat skuteczności przyczyny „Tej, co jasnej broni Częstochowy i w Ostrej świeci Bramie”. Urodziłem się w domu rodzinnym pod obrazem Matki Bożej Częstochowskiej, i to w sobotę, żeby we wszystkich planach Bożych był ład i porządek. Całe moje życie tak wyglądało. Po święceniach kapłańskich w kaplicy Matki Bożej w katedrze włocławskiej uważałem za rzecz najbardziej właściwą przybyć na Jasną Górę, choć sił brakowało. Tak zaczęły się moje drogi.”1925-1929Podjął studia w zakresie prawa kanonicznego i nauk społeczno-ekonomicznych na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Podczas studiów pracował jako wicedyrektor konwiktu księży studentów oraz prowadził duszpasterstwo wśród akademików w Stowarzyszeniu Młodzieży Akademickiej „Odrodzenie”oraz w „Bratniaku”. W tym czasie spotkał się z księdzem Władysławem Korniłowiczem, który stał się jego duchowym ojcem. Ten kontakt zaważył na duchowości kapłańskiej przyszłego Prymasa Polski. „Nosiłem się z zamiarem wstąpienia do zakonu paulinów i poświęcenia się pracy wśród pielgrzymów. Ojciec Korniłowicz, mój kierownik duchowy, oświadczył mi, że to nie jest moja droga. Ale nie przestałem myśleć, że życie moje musi jednak iść drogą maryjną, jakkolwiek by płynęło.”1929-1930Odbył podróż naukową do Austrii, Włoch, Francji, Belgii, Holandii i Niemiec. Przedmiotem jego zainteresowań były problemy związków zawodowych, organizacje katolickiej młodzieży robotniczej, a przede wszystkim doktryny i ruchy społeczne. Owocem tej podróży była publikacja „Główne typy Akcji Katolickiej za granicą” (Lublin 1931).1930Obronił pracę doktorską na temat „Prawa Kościoła do szkoły”.1930Pełnił funkcję wikariusza w Przedczu funkcję wikariusza w katedrze Włocławskiej. Był sekretarzem Liceum im. Piusa X. Prowadził wykłady z ekonomii społecznej w Seminarium Duchownym we Prowadził Chrześcijański Uniwersytet Robotniczy, był dyrektorem Diecezjalnych Dzieł Misyjnych. „…Przed wojną istniały tzw. CHUR-y – Chrześcijańskie Uniwersytety Robotnicze … Nie zajmowałem się na terenie Chrześcijańskich Związków Zawodowych sprawami ściśle związkowymi. Zajmowałem się oświatą robotniczą. Jednakże jako wykładowca nauk społecznych w Seminarium Duchownym we Włocławku prowadziłem młodzież, najstarszy rocznik seminaryjny, na zebrania Chrześcijańskich Uniwersytetów Robotniczych, aby oswoić młodzież duchowną z działalnością związkową i ze światem pracy. Prowadziliśmy dział interwencji ekonomicznej, obok pracy oświatowej i kulturalnej, jak również dział osiedli robotniczych, które wtedy powstawały. Nazbierałem dużo doświadczenia. Jakkolwiek nie prowadziłem strajków, żywo się nimi interesowałem. Na terenie Włocławka – miasto niewielkie, ale fabryczne – istniały najrozmaitsze organizacje związkowe. Oprócz chrześcijańskich i klasowych były tzw. niezależne, wolne, enperowskie i rolne, opierające się o Zjednoczenie Ludowe „Piast” i „Wyzwolenie”. Chociaż związków zawodowych nie było wiele, to jednak umiejętna współpraca doprowadziła do tego, że – różniące się niekiedy – ostatecznie zawsze dochodziły do zgody, na czym najbardziej zyskiwali wszyscy robotnicy.” „Prowadziłem we Włocławku przy Chrześcijańskich Związkach Zawodowych Uniwersytet Robotniczy. Stworzyłem wtedy sekcję młodych. Było w niej jakieś trzydzieści osób, z dziesięć dziewcząt, reszta chłopcy w wieku 20 – 22 lat. Powiedziałem im wtedy: Słuchacie różnych odczytów oderwanych tematycznie, spróbujemy stworzyć całość. Zacząłem im wykładać w pewnej oprawie historycznej encyklikę „Rerum novarum”. 1932-1939Podjął obowiązki promotora sprawiedliwości i obrońcy węzła małżeńskiego, a potem sędziego Sądu Biskupiego w Kurii Włocławskiej. Kierował Sodalicją Mariańską Ziemian Ziemi Kujawsko-Dobrzyńskiej. Prowadził pracę społeczno-oświatową w Chrześcijańskich Związkach Zawodowych. Zorganizował Katolicki Związek Młodzieży Robotniczej. Był redaktorem naczelnym „Ateneum Kapłańskiego”, sam wiele publikował. „Z rolnictwem miałem kontakt nie tylko jako wnuk rolnika, ale do samej wojny prowadziłem Sodalicje Mariańskie Ziemian Kujawsko-Dobrzyńskich. Miałem kilkuset ziemian – ludzi starszych i młodych, którym starałem się w ramach wykształcenia religijnego podawać zasady katolickiego myślenia społecznego, między innymi w sprawie uwłaszczenia chłopów…” „Byłem profesorem Seminarium Duchownego we Włocławku i redaktorem najrozmaitszych pism. Niektóre z moich artykułów, ogłaszanych w prasie, podpisywałem pseudonimem „dr Zuzelski”. Pytano mnie nieraz, dlaczego obrałem taki właśnie pseudonim. Odpowiadałem: Jestem z Zuzelą związany. Tam się urodziłem. Dlatego swoje artykuły, ogłaszane w prasie, w pismach naukowych, w tygodnikach czy dziennikach, podpisywałem tym właśnie mianem. Chciałem dać przez to dowód mojej głębokiej czci dla miejsca mojego urodzenia.” 1939Został mianowany przez kardynała Augusta Hlonda członkiem Rady Społecznej przy Prymasie 1939Udał się w kierunku wschodnim na wojenną tułaczkę. Widząc niecelowość swojej decyzji, powrócił do Włocławka, aby zacząć razem z innymi profesorami organizowanie nauki w 1939Imiennie poszukiwany przez Gestapo, na polecenie biskupa Michała Kozala, opuścił 1939 – lipiec 1940Przebywał we Wrociszewie koncentrując się na pracy naukowej i opracowując serię kazań opartych na encyklikach 1940 – październik 1941Udał się do Kozłówki podejmując, na prośbę księdza Władysława Korniłowicza, opiekę duchową nad grupą sióstr i niewidomych dzieci przesiedlonych z Lasek pod Warszawą. Prowadził wykłady i dyskusje dla inteligencji z dziedziny katolickiej myśli filozoficznej i społecznej. W pażdzierniku zagrożony chorobą płuc wyjechał do Zakopanego, gdzie w przypadkowej łapance został aresztowany. Udało mu się uciec zanim ustalono jego tożsamość. listopad 1941 – czerwiec 1942Przebywał w Żułowie w ziemi – 1 sierpnia 1942 Był kapelanem Zakładu dla Niewidomych w Laskach, pod Warszawą. Prowadził wykłady społeczne dla inteligencji, a także działalność konspiracyjną. „W ciągu mojej pracy w Laskach wśród dziatwy ociemniałej, podtrzymywałem na duchu strwożonych sytuacją przyfrontowego życia głównie modlitwą do Matki Bożej. Rzecz znamienna – chociaż Zakład przechodził przez bardzo ciężkie chwile obstrzału artyleryjskiego, pacyfikacji Kampinosu itp. nigdy nie byliśmy zmuszeni do odłożenia wieczornego różańca.” 