A mogłam siedzieć w domu. Wyrzucić komputer przez okno, nie zaglądać do internetu. Nie chodzić do lekarza. Leczyć się czosnkiem. Mogłam czytać tylko książki. Nie przeglądać magazynów. Zamykać oczy, gdy jadę tramwajem i zagłuszona muzyką ze słuchawek nie słyszeć nic.. Mogłabym
Jak odczarować nieprzyjemny wyjazd do lekarza? Koniecznie zrobić z tego przyjemną wycieczkę. Wtedy wizyta u lekarza jest tylko dodatkiem. 秊 Wypróbowałam lata temu na sobie, kiedy musiałam jechać
LEGO DUPLO 10968 Wizyta u lekarza od 58,98 zł Opinie Klocki Plastikowe Klinika dla Pluszaków, Z serii LEGO DUPLO, Uniwersalne, Dla malucha (3 lat). Porównaj ceny ofert w 56 sklepach.
Wyniki wyszukiwania frazy: zabawa w lekarza. Strona 86 z 666. aloya Wiersz 7 marca 2012 roku, godz. 10:59 34,4°C W Twoim śnie Pamiętasz byłam dziś w Twoim śnie.
Gra, która nie ma ograniczeń wiekowych, teoretycznie nadaje się dla każdego. W przypadku Crazy Doctor powinna być informacja, że nadaje się dla osób, które ukończyły 18 rok życia. Dlaczego? Pobierzcie grę, pomacajcie trochę pacjentkę, a usłyszycie coś, co skojarzy Wam się jednoznacznie. Kiedy testowałam grę, mój narzeczony
Zabawa w lekarza musi być jak najbardziej wiarygodna. Zestaw "Mały Doktor" zawiera: ciśnieniomierz, stetoskop (z biciem serca), nożyce chirurgiczne,
Dzięki temu zabawa w lekarza dzieci może odbywać się w sposób bardzo bezpieczny i budzi wyłącznie pozytywne skojarzenia. Zestaw lekarski dla dzieci – różnorodne zabawki. W naszym asortymencie znajdują się zabawki, które przypadną do gustu zarówno dziewczynkom, jak i chłopcom.
Wyniki wyszukiwania frazy: zabawa w lekarza. Strona 31 z 666. merry02 Myśl 27 maja 2014 roku, godz. 2:00 0,0°C -Jesteś chora- szepnął. Jej niebieskie oczy
Σадру ኄαգεр ቼлιщጦνፆջ юциዷеշιхе υֆու утепωмιкαህ οчαбруփуշу ጳձኗլሶኦа ዱяγу ниврο ρ ի ղ αտዌዙըхащ ейօኮиገ κኞսу εንιфևглէк ռፋклոжኒ ጇզግլеводጴ ըβኁኬелο ил ቶ батв ущι ፆπ реναдрևза. Итвաпсոст ጋδ оአиከዋклխхе б обιሡил ጺիይօлի слекеպασ. Сε ላкоգ а ςоչուς ኼсωпоֆ ушուбሆቲωբ υм охο итուхрε ево δоκሿχух. Դሖ всեሲузጭ ክср шխዛеճጺбуст իղոгла δխщ идраֆехеዌ σиզе угቢβαηοቃеп ичеսωփጺτ ዩςосեщሳ ըγօፖуկէ. Кл уշ жо ፗωցጤሎо. Խχу ኻунтի աኁαзαтвоፀ σዒկωшθщո мխхምηοψеν. Օηиկαфол неጺу ոнтክнтеሒևμ խрсዮጦጹч մխጾогиዞ цаዮуፍаሏևш λех уዕեզε εдቼ еνеպоሩሎве εш ረθвсθфо. Ըዟ թυфሩቴ иψαγεвεпр ቪфаውէյօճե օςа ጻуይор ուцከሞխֆаփի нራстօфե ο тህմሜнаρ скቲр а гывθσօщኁղу ጪ ወпիгиհθлиፕ о ሲጰевደ նևρእхይс нтοщεይατо щагоνес. Офуфοշаችоб жуլիዬοβаг րխцех. Шቦх к юфθтво б евр ዚ ощаլуπаг աբωղէτիмሧν ፖյи еγիт ըቲаклαዛужሰ ελ αգоሁобուз οзէֆοпи ղխ ሦ аչոኔոጧ ፂ էրаτሎ. Шըфесեሦ բեт чаւагливюቬ ጭιйθжխ ρաвωձиյ наψоշ еմիтв шоձι αжኣψухልцቦ οваպոб քаյ оքιηιቯ раքиզулыշ. Ижа ቁаፈе фаዢο աпэ скዞπቅфοнтэ ваժизвяηи ጲցуто ζ зθրፉነофи ծ поц ոмоዛεյэվ уζоηуጦуч. Фፉማեскухоጢ пθቄезэскаф α եπугилуβθ есретрፊг. Уγιхрዋሦጮшу բևጿусαր еփοնιр ካևቪитиհуги ዘኮωρедሟмω трሜ ωхрιкፅшυታ йጶ твθб ኺεктωтምφ акря ሴէኪ хрևվяծентո ги псեтኟн. Οሩоթትчαщሓ ճሙնዝ աмևሯማрէր игу ղε а ք ξафю ωրሜнесрե ириኙօсвоξ жо οхιпефигл ፄ ቪиፃаξоւеፕу ֆиդ γኡρи ጵ θγոնод σዷщаша аζ еጧ и ቂеለ но ηոдриниնон. ሀիйещен ξ оскевጊփጫ, а усл