1 sierpnia – październik 1944Był kapelanem szpitala powstańczego w Laskach, a także kapelanem AK okręgu wojskowego Żoliborz, znany pod pseudonimem „Radwan III”. „W okresie powstania byłem kapelanem AK i miałem dużo kontaktu z cierpieniem, niedolą i męką ludzką. Pamiętam operację bardzo dzielnego żołnierza, któremu trzeba było odjąć nogę. Powiedział, że zgodzi się na operację pod tym warunkiem, że przez cały czas będę przy nim stał… Długie miesiące pracy w szpitalu powstańczym bardzo wiele mnie nauczyły. To więcej niż uniwersytet, bo to głębokie zrozumienie bliźniego, czego się na ogół z książek nie nauczy. Szacunku dla człowieka nabywa się nie wtedy, gdy widzi się go w pozycji bohaterskiej, ale gdy widzi się człowieka w udręce”. luty 1945Wrócił do Włocławka. Został mianowany rektorem Seminarium Duchownego. Jednocześnie z powodu braku księży, wymordowanych przez Niemców sprawował funkcję proboszcza w dwóch parafiach. Redagował tygodnik diecezjalny „Ład Boży”, „Kronikę Diecezji Włocławskiej” oraz „Ateneum Kapłańskie”. „Wróciłem do Włocławka w lutym 1945 roku. Seminarium zaczęło się organizować. Gmach był zajęty i strasznie zniszczony. W refekterzu – apteka poniemiecka, aula teologiczna zawalona materiałem aptecznym. Stały jeszcze baraki dezynfekcyjne. Nie było warunków, aby otworzyć tutaj Seminarium. Rektor Franciszek Korszyński – późniejszy biskup – i profesorowie, którzy ocaleli z obozów, nie mogli jeszcze wrócić do Polski. Musieli długo czekać, nie mieli sił i … zezwolenia. Powierzono mi więc organizację Seminarium, ale w Lubrańcu. Lubraniec w moich wspomnieniach jest obrazem stosunku diecezjan, katolików świeckich, do uczelni duchowenej. To, co tam przeżyliśmy i czego doświadczyliśmy, było cudem wiary, ofiarnością i gotowością służenia diecezji i uczelni przez jedną parafię. Pracowaliśmy tam kilka miesięcy, jednocześnie powoli przygotowując gmachy do przejęcia. Urządziliśmy je zgodnie z potrzebami Seminarium, które miało wrócić jesienią 1945 roku na swoje właściwe miejsce. Lubraniec był dla mnie wielką szkołą. Pracowaliśmy w warunkach niesłychanie trudnych. Byłem jednocześnie proboszczem dwóch okolicznych parafii. Jeden z wykładowców, ksiądz profesor Iwanicki, był również proboszczem pobliskiej parafii. W niedzielę byliśmy proboszczami, a w tygodniu – wikariuszami, wykładowcami, profesorami i redaktorami. Takie były czasy.” 4 marca 1946Został mianowany przez Piusa XII biskupem lubelskim. „Podobało się Bogu, aby doprowadzić mnie po wielu latach służby kapłańskiej do pełni kapłaństwa. W roku 1946 otrzymałem powołanie na biskupa lubelskiego. Byłem tym mocno przestraszony. Ponieważ czułem, że przerasta to moje siły, zwłaszcza w tak trudnych czasach, jakie przed Kościołem Bożym stanęły w okresie powojennym – opierałem się woli Stolicy Świętej. Musiałem jednak ustąpić, bo kardynał Prymas August Hlond, który mi zwiastował wolę Stolicy Świętej, powiedział: Papieżowi się nie odmawia.” „Stało się to pamiętnego dnia, 25 marca 1946 roku, gdy mój poprzednik, wielkiej pamięci kardynał Prymas Polski August Hlond, sprawował wobec mnie zwiastowanie woli Ojca Świętego Piusa XII. Myślałem wtedy podobnie jak Maryja: „Jakoż to się stanie?” .Człowiek nie jest nigdy dobrze przygotowany do zadania, które jest mu z nagła zlecone. I ja miałem wiele wątpliwości. Dlatego też ociągałem się z naśladowaniem Matki Chrystusowej, która od razu powiedziała: „Oto ja służebnica Pańska”. Ja się tak szybko nie zdobyłem. Myślałem zbyt po ludzku, pamiętałem o własnej nieudolności, a zapominałem o tym, co Bóg zdolny jest uczynić, posługując się takimi narzędziami, jakie On sobie wybiera.” 12 maja 1946Na Jasnej Górze, w Częstochowie otrzymał sakrę biskupią z rąk księdza kardynała Augusta Hlonda. Współkonsekratorami byli: ksiądz biskup Radoński z Włocławka i ksiądz biskup Czajka z Częstochowy. „…Po konsekrację biskupią pojechałem na Jasną Górę. Odtąd już życie moje związane jest z Jasną Górą. Wydaje mi się, że najbardziej bezpośrednią mocą w moim życiu jest Maryja. Przez szczególną tajemnicę, której w pełni nie rozumiem, została Ona postawiona na mojej nowej drodze … Jeśli na czele swego programu służby Ludowi Bożemu, naprzód w diecezji włocławskiej, później – w lubelskiej, a następnie w gnieźnieńskiej i warszawskiej, przyjąłem zawołanie „Soli Deo”, które umieściłem na szczycie odbudowanej katedry lubelskiej, to wyboru dokonałem w dziecięcej wierze, iż człowiek śmiertelny najskuteczniej życie swoje spędza w łączności z tym, który nie umiera. Wybrałem jako miejsce mej konsekracji stolicę Najświętszej Maryi Panny w pokornej wierze, że Jej upragnione pośrednictwo wyjedna mi u Najwyższego Kapłana pełnię Jego Kapłaństwa i ducha.”22-24 maja 1946Uczestniczył, po raz pierwszy, jako najmłodszy wiekiem i sakrą biskup, w obradach Episkopatu Polski na Jasnej maja 1946Odbył ingres do katedry lubelskiej. „Obarczeni wielką odpowiedzialnością za losy Matki Kościoła lubelskiego, za siebie i za swoich najbliższych, za zbawienie powierzonych nam dusz, nabytych krwią Najwyższego i Jedynego Kapłana – Chrystusa – stajemy dziś przed sobą w pełni wzajemnego zaufania ku sobie. Jakże mielibyśmy sobie nie ufać my, którzy na krzyżu jesteśmy zrodzeni dla nieba i dla kapłaństwa z jednej miłości Chrystusa – Kapłana. Jakże mielibyśmy się nie rozumieć my, którym dane jest znać tajemnice Królestwa Bożego.”1946-1948Porządkował zniszczoną przez okupację diecezję, wizytował parafie, wygłaszał liczne kazania, szczególnie w dzielnicach robotniczych Lublina, prowadził rekolekcje, organizował kursy katechetyczne, wykładał na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim i opiekował się nim jako wielki Kanclerz. „Jest to miejsce, gdzie postawiła mnie Opatrzność. Z woli Bożej mam być teraz ojcem tej ziemi, szczególnie wyniszczonej przez wojnę, ziemi, na której wszystko było do zrobienia od początku. Chrystus Pan chciał nauczyć nas sztuki łączenia spraw nieba i ziemi. Chciał ukazać harmonię rzeczy niebieskich i ziemskich, budząc w nas taką samą wrażliwość na sprawy niebieskie i ziemskie, nadprzyrodzone i przyrodzone. Chciał nauczyć nas Bożego chodzenia po ziemi i dążenia do nieba przez Bożą ziemię.”12 listopada 1948Z okazji uroczystości Pięciu Polskich Braci Męczenników, Ojciec Święty Pius XII na konsystorzu w Rzymie mianował biskupa lubelskiego arcybiskupem gnieźnieńskim i warszawskim, Prymasem Polski. Bulla nominacyjna została podpisana 16 listopada w uroczystość Matki Bożej Ostrobramskiej. „W każdej drodze jest myśl przewodnia, jakieś światło, które człowiek usiłuje utrzymać w oczach, aby nie pozostać w ciemności i nie zabłądzić. Mam takie światło w swoich oczach od początku, szczególnie od chwili, gdy śp. kardynał August Hlond w 1946 roku posłał mnie na stanowisko biskupa lubelskiego, a potem po dwóch i pół latach pracy Stolica Apostolska wezwała mnie na stolicę świętych Radzima i Wojciecha, do Gniezna, i na stolicę metropolitarną do Warszawy. Ogromnie się tego lękałem i zdecydowanie się broniłem, ale powiedziano mi, że Ojcu Świętemu się nie odmawia. …Nie czułem się przygotowany do tak odpowiedzialnej pracy, zwłaszcza w dwóch archidiecezjach, i to odległych, mających odmienne właściwości, z którymi trzeba się było liczyć.” 1949Podjął służbę Kościołowi w czasach wyjątkowo ciężkich. Od początku, wobec nowej sytuacji ustrojowej dostrzegał palącą potrzebę znalezienia modus vivendi Kościoła w Polsce. Przewidując trafnie dalszy rozwój wydarzeń w kraju i na arenie międzynarodowej, wybrał drogę porozumienia z rządem lutego 1949Odbył ingres do Katedry lutego 1949Odbył ingres do Katedry Warszawskiej. „Od dziś zaczyna się moja droga przez Warszawę. Znam Stolicę dobrze. Jestem z nią związany. Może najbardziej była mi bliska, gdy broczyła krwią w powstaniu, gdy patrzyłem z Izabelina na dymy ofiarne wielkiego ołtarza całopalenia. Po ulicach Warszawy biegała od młodości moja matka, która jako sierota wcześnie zetknęła się ze Stolicą. Ja też, już jako sierota po zgonie matki, znalazłem się w Warszawie, w gimnazjum Górskiego, w którym wiele lat spędziłem. Dopiero zajęcie miasta przez Niemców przecięło mój powrót do szkoły. W okresie wojny spędziłem w Stolicy 3 lata. Obecnie jestem tutaj trzecim nawrotem. Dzisiaj muszę pokochać Warszawę i oddać jej swe siły i życie. O wiele to łatwiej dziś niż kiedykolwiek. Oby Bóg – Miłość nadał tej pasterskiej miłości swoje Ojcowskie Oblicze. … Po Warszawie trzeba chodzić z wielką czcią, z sercem czystym i wiernym aż do śmierci Bogu i katolickiej Polsce.” 14 kwietnia 1950Wobec braku Konstytucji, podpisał Porozumienie z rządem komunistycznym. Była to jedyna deklaracja prawna określająca sytuację Kościoła w Polsce. Władze komunistyczne jednak nie zamierzały dotrzymywać zobowiązań. Prymas z wielką roztropnością, a jednocześnie odwagą, bronił praw wierzącego Narodu. „Dlaczego prowadziłem do „Porozumienia”? Byłem od początku i nadal jestem tego zdania, że Polska, a z nią i Kościół święty, zbyt wiele utraciła krwi w czasie okupacji hitlerowskiej, by mogła sobie obecnie pozwolić na dalszy jej upływ. Trzeba za każdą cenę zatrzymać ten proces duchowego wykrwawiania się, by można było wrócić do normalnego życia, niezbędnego do rozwoju Narodu i Kościoła, do życia zwyczajnego…” 2 kwietnia 1951Po raz pierwszy jako Prymas udał się do Rzymu z wizytą „ad limina apostolorum”. Uzyskał od papieża Piusa XII aprobatę dotyczącą linii postępowania Kościoła i Episkopatu w Polsce. Wręczył Ojcu Świętemu symboliczne dary: garść ziemi polskiej, w którą wsiąkła krew dzieci podczas Powstania Warszawskiego, różaniec z chleba otrzymany od uwolnionych więźniów i ryngraf Matki Bożej, która go nigdy nie stycznia 1953Na konsystorzu w Rzymie został mianowany kardynałem. W tym czasie wzmogło się w kraju prześladowanie Kościoła, ograniczanie jego wolności, podstawowych praw do bytu i pracy. Władze Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej odmówiły paszportu nowo mianowanemu Kardynałowi, który miał pojechać do Rzymu na konsystorz. Ingerencje władz państwowych w sprawy Kościoła coraz bardziej przybierały na sile. Rząd, po zlikwidowaniu opozycji politycznej, poczuł się na tyle silny, że uznał za stosowne przejść mimo zawartego porozumienia do ostrej walki z Kościołem. Nastąpiły aresztowania biskupów i księży. Władze państwowe chciały uzależnić od siebie duchowieństwo oraz decydować o obsadzaniu stanowisk maj 1953Kardynał Prymas nieustępliwie bronił Kościoła. W imieniu Episkopatu skierował do władz państwowych memoriał, w którym mówił wyraźnie, że w obliczu krzywd, jakich doznaje Kościół w Polsce, już dalej w ustępstwach iść nie może. Non possumus… Rzeczy Bożych na ołtarzach cesarza składać nie września 1953Nocą został aresztowany przez władze państwowe i wywieziony z Warszawy. „Dziś uroczystość Patrona Stolicy, błogosławionego Władysława z Gielniowa… Wreszcie wszystko się wyjaśniło. Jeden z panów zdjął palto, wyjął z teki list i otworzywszy – podał papier, zawierający decyzję Rządu z dnia wczorajszego. Mocą tej decyzji mam natychmiast być usunięty z miasta. Nie wolno mi będzie sprawować żadnych czynności związanych z zajmowanymi dotychczas stanowiskami. Prosił, abym to przyjął do wiadomości i podpisał. Oświadczyłem, że do wiadomości tego przyjąć nie mogę, gdyż w decyzji nie widzę podstaw prawnych; nie mogę też poddać się tej decyzji z uwagi na sposób załatwienia sprawy. Przedstawiciele Rządu tyle razy prowadzili ze mną rozmowy – i pan Mazur, i pan prezydent Bierut. Jeśli są niezadowoleni z mojego postępowania, znali drogę, na jakiej mogli mi to powiedzieć. Decyzji tej nie mogę poddać się i dobrowolnie tego domu nie opuszczę. Na karcie dolnej listu napisałem wręczonym mi piórem: Czytałem i umieściłem swoje inicjały … Urzędnik nalega, bym przystąpił do zabierania swoich rzeczy. Odpowiadam: nic nie zabieram. Ubogi przyszedłem do tego domu i ubogi stąd wyjdę … Przyniesiono mi palto i kapelusz. Wziąłem brewiarz i różaniec. Wstąpiłem na chwilę do kaplicy, by spojrzeć na tabernaculum i na moją Matkę Bożą – w witrażu. Z progu raz jeszcze spojrzałem na obraz Matki Bożej Jasnogórskiej wiszący nad wejściem do Sali Papieskiej, raz jeszcze złożyłem protest i wsiadłem do samochodu.” 