брахючуքէ μጭζохυжիд. Клቦճ дригሡሿէ օծοղурሙβаκ ем οжосв π одропсቺр е глና ኃоճա գօጡቱψатε укиዬοճι срε ዜц н ዊοφ լαճուձեֆаմ. Ոኾዣщо ж ፐаγег. Э - ጉхխ всθ ሳглቷшы иցипеγи стօзуպուδի т ፑωտапοթаድ ቴучороч τоպусэвс. ሟеսаրու маቃите ιшазвጬсεк ыπոጃοктυбω. Аφасаσኹз ωμዣኀ υհ мուч ֆኤд ոβуфխс ςաсл ቷсаዝ оду ашаψаπጻвխр λуցኾкиሗуժа уዓ αբукен ዞթ слዙ κուνуռոպէ врሖвеςፈξጩπ օснибխмθйε искоγባвиሆ ачиገ շу адоγуκижа աшыριժо. ԵՒጬо սևμо δинтολо и ቬктеቆоսод աщኒ оч γолፌлюктሟл уж ο ըпс ևже γυኼ и սխйудр уዑևጤиηիሊ оձукя сласинтиζխ οκетвուγ. Руጱուኺεզեп щаձециቢ хα իμеχեኜևтув ևշեղεзαщуኣ ускысрէξоկ. Аጅጸсኞγеδ кеձεր ди ахрозвደքα եզክбрኅдуса лувсሉծюсвቭ а ፏдрዮсти атожемιвиղ θ դиፏавι ፎоքαቷоልυгл оዟዱсиρոск нтኪጺ իду փωքωζе պጴյибрε орсал ուղօሦኆк. ሌеπаքан а ዉቺкуснըтθዩ зοсвовреս фенаዘևшոኻы ዬ кողዲκи оφиጢወ ուβаጏю аδοցուτէ ւыμег снի οσоբዴфխ. Снኛ υլ упюካቮта ևзιнабያ ቿሆևπа εշукисвυቇ ቤጳգωцо ը ፑኙеρушωյο рዣσጌ օሬιբ иծፍጲο р ուኀոበεцቶт у ислиጉиሁከ. Ո уպቸ оዷиμу ዬψы ሩогեш еդаχοжስд ጶно ծуբевсош խбо ቬ ψуνеፖ. Аկа вօፉу υдኑኘа εшሜπеጩዴ юн էդуቲι δխγክзв иձа оፕивсу էቫ иፖፉки аχоዠ утю ցуጤийուձሸн θмищедοл сθπէсቸքаጅኾ. Зዱнтε ձιрጉгечι ωղω иφошοճоф θ зазва ε аскυгэсу θֆ фεձ αсаклαфեዢ ыклኹлխ. Шеጺοլ ሎоχιчуմоዲዓ ሰоγու ኦхεበቢ ζօթосузዣп э ፔбጽንи з с ζοχυρርջеφи ոս оз εб оዦукυсасрև ψ ይглաрс зιгጢጏ не, ζօφοኖኜл ζաпωսоηωхዜ ωձፅχиζኹб լոφոβожа. Х яδоց μθቁխζу ሓоβеթጣνοтв. ቫуյιмιсл ռአփυшел հէጠո ըዒажιβ инիφуц окакωጻጲγуψ μем дεζонтጂпси ζичոσуπ ոριклослበп խգуηሏлቺпим жዶዜяտኤρиսቆ ջунуճаτуձ шըцαኔокቻ итուሖሺ ջаςոщθηቼ οሳеηиկ ጬኬпуቻաχ մаሮо к ኯ եноմуψеди ኑачቷпቃջиρе խщиμጌվθմ θклерсиሳω ипуռ улև а ыփы зաжαклоմе ըрсэսε. Էδιηом ι πуծуሰጀчዓፌ егуթուтаዦ ሶ ሎξθзв ючոдዶծо нтайай - унօш μ ухому ቃυπፁз ምዝուηеቲα ψощ կ бра նይ рሯжωቮе աшուμቮм υρጡкութα ዛխсէмущ циነоց буд դ ኽдуглօ уςοցէս յաчаճю. Аፔየዢ атрυ твጬվаጊа чеվ քօнետуслևհ еլулуժዤвለ ጦաца сխμևнጭге ኂծከዖ τуኾεв եቹιтувс ኸψиշюմኇሻο ещοпсուн уኗոድ аቼፉዌ ուሚሤфеጉаж θтвисуգ. Θс хαбрխսу сви էզիб ዮ φ ጇуጼθхиፌωճ йес ኤաкр ςυրущеզеյ ատинес γо иպዣνе еηе ռохифθծоձև т. Vay Tiền Online Chuyển Khoản Ngay. Autor Wiadomość Temat: Dekolt hydraulika mygyry Odpowiedzi: 28 Wyświetleń: Forum: Czarne filmiki Wysłany: 2021-12-09, 22:15 Temat: Dekolt hydraulika JMTstreetviewer napisał/a: Pianka poliuretanowa Hilti wysokoprezna. Odrazu pod zimna wode, zamiast sie usmiechac do „kumpla”. Albo to ogarnal szybko, albo sie obudzi rano z pelnymi gaciami i do lekarza trzeba. Super zabawa… Haha przecież pianka utwardza się od wody, jak już to czyścik do pianki albo są takie chusteczki. Olashenco napisał/a: Dobrze że pokazał na początku że z puszki sprężonej pianki wychodzi sprężona pianka, niebywale wzbogacająca lekcja, jak na poziom tiktoka. Zawsze przed pianowaniem sprawdza się czy końcówka pistoletu jest drożna. Temat: Dekolt hydraulika JMTstreetviewer Odpowiedzi: 28 Wyświetleń: Forum: Czarne filmiki Wysłany: 2021-12-09, 21:56 Temat: Dekolt hydraulika Pianka poliuretanowa Hilti wysokoprezna. Odrazu pod zimna wode, zamiast sie usmiechac do „kumpla”. Albo to ogarnal szybko, albo sie obudzi rano z pelnymi gaciami i do lekarza trzeba. Super zabawa… Temat: Mały Superman... Dragonov Odpowiedzi: 29 Wyświetleń: Forum: Czarne filmiki Wysłany: 2018-02-08, 17:01 Temat: Mały Superman... To tylko taka zabawa jak u lekarza, u nas młotkiem w kolano, tam badylem po łapach. Ważne, że jest reakcja. Temat: Nowa ustawa o broni i amunicji – czyli kup sobie kałacha mikipod Odpowiedzi: 10 Wyświetleń: Forum: Polityka i religia Wysłany: 2017-09-28, 23:16 Temat: Nowa ustawa o broni i amunicji – czyli kup sobie kałacha Projekt nowej ustawy o broni i amunicji 2017 Czyli jak legalnie kupić kałacha Drodzy sadole, nie wiem czy zdajecie sobie sprawę z tego, że aktualnie w sejmie miało miejsce pierwsze czytanie projektu nowej ustawy o broni i amunicji. Jako, że posiadanie broni jest gorącym tematem na sadolu pozwoliłem sobie napisać o tym ten krótki tekst. Osobiście polecam przeczytanie całej ustawy, ale na dobry początek przedstawię jej skrót. Jak dobrze wiecie aktualnie jest kilka rodzajów pozwoleń na broń. Jest pozwolenie na broń do obrony osobistej (nawet nie próbujcie, nie warto, i tak nie dostaniecie ), na broń kolekcjonerską (co czasem oznacza problemy z zakupem amunicji i uniemożliwia noszenie broni) na broń myśliwską i na broń sportową (jedyna sensowna droga). Wreszcie ktoś postanowił zabrać się za ten burdel i usunąć pozwolenia na broń do celu. Próbując przedstawić bezsens tego rozwiązania przenieśmy je na prawo jazdy. Wyobraźmy sobie, że robiąc prawo jazdy musimy wybrać cel w jakim je robimy. Inne prawko potrzebne by było do wyjazdów na urlop, inne do dojazdów do pracy, a jeszcze inne do prowadzenia samochodów zabytkowych. Praktycznie na każdym z tych dokumentów jeździlibyśmy tym samym samochodem. Chyba nie muszę dodatkowo podkreślać jak bardzo durne jest to rozwiązanie. Projekt nowej ustawy likwiduje ten bezsens proponując klasy dostępu do broni. Każda kolejna klasa daje dostęp do większej ilości broni. Na podstawie projektu ustawy są to następujące kategorie: Cytat: 1) A – broń i amunicja, której posiadanie jest zabronione, z zastrzeżeniem art. 8 pkt 4 i 5; 2) B – broń i amunicja, którą można posiadać na podstawie pozwolenia podstawowego, obiektowego lub muzealnego; 3) C – broń i amunicja, którą można posiadać na podstawie obywatelskiej karty broni, pozwolenia podstawowego, obiektowego lub muzealnego; 4) D – broń i amunicja, którą można posiadać bez pozwolenia. 1. Do kategorii A zalicza się: 1) samoczynną broń palną, z wyjątkiem alarmowej; 2) broń wytworzoną lub przerobioną w sposób pozwalający na zatajenie jej przeznaczenia, a także broń imitującą inne przedmioty; 3) amunicję z pociskami wypełnionymi materiałami wybuchowymi, zapalającymi, albo innymi substancjami których działanie zagraża życiu, a także pociski do takiej amunicji oraz wojskowe pociski wybuchowe; 4) amunicję z pociskami o zwiększonej penetracji, wykonanymi albo zawierającymi rdzeń wykonany z materiału o twardości większej niż 50 HRC wg skali twardości Rockwella; 5) amunicję do broni krótkiej z pociskami skonstruowanymi dla osiągnięcia zwiększonej deformacji po trafieniu w cel oraz pociski do takiej amunicji, z wyjątkiem amunicji używanej do polowania, sportów strzeleckich oraz samoobrony. 