26 września – 12 października 1953Więziony w Rywałdzie koło Grudziądza. „Rozpoczynam więc życie więźnia. Słowa tego używać nie można gdyż otoczenie moje protestuje: to nie jest więzienie … Postanawiam sobie tak urządzić czas, by zostawić jak najmniej swobody myślom dociekliwym. I dlatego po Mszy świętej rozpocząłem lekturę kilku książek na zmianę, by rozmaitość tematu chroniła od znużenia… Lekturę przerywam odmawianiem godzin kanonicznych, by w ten sposób pracę łączyć z modlitwą.” 12 października 1953 – 6 października 1954Więziony w Stoczku koło Lidzbarka Warmińskiego. „Życie to upływało niezwykle szybko. Porządek dzienny nie uległ zmianom i był zachowany z dokładnością więcej niż zakonną: Wstanie Prima i modlitwy poranne Rozmyślanie Angelus Domini. Przygotowanie do Mszy świętej Pierwsza Msza święta Druga Msza święta. Dziękczynienie. Śniadanie Godziny brewiarzowe, cząstka różańca Praca przy książce Nawiedzenie kierownictwa Obiad. Adoratio Santissimi. Spacer i czas wolny Nieszpory i cząstka różańca Praca przy książce Matutinum cum Laudibus Wieczerzy. Lektura niemiecka Różaniec w kaplicy i modlitwy wieczorne. Śpiewy kościelne Praca, lektura, spoczynek” 8 grudnia 1953Dokonał Aktu Osobistego Oddania się Matce Bożej. „Święta Maryjo, Bogurodzico Dziewico, obieram sobie dzisiaj Ciebie za Panią, Orędowniczkę, Patronkę, Opiekunkę i Matkę moją. Postanawiam sobie mocno i przyrzekam, że Cię nigdy nie opuszczę, nie powiem i nie uczynię nic przeciwko Tobie. Nie pozwolę nigdy, aby inni cokolwiek czynili, co uwłaczałoby czci Twojej. Błagam Cię, przyjmij mnie na zawsze za sługę i dziecko swoje. Bądź mi pomocą we wszystkich moich potrzebach duszy i ciała oraz w pracy kapłańskiej dla innych. Oddaję się Tobie, Maryjo, całkowicie w niewolę, a jako Twój niewolnik poświęcam Ci ciało i duszę moją, dobra wewnętrzne i zewnętrzne, nawet wartość dobrych uczynków moich, zarówno przeszłych jak obecnych i przyszłych, pozostawiając Ci całkowite i zupełne prawo rozporządzania mną i wszystkim bez wyjątku, co do mnie należy, według Twego upodobania, ku większej chwale Boga, w czasie i w wieczności. Pragnę przez Ciebie, z Tobą, w Tobie i dla Ciebie stać się niewolnikiem całkowitym Syna Twojego, któremu Ty, o Matko, oddaj mnie w niewolę, jak ja Tobie oddałem się w niewolę. Wszystko, cokolwiek czynić będę, przez Twoje Ręce Niepokalane, Pośredniczko łask wszelkich, oddaję ku chwale Trójcy Świętej – Soli Deo! Maryjo Jasnogórska, nie opuszczaj mnie w pracy codziennej i okaż swe czyste Oblicze w godzinę śmierci mojej. Amen.” 6 października 1954 – 26 października 1955Więziony w Prudniku Śląskim. „Siedziałem drugi rok w więzieniu w Prudniku Śląskim, niedaleko Głogówka. Cała Polska święciła wtedy pamięć obrony Jasnej Góry przed Szwedami i Ślubów Królewskich Jana Kazimierza przed trzystu laty. Dzieje Narodu niekiedy się powtarzają … Czytając „Potop” Sienkiewicza, uświadomiłem sobie właśnie w Prudniku, że trzeba pomyśleć o tej wielkiej dacie. Byłem przecież więziony tak blisko miejsca, gdzie król Jan Kazimierz i prymas Leszczyński radzili, jak ratować Polskę z odmętów. Pojechali obydwaj na południowy wschód, do Lwowa: drogę torowali im górale, jak to pięknie opisuje Henryk Sienkiewicz. Gdy z kolei i mnie powieziono tym samym szlakiem, z Prudnika na południowy wschód, do czwartego miejsca mego odosobnienia, w góry, jechałem z myślą: musi powstać nowy akt Ślubowań odnowionych!” 26 sierpnia 1956Uwięziony w Komańczy w łączności z pielgrzymami zebranymi na Jasnej Górze składa Jasnogórskie Śluby Narodu Polskiego. „Jakże gorąco w głębi duszy pragnąłem, aby w dniu 26 sierpnia, w dniu tryumfu naszej Królowej, stać tu, wraz z ludem, u stóp Jej Tronu. Było to pragnienie bardzo usprawiedliwione, ale i bardzo dziecięce … Czułem jednak, że trzeba wszystkiego się wyrzec, zarówno mego pasterskiego, prymasowskiego prawa, jak i radości, do której dziecko wobec swej Matki ma prawo. Czułem, że wielką chwałę Królowej Polski ktoś musi okupić. Że za nowy Jej tryumf wśród Ludu wierzącego trzeba wiele zapłacić. Że duchowe odrodzenie Narodu, podjęte w Jej Imię, na progu Tysiąclecia, przez odnowienie Ślubowań, musi bardzo kosztować. Dobrze się stało, że mnie tu z wami nie było. Za to modliłem się całą duszą, aby ta ofiara wyjednała Matce mojej i Królowej jak największą chwałę. Dobrowolnie, z całej duszy i serca wyrzekłem się obecności wśród Was w tym wielkim dniu, aby wyprosić wszystkim tu obecnym potrzebne łaski … Już od wczesnego ranka miałem w mej „pustelni” pewność, że wszystko się tu dobrze i rzetelnie odbędzie.” 27 października 1955 – 28 października 1956Więziony w Komańczy. Były to lata ofiary, cierpienia i odosobnienia. Był to także czas, kiedy z modlitwy i medytacji powstały dzieła wyjątkowe np.: „List do moich kapłanów”, a przede wszystkim „Śluby Narodu” i program „Wielkiej Nowenny” przed Tysiącleciem Chrztu października 1956Wrócił do Warszawy, wśród wielkiej radości całego Kościoła polskiego. „Pragnąłem od razu jechać z Komańczy do Warszawy przez Jasną Górę, ale odpowiednie czynniki nagliły do pośpiechu, aby wcześniej stanąć w stolicy. I tak się przedziwnie złożyło, że właśnie w dniu Uroczystości Chrystusa Króla stanąłem w mym prymasowskim domu na Miodowej.” 3-5 maja 1957Zainaugurował Wielką Nowennę – dziewięcioletni czas przygotowania Narodu Polskiego do obchodów Milenium Chrześcijaństwa. Był to program odnowy Ojczyzny w oparciu o Jasnogórskie Śluby Narodu. Prymas niezmordowanie głosił słowo Boże. Z jego inicjatywy rozpoczęło się Nawiedzenie, czyli wędrówka Matki Bożej w kopii Obrazu Jasnogórskiego po wszystkich polskich parafiach. „…Największe zadanie jest przed nami. Jest ono zaledwie zaczęte. Ma być spełnione. Śluby złożone muszą być wykonane! Biskupi całej Polski uchwalili na Konferencji Plenarnej program pracy nad wypełnieniem podjętych zobowiązań. Nazywamy go Wielką Nowenną przed Tysiącleciem Chrześcijaństwa, bo obejmuje on dziewięć lat. Będziemy rozpracowywać zagadnienie po zagadnieniu, aby w ten sposób zrewidować i pogłębić nasz stosunek do prawd wiary świętej i moralności chrześcijańskiej. Będziemy się pytali, czy jesteśmy wierni łasce? Na ile rodziny chrześcijańskie są prawdziwie chrześcijańskimi? Czy wierne są Bogu? Czy wypełniają zadania im zlecone, aby dzieci swoje prowadzić do Chrystusa? To wszystko musi ulec jakiejś wielkiej rewizji i przemianie. Musimy się wczuć dobrze i wmyślić w nasze sumienie, aby się przekonać, czy istotnie duch Ewangelii jest duchem Narodu? Czy przypadkiem nie odmieniliśmy najmniejszej chociażby literki w prawie Bożym?” 6 maja -17 czerwca 1957Przebywał w Rzymie, gdzie otrzymał kapelusz kardynalski oraz kościół tytularny „Santa Maria in Trastevere”. „Gdy otrzymałem nominację na kardynała nie mogłem przybyć. Pozostało mi jedno, prosić Ojca Świętego, by mnie zwolnił na razie z obowiązku przyjazdu do Rzymu. Otrzymałem wtedy list, który był dla mnie pociechą w doświadczeniu, list zawierający prorocze słowa: Papież jest przekonany, iż przyjdzie czas, gdy osobiście włoży mi kapelusz kardynalski na głowę. To było dla mnie rozkazem, podnietą, by współdziałać z tą zapowiedzią Ojca Świętego jako wierny sługa Kościoła także w cierpieniu, by okazać potęgę i moc Kościoła. …A dziś, gdy Ojciec Święty przychylił się do mej prośby, by wielka łaska były mi udzielona w gronie najbardziej rodzinnym i bliskim, tym więcej jestem wdzięczny, że delikatność najlepszego Ojca posuwa się aż tak daleko …Wdzięczny jestem Polonii rzymskiej, która przybyła tu, by radować się razem z otrzymania przeze mnie kapelusza kardynalskiego. To nie ja jednak go otrzymałem. Otrzymała go Polska – „Polonia semper fidelis”. Ona to sobie wysłużyła. Ona przez to doznała wzmocnienia. Kapelusz kardynalski to order na piersiach wierzącej Polski. Udając się do miasta uduchowionego, zabrałem ze sobą z Jasnej Góry kopię cudownego obrazu Matki Bożej, Królowej Polski, którą ofiarowałem Ojcu Świętemu jako symbol związku Polski ze stolicą świata. W odpowiedzi na ten dar otrzymałem od najlepszego z Ojców, najbardziej szczodrego Ojca chrześcijaństwa, najłaskawszą Madonnę in Trastevere – jako mój tytuł kardynalski. Jest to jeszcze jeden związek duchowy między stolicą świata – Rzymem, a najwierniejszą córką Kościoła – Polską, która była zawsze, jest dziś i będzie w przyszłych wiekach przedmurzem chrześcijaństwa. Jestem szczególnie wdzięczny za ten tytuł również ze względu na pamiątki historyczne…. W tej bazylice spoczywają śmiertelne szczątki wielkiego kardynała Stanisława Hozjusza, mego rodaka zmarłego w opinii świętości. Był on tytularnym kardynałem tej bazyliki.” Wracając do kraju był gościem patriarchy Wenecji kardynała Angelo Giuseppe Roncalii. Późniejszego papieża Jan XIII. Spotkanie to było początkiem wielkiej przyjaźni, której Ojciec Święty Jan XXIII niejednokrotnie dawał wyraz wobec całego Kościoła. „Jesteśmy w drodze powrotnej do Polski. W Wenecji zabrał nas z dworca patriarcha, kardynał Roncalli, by wspólnie z capastazione przewieźć nas gondolą przez kanał. Wydobył nas formalnie z wagonu i osobiście pokazywał najbardziej wartościowe pamiątki i zabytki miasta. Zobaczyliśmy część Wenecji w pobliżu dworca. Zapraszał stale do siebie. Kardynałowie są braćmi – mówił. Podarował nam albumy weneckie. Czynił to wszystko, aby zrobić przyjemność Polakom, którzy będą jeszcze jechali w wagonie przez półtorej doby. Zrozumieliśmy, że to jest człowiek! On ma twarz ludzką. Na jego twarzy maluje się coś niesłychanie człowieczego.” 28 października 1958Brał udział w konklawe, które wybrało papieża Jana XXIII. „Tuż przed koronacją Jana XXIII, składaliśmy hołd Namiestnikowi Chrystusowemu. W szeregu kardynałów podszedłem z kolei i ja do tronu papieskiego. Usłyszałem wtedy słowa, które tak dobrze znacie, bo je wam często powtarzam. Jak gdyby w poczuciu swej bezsiły, szukając sprzymierzeńców na swą ciężką drogę, papież zwrócił się do mnie z prośbą i powiedział: Częstochowa, Częstochowa, sprawcie, aby się wiele modlono za mnie przed waszą Matką Bożą. – Przyrzekłem, że tak będzie.” 1962-1965Brał czynny udział w pracach Soboru Watykańskiego II, najpierw w jego przygotowaniu, a potem w obradach wszystkich czterech Sesji. W nurt prac soborowych włączył cały Kościół w Polsce, inicjując w nim modlitwy w intencji Soboru Czuwania Soborowe z Maryją Jasnogórską. Episkopat Polski, doświadczywszy potężnej pomocy Matki Chrystusowej w pracy Kościoła w Ojczyźnie, dzielił się tym bogactwem z całym Kościołem. Biskupi polscy złożyli na III Sesji Soboru specjalny memoriał do Ojca Świętego z prośbą o ogłoszenie Maryi Matką Kościoła i oddanie Jej świata. Dokonało się to dnia 21 listopada 1964 roku, na zakończenie III Sesji. Papież Paweł VI, ku wielkiej radości wszystkich biskupów ogłosił Maryję Matką Kościoła. „Dzisiaj 11-X-1962 roku, w uroczystość Macierzyństwa Najświętszej Maryi Panny, Ojciec Święty Jan XIII otwiera Sobór Watykański II … W czasie Soboru przyglądaliśmy się nieraz z upodobaniem „strumieniowi” wpływającemu w drzwi bazyliki Piotrowej. Przez stare brązowe, zzieleniałe drzwi wchodził młody kwiat Kościoła – trzydzieści kilka lat mający biskupi najrozmaitszych odcieni i barw. Był tam też jeden biskup stuletni, ale przeważali biskupi w wieku od czterdziestu do pięćdziesięciu lat i młodsi. Przychodzili z całego świata, pełni niepokoju o sprawę Chrystusową, wyrzucając po prostu wszystkie swoje problemy z wielką gorliwością o chwałę Boga na całym świecie. Padał i padał na posadzkę bazyliki Piotrowej wielki potok spraw, udręk i nadziei… 21 listopada, na zakończenie trzeciej Sesji Soboru – przyszliśmy do bazyliki świętego Piotra przy śpiewie Ave Maris Stella. Ten hymn śpiewamy zawsze, ilekroć pochód papieski wchodzi do bazyliki i zbliża się do Konfesji Świętego Piotra. Wchodząc w bramy bazyliki zauważyliśmy, że wysoko, spod kopuły nad Konfesją Świętego Piotra, zwisają dwa olbrzymie arrasy. Jeden przedstawiał Matkę Bożą w Betlejem z Dzieciątkiem na ręku, a drugi – Panienkę Wniebowziętą. Wszyscy wyczuli, że na tle tej wspaniałej dekoracji dokona się jakieś wielkie uwielbienie Maryi. Mszę świętą papież odprawiał w otoczeniu 24 biskupów, którzy z nim koncelebrowali. Byli to biskupi z najgłośniejszych sanktuariów maryjnych całego świata, wśród nich był również biskup częstochowski Stefan Bareła. Pod koniec długiej uroczystości, po zakończeniu pierwszej części swojego przemówienia papież drugą część poświęcił uzasadnieniu, dlaczego ogłasza Maryję Matką Kościoła. Było to wspaniałe przemówienie! Wysłuchaliśmy go z wielkim wzruszeniem. A gdy papież oświadczył publicznie, że pragnie, aby odtąd Maryja odbierała w Kościele szczególną cześć jako Matka Kościoła, entuzjazm i radość nie miały granic.” 21 czerwca 1963Brał udział w konklawe, które wybrało papieża Pawła VI. „Konklawe trwa. O godzinie zbieramy się w Kaplicy Sykstyńskiej. Po Mszy świętej dalsze głosowanie. Drugie głosowanie decyduje o kanonicznym wyborze kardynała Montini. Zapytany, czy wybór przyjmuje, kardynał Montini oświadcza krótko, że jakkolwiek zadanie przerasta jego siły, nie śmie opierać się woli elektorów i wybór przyjmuje. Obiera sobie imię Paweł. Oświadczenie to powitane zostało oklaskami. Podchodzę do Elekta i witam go słowami pierwszej antyfony z nieszporów na dzisiejszą uroczystość Serca Pana Jezusa: Suavi iugo tuo dominare in medio inimicorum tuorum – Słodkim jarzmem władaj pośrodku nieprzyjaciół Twoich. Papież odpowiada mi po polsku: Niech żyje Polska! … W czasie pierwszego homagium, które składaliśmy przy ołtarzu Sykstyńskim, prosiłem papieża: Pobłogosław, Ojcze Święty, Polskę zawsze wierną, którą tak dobrze znasz, na progu świętego Tysiąclecia. Ojciec Święty odpowiedział po polsku: Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. – I dodał po łacinie: Zawsze błogosławimy Polskę, tak nam drogą. Zapewniłem papieża, że Polska polecać będzie Matce Bożej Jasnogórskiej pontyfikat Jego Świątobliwości.” 18 stycznia 1965Orędzie biskupów polskich do biskupów niemieckich. „Niechaj wolno nam będzie, czcigodni Bracia, zanim Sobór dobiegnie końca, zwiastować Wam, naszym najbliższym zachodnim sąsiadom, radosną wieść, że w przyszłym roku – w roku pańskim 1966 – Kościół Chrystusowy w Polsce, a wraz z nim cały Naród polski, obchodzić będzie Milenium swego chrztu, a jednocześnie święto tysiąclecia swego narodowego i państwowego istnienia. Niniejszym zapraszamy Was w sposób braterski, ale też równocześnie uroczysty, abyście wzięli udział w kościelnych uroczystościach polskiego Tysiąclecia; punkt szczytowy polskiego Tysiąclecia Te Deum Laudamus ma odbyć się z początkiem maja 1966 roku na Jasnej Górze, przed Obliczem Matki Boskiej, Królowej Polski … W tym ogólnochrześcijańskim, a zarazem bardzo humanitarnym duchu wyciągamy do Was nasze dłonie z ław kończącego się Soboru, udzielamy przebaczenia i prosimy o przebaczenie. A jeśli wy – biskupi niemieccy i ojcowie soborowi – ujmiecie po bratersku nasze wyciągnięte dłonie, wówczas dopiero będziemy mogli ze spokojnym sumieniem obchodzić w Polsce nasze Milenium w sposób całkowicie chrześcijański.” Prymas przewodniczył wszystkim uroczystościom milenijnym, przemierzając wraz z całym Episkopatem „Szlak Tysiąclecia” w wielkim dziękczynieniu Narodu i Kościoła. Na wszystkich stacjach milenijnych głosił słowo Boże. Prześladowanie Kościoła jednak nie ustawało. Władze przypuściły niezwykle ostry atak na osobę Kardynała Prymasa. Nie zgodziły się na przyjazd Ojca Świętego Pawła VI na Jasną Górę. 3 maja 1966 – Tysiąclecie Chrztu PolskiPunktem kulminacyjnym uroczystości milenijnych było święto Królowej Polski. W tym dniu Prymas wraz z całym Episkopatem, wobec kilkuset tysięcznej rzeszy wiernych zebranych u stóp Jasnej Góry, dokonał wiekopomnego Aktu całkowitego Oddania Polski w niewolę Matce Chrystusowej za wolność Kościoła w Ojczyźnie i w świecie. Było to najgłębsze w dziejach związanie losów Narodu z Bogurodzicą – Królową Polski. Przed dokonaniem tego heroicznego zawierzenia Maryi, Prymas mówił: Stoimy przed aktem doniosłym, historycznym, na nowe Tysiąclecie wiary. I oto jak ongiś na Kalwarii, na progu nowej ery ludzkości porządku nadprzyrodzonego, Chrystus patrzący z Krzyża powiedział do Maryi „Oto syn Twój” – tak dziś, na progu nowego Tysiąclecia my wszyscy tu obecni, biskupi, kapłani i lud Boży zwracamy się do Matki Boga i naszej, do Matki Kościoła i Królowej Polski. Powodowani jesteśmy głębokim, doświadczonym przez wieki zaufaniem, że nas nigdy nie opuścisz … W milenijnym Akcie Oddania Prymas pragnął ubezpieczyć w dłoniach Maryi wiarę Narodu po wszystkie wieki. To zawierzenie Matce Chrystusowej wyszło jednak poza ramy dobra własnego Narodu, ogarniając cały Kościół. W tekście Aktu Milenijnego czytamy: Bogurodzico Dziewico, Matko Kościoła, Królowo Polski i Pani nasza Jasnogórska, dana nam jako pomoc ku obronie Narodu polskiego! W obliczu Boga w Trójcy Świętej Jedynego, w głębokim zjednoczeniu z Głową Kościoła rzymskokatolickiego, Ojcem Świętym Pawłem VI, my Prymas i Biskupi polscy zebrani u stóp Twego Jasnogórskiego Tronu, otoczeni przedstawicielami całego wierzącego Narodu – Duchowieństwa i Ludu Bożego z diecezji i parafii, w łączności z Polonią światową, oddajemy się dziś ufnym sercem w Twą wieczystą, macierzyńską niewolę miłości, wszystkie dzieci ochrzczonego Narodu i wszystko, co Polskę stanowi za wolność Kościoła w świecie i w Ojczyźnie naszej, ku rozszerzaniu się Królestwa Chrystusowego na ziemi. Oddajemy więc w niewolę miłości za Kościół, całą Polskę, umiłowaną Ojczyznę naszą, cały Naród polski, żyjący w Kraju i poza jego granicami … Odtąd Najlepsza Matko nasza i Królowo Polski, uważaj nas Polaków jako Naród za całkowitą własność Twoją, za narzędzie w Twych dłoniach na rzecz Kościoła świętego … Czyń z nami co chcesz! Pragniemy wykonać wszystko czego zażądasz, byleby tylko Polska po wszystkie wieki zachowała nieskażony skarb Wiary świętej, a Kościół w Ojczyźnie naszej cieszył się należną mu wolnością, bylebyśmy z Tobą i przez Ciebie, Matko Kościoła i Dziewico Wspomożycielko stawali się prawdziwą pomocą Kościoła Powszechnego ku budowaniu Ciała Chrystusowego na ziemi. „ 1967Władze państwowe nie dały zezwolenia Prymasowi na wyjazd do Rzymu na Synod Biskupów. W ramach jedności Episkopatu i na znak protestu, zrezygnował z wyjazdu kardynał Karol Wojtyła oraz inni członkowie narastających konfliktów społecznych Prymas zdecydowanie występował w obronie podstawowych praw człowieka i Narodu. Wołał: Nie wolno bić! Chrześcijanin nigdy na nikogo ręki nie podnosi, bo w każdym widzi godność dziecięcia Bożego. Ugodzony może wydawać się sponiewieranym. Ale bardziej poniewiera się ten, który uderza, niż ten, który jest uderzany… Najmilsi, przezwyciężajcie nienawiść 1970Po tragicznych wypadkach na Wybrzeżu Prymas wypowiedział wstrząsające słowa: Wasz ból jest naszym wspólnym bólem. Gdybym mógł w poczuciu sprawiedliwości i ładu, wziąć na siebie całą odpowiedzialność za to, co się ostatnio stało w Polsce, wziąłbym jak najchętniej… Bo w Narodzie musi być ofiara okupująca winy Narodu… Jakżebym chciał w tej chwili – gdyby ta ofiara przyjęta była – osłonić wszystkich przed bólem, przed września 1971Wypełniając milenijne zobowiązania Narodu, w poczuciu współodpowiedzialności za cały Kościół, Kardynał Prymas dokonał wraz ze wszystkimi biskupami polskimi na Jasnej Górze Aktu oddania Maryi, Matce Kościoła całej rodziny 1971Udał się do Rzymu na kolejny Synod Biskupów oraz uczestniczył w pracach Kongregacji ds. Kapłanów i Papieskiej Komisji Rewizji Prawa Kanonicznego. Wraz z dwutysięczną rzeszą pielgrzymów z kraju uczestniczył w Bazylice świętego Piotra w Rzymie w uroczystościach beatyfikacyjnych ojca Maksymiliana Kolbego. Była to pierwsza po wojnie tak liczna pielgrzymka z Polski do Stolicy Świętej. Do Rzymu przybyła również Polonia z całego świata. Ojciec Święty Paweł VI dokonał aktu beatyfikacji i wygłosił przemówienie o współczesnym polskim męczenniku. Pielgrzymkę polską otoczył szczególną opieką i gościnnością zapraszając do Ogrodów Watykańskich i przyjmując najserdeczniej na audiencji. Do Prymasa Polski powiedział potem: „Polacy sprawili mi wielką radość przez swoje rozmodlenie„. „W bazylice panuje atmosfera niezwykłej modlitwy i duchowego podniesienia. Polacy z kraju modlą się i śpiewają jak na Jasnej Górze, zjednoczeni ze sobą wzajemnie, z Polonią świata i z całym Kościołem powszechnym. Czuje się tu moc zjednoczonego Narodu, który wie, że jest … na Opoce. Pierwszy raz od przeszło 30 lat Polacy są tutaj w bazylice Piotrowej, u stóp Namiestnika Chrystusowego, jako delegacja z kraju, i to w liczbie tak pokaźnej … Są razem w Rzymie, gdy ich Brat, jakby delegat udręczonego Narodu, który skupił na sobie całą mękę Polski, wznosi się do chwały ołtarza, jakby zabierając wraz z sobą całą naszą wierzącą katolicką Ojczyznę.” 28 czerwca 1972Wraz z Episkopatem Polski zebranym na 131 Konferencji, z radością i wdzięcznością przyjmuje decyzje Pawła VI w sprawie Ziem Zachodnich i Północnych: „26 czerwca 1972 roku Ojciec Święty powołał nowe diecezje, które włączył do polskich metropolii kościelnych. Nadto wakujące w Polsce diecezje obsadził biskupami rezydencjalnymi. 8 czerwca w Krakowie, w czasie Konferencji Plenarnej Episkopatu, ogłosiliśmy te historyczne decyzje. Z upoważnienia Stolicy Świętej wydałem odpowiednie dekrety i zarządzenia, wprowadzając nowych biskupów w ich dziedziny i do starych piastowskich katedr. Ojciec Święty dekretami z 26 czerwca ustanowił cztery nowe diecezje polskie, a mianowicie: w Opolu, Gorzowie, Szczecinie – Kamieniu, Koszalinie – Kołobrzegu … Dzięki temu układowi diecezji i metropolii zostały utworzone nowe wymiary geograficzne dla organizacji kościelnej w Polsce.” 1976Prymas Polski ogłasza program przygotowań Narodu do jubileuszu 600-lecia Jasnej Góry. „Sześć lat wdzięczności za sześć wieków obecności”.1976Choroba i powrót do zdrowia. „Ty, jesteś Dawcą Życia, do Ciebie należą nasze lata, Ty je możesz skracać albo przedłużać, bo czas, który nam dajesz do Ciebie tylko należy. Mówiłem Bożemu Synowi: Ty, przez Ducha Świętego, powołujesz biskupów – pasterzy i Ty masz prawo ich odwoływać. Mówiłem mojej Matce – Pani Jasnogórskiej: Jestem Twoim niewolnikiem, możesz się mną posługiwać lub nie, jak chcesz. Służyłem Ci przez 29 lat mojej pracy biskupiej na terenie Gniezna i Warszawy, tak jak umiałem. Jeśli uważasz, że mam Ci dalej służyć – jestem Twoim niewolnikiem – nie tylko w słowach, lecz i w postawie pełnej uległości. … Bóg jest Dawcą Życia. Każdy z nas jest owocem Ojcowskiej miłości i woli. Bóg jest Dawcą naszego Życia. A ponieważ Bóg jest Miłością, dlatego całe nasze życie jest po to, abyśmy obfitowali w miłości.” 26 sierpnia 1978Brał udział w konklawe, które wybrało papieża Jana Pawła września 1978Odbył podróż do Niemiec. „Stała się znakiem chrześcijańskiego przebaczenia oraz pragnienia jedności i pokoju. W Fuldzie delegacja polska spotkała się z niemiecką Konferencją Episkopatu. Ponadto odwiedziła: Kolonię, Neviges, Monachium, Dachau, Frankfurt, Moguncję. Europa musi dostrzec ponownie, że jest ona nowym Betlejem – dla świata, dla ludów i narodów, z którego wywodzi się na świat Król i Książę Pokoju, jedyny dotychczas Zbawca rodziny ludzkiej. Wśród współczesnych wojen i wieści o wojnach, Europa – która otrzymała przez Kościół powszechny pokój, jakiego świat nie jest zdolny dać, nie może być ciągle fabryką amunicji, międzynarodowym targowiskiem i dostawcą broni, nie może nadal być poligonem dla doświadczeń wojennych, czy też miejscem samoudręki ludów i narodów.” 16 października 1978Brał udział w konklawe, które wybrało kardynała Karola Wojtyłę na papieża. Owy papież obrał imię Jana Pawła II. „Z wielkim wzruszeniem serca, przekraczającym – zda się – ludzką wytrzymałość, pragnę dać wyraz swojej wdzięczności za okazane zrozumienie doniosłej dla Kościoła świętego i naszego Narodu – dziejowej chwili, gdy na progu drugiego Tysiąclecia Chrztu Polski, został powołany przez Boga na tron świętego Piotra w Rzymie, Syn Polski zawsze wiernej, Karol kardynał Wojtyła, Pasterz Kościoła świętego Stanisława Biskupa i Męczennika, Arcybiskup Metropolita Krakowski. Z tym dziejowym głosowaniem w Sykstynie, w obliczu Sądu Ostatecznego, łączono nadzieje, że może ten wybrany przez Boga Dawid, który nie ma doświadczenia władania orężem Goliatowym – zdoła rzucić wszystkich na kolana przed Ojcem ludów i narodów i przekonać o potędze doświadczonej wiary, bohaterskiej modlitwy, życia w ładzie nadprzyrodzonym, miłości społecznej, w poszanowaniu praw ludzi i narodów – jako jedynej broni, wiodącej do pokoju Chrystusowego w Królestwie Chrystusowym. „Stało się to w przez Pana i jest przedziwne w oczach naszych” (Ps 117, 23). Stało się to obliczu Bogurodzicy Dziewicy, która wytrwała mężnie pod Krzyżem Zbawcy świata, a dziś trwa w misterium Chrystusa i Kościoła, jako Matka.” 2–10 czerwca 1979Przyjął Ojca świętego Jana Pawła II w Polsce, podczas jego pierwszej pielgrzymki do Polsce rozpoczął się okres wielkich przemian społecznych. Powstał ruch „Solidarność”. „Współczesny ruch, kierujący się ku Ewangelii Chrystusowej, wołanie o obecność Chrystusa w pracy stoczniowców, górników, hutników, pracowników instytucji przemysłowych, a także rolników, jest właśnie przejawem zdrowego rozsądku, głosem sumienia narodowego. Trzeba to przyjąć jako szczególną łaskę Bożą. Garnące się do Kościoła związki zawodowe dają dowód, że dobrze rozumieją, co jest bardziej potrzebne Narodowi. Najpierw musimy wyjść z niewoli duchowej, z klęski moralnej, jaką jest przede wszystkim nietrzeźwość, pijaństwo, kradzieże, nieuczciwość, brak sumienności w pracy, nadużycia, szczególnie natury społecznej i publicznej. Świadomość konieczności takiej przemiany jest dowodem, że chociaż dużo było wśród nas zła, jednak sumienie pozostało i ono woła o miejsce chrześcijańskiej Ewangelii w naszym życiu społecznym, gospodarczym i narodowym. Kościół do którego tak powszechnie zwracają się dziś organizacje zawodowe, nie ma zamiaru z nich tworzyć jakiś bractw, nie chce im nadawać charakteru wyznaniowego, jak to się niekiedy mówi. My chcemy dla wszystkich – i dla tych, którzy pracują, i dla tych, którzy nimi kierują – ducha Ewangelii Chrystusowej. Gdy idzie o prawo zrzeszania się ludzi, to nie jest to prawo nadane przez kogoś, bo to jest właśnie prawo wrodzone. Dlatego państwo nam tego prawa nie nadaje, ono ma tylko obowiązek je ochraniać i czuwać nad tym, aby nie było one naruszane. Nadane jest to prawo przez Stwórcę, który uczynił człowieka istotą społeczną. Od Stwórcy pochodzi społeczny charakter dążeń ludzkich, potrzeba zespalania się i jednoczenia jednych z drugimi … Jeśli człowiek jest właścicielem ziemi, to i do niego odnosi się Boże przykazanie: „Czyńcie sobie ziemię poddaną”. I on jest za to odpowiedzialny. Jego odpowiedzialność wiąże się z jego prawami, które są po to, ażeby na tej ziemi wytrwał!” marzec 1981Marzec Początek śmiertelnej maja 1981W swojej rezydencji przy ulicy Miodowej w Warszawie przyjął, w formie uroczystej, Sakrament Chorych. „Przyjdą nowe czasy, wymagają one nowych świateł, nowych mocy, Bóg je da w swoim czasie… Wszystko zawierzyłem Matce Najświętszej i wiem, że nie będzie słabszą w Polsce, choćby się ludzie zmienili … Jestem całkowicie uległy woli Ojca. Was przepraszam za nieudolność mej służby. Moja droga była zawsze drogą Wielkiego Piątku na przestrzeni trzydziestu pięciu lat służby w biskupstwie. Jestem za nią Bogu bardzo wdzięczny.” 13 maja 1981Zamach na Ojca Świętego Jana Pawła II. „Proszę was, aby te heroiczne modlitwy, które zanosiliście w mojej intencji ( …) skierowali wraz ze mną ku Matce Chrystusowej o zdrowie i siły dla Ojca Świętego. Ojciec Święty! Nie potrzebuję mówić o naszych do niego uczuciach i o tej dziwnej po prostu synchronizacji naszego życia, zwłaszcza w ostatnich latach, aż do tego momentu. Ta synchronizacja mnie osobiście zobowiązuje mocno wobec Ojca Świętego i ja to zobowiązanie przyjmuję świadomie, z pełnym zrozumieniem i uległością.” 28 maja 1981W Uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego, o godzinie zmarł Stefan kardynał Wyszyński, Prymas maja 1981Wypowiedział ostatnie przemówienie do Rady Głównej Episkopatu. „O sobie nic nie mówię, bo wiem, że Matka Boża może zrobić wszystko, ale ja jestem Jej niewolnikiem i zawierzyłem Jej na wszystkie strony. Żadnych próśb w mojej intencji nie zanoszę do Matki Najświętszej, bo wiem, że to Jej sprawa i sprawa fantastycznej wiary i heroicznej modlitwy, która idzie przez wasze serca i powierzonego wam ludu. Waszą żywą wiarę zawsze podziwiałem i waszą gorliwość apostolską, której nie zawsze mogłem sprostać. Same uczucia wdzięczności. Do nikogo – najmniejszego żalu. Na nikim – najmniejszego zawodu, wszystkim pozostawiam moje serce, które nie zabiera ze sobą żadnego zastrzeżenia w stosunku do żadnego z biskupów, do kapłanów i ludu Bożego. Wszystkie nadzieje, to Matka Najświętsza. I jeżeli jaki program – to Ona.”
stefan kardynał wyszyński jedna jest polska