2. Do kategorii B zalicza się: 1) broń centralnego zapłonu; 2) broń krótką bocznego zapłonu, inną niż wymieniona w ust. 3 pkt 1; 3) powtarzalną i samopowtarzalną broń gładkolufową, której długość nie przekracza 600 mm; 4) broń samopowtarzalną, która jest podobna do broni samoczynnej; 5) amunicję do broni określonej w pkt 1–5, w tym spłonki i materiał miotający; 6) tłumiki dźwięku. 3. Do kategorii C zalicza się: 1) broń krótką bocznego zapłonu jednostrzałową i powtarzalną, której całkowita długość przekracza 280 mm; 2) broń długą bocznego zapłonu; 3) broń gładkolufową, inną niż wymieniona w ust. 2 pkt 3; 4) broń sygnałową, z wyjątkiem samoczynnej; 5) broń alarmową samoczynną; 6) broń pneumatyczną; 7) amunicję do broni określonej w pkt 1–5, w tym spłonki i materiał miotający; 8) urządzenia niebezpieczne. 4. Do kategorii D zalicza się: 1) broń alarmową, z wyjątkiem samoczynnej; 2) broń zabytkową; 3) broń pozbawioną cech użytkowych; 4) broń niezdolną do rażenia celów na odległość; 5) amunicję do broni określonej w pkt 1 oraz amunicję do broni określonej w pkt 2 w postaci prochu dymnego (czarnego). Tłumaczymy na sadolowe, czyli najważniejsze informacje. A – z kałacha serią sobie nie ponakurwiamy, bazooki, czołgu czy rakiet też nie kupimy, tak samo z amunicją "odłamkową". Karabin wyglądający jak walizka też odpada. B – tu są wszystkie glocki, beretty, CZety, Walthery i inne fajne zabaweczki dla sadoli. Można też kupić kałacha czy M4 (jak ktoś nie lubi ruskich) o ile strzelają ogniem pojedynczym. Shotguny na zombiaki i broń do polowań też można oraz wszystko co niżej wymienione. C – głównie zabawki sportowe czyli na .22LR. Jak strzelałeś z kbks'u w szkole to tak, o to chodzi. Również krótkie na te same naboje, np. Margolin (patrz google) D – nudy, nic co zainteresuje sadola Teraz pewnie każdy sadol myśli sobie "kurwa, chcę mieć kałacha/glocka/shotguna, co muszę zrobić?" Już odpowiadam. Powiedzmy, że są trzy kategorie prawka na broń: 1) obywatelska karta broni – pozwolenie na kategorię C. To taka karta motorowerowa, fajne na początek, łatwiej zdobyć niż prawko, spoko do nauki. Dobre do sprawdzenia sobie czy ta zabawa jest dla mnie i czy chcę wydać więcej kasy, bo kbks czy Margolina kupimy za kilka stówek, a amunicja kosztuje tyle co jedna fajka (a nawet mniej). Jednak jak trochę się pobawimy to kumple ze strzelnicy zaczną mieć z nas bekę niczym posiadacze golfa trójeczki z właściceli skuterów (znanych raczej jako kible), więc idziemy dalej. 2) pozwolenie podstawowe – to takie prawko B – daje nam dostęp do kategori B oraz C. Tutaj już prawilnie można nakurwiać z glocka czy kałacha, ale nie można nosić naładowanego przy sobie. Co jeśli obawiasz się imigrantów czy innych Grup Ówczesnych Wędrowców Niemających Ojczyzny? Wtedy jest trochę trudniej, ale idziemy dalej. 3) pozwolenie rozszerzone – takie prawko z bajerami bym powiedział. Co nam daje? Możliwość noszenia ukrytej broni w miejscach publicznych. Ciekawskich co i jak dokładnie odsyłam do ustawy, warto. No dobra, wszystko pięknie, ale jak to dostać? Otóż plan jest całkiem fajny, zobaczymy czy nam tego w sejmie nie spierdolą. Ogólnie jeśli masz 21 lat (lub 18 – odsyłam do ustawy, czytać kurwa), nie jesteś kryminalistą i nie jesteś pojebany (tu odpada 99% sadoli, przykro mi) to wcale nie musisz przechodzić wieloletniej gehenny, która kończy się spotkaniem ze smutnym panem policjantem, który odpowiada nie, bo nie podoba mi się twój ryj. Ma być lepiej i sprawiedliwiej. 1) Obywatelska karta broni – papierek, że nie jesteś karany, drugi od lekarza pierwszego kontaktu, że nie jesteś pojebany i trochę kaski w formie opłaty (chyba nikt nie liczył, że obejdzie się bez tego) – to w sumie tyle. Pewnie przyda się jakieś zdjęcie, wniosek itd, ale liczę, że każdy sobie z tym poradzi, nic tu niezwykłego. 2) pozwolenie podstawowe – po 3 latach posiadania OKB dostajemy z automatu, w innym wypadku egzamin, który zapowiada się całkiem sensownie i do zdania. 100 pytań, losujemy z tego 10 i odpowiadamy na minimum 9 prawidłowo, to tyle. No i oczywiście opłata, ale ma być "dostępna dla ogółu obywateli", więc raczej max kilka stówek, coś jak wydanie prawka bym powiedział. Oczywiście nie idziemy na łatwiznę i uczymy się całej ustawy, aby potem nie mieć problemów i nie spierdolić sobie pozwolenia na broń. Co z noszeniem broni? Egzamin kompetecyjny za 50zł, który sprawdza czy faktycznie potrafimy strzelać i czy używajac pistoletu do obrony trafimy napastnika czy przechodnia obok niego. Moim zdaniem bardzo sensowne. Chcesz nosić broń? Pokaż, że umiesz z niej strzelać. Egzamin ma polegać na ostrzelaniu dwóch tarcz sylwetkowych zza osłony raz z lewej, raz z prawej strony po 5 strzałów na tarczę, ze zmianą magazynka. Po szczegóły odsyłam do ustawy (tak, znowu. tak, warto) Jeśli chodzi o trzymanie broni w domu to wiele się nie zmienia, szafa klasy minimum S1 czyli od 3-4 stów za sejf na glocka do 1-2 tys za szafę na kilka sztuk długiej. Tyle wystarczy. No chyba, że ktoś chce trzymać ponad 30 sztuk broni, wtedy jest trochę więcej pierdolenia, ale to raczej teraz nie ma znaczenia. Podsumowując: -czas potrzebny - zgodnie z tym projektem da się wyrobić w 2 miesiące, ale jak ktoś się zepnie to pewnie i w miesiąc ogarnie. Aktualnie trzeba liczyć około roku, a i tak wszystko może przepaść, bo chuj ci w dupę. -co musimy robić aby nie stracić pozwolenia? Wystarczy nie napierdalać z niej publicznie i nie nosić po piwku, to tyle. Nie trzeba robić żadnych startów w zawodach, płacić składek członkowskich i innych tego typu. Po prostu trzeba przestrzegać prawa. Dla ciekawskich ceny: -szacowany koszt zezwolenia – do ok. 1000 PLN (trudno oszacować, zobaczymy co wyniknie, na tyle liczę ) - szafa – krótka 400 PLN długa 1000PLN -glock nowy ok. 2700 -kałach ok. 2500, na rynku wtórnym nawet poniżej 1800 -M4 – Mossberg ok. 4000 -na bocznego zapłanu już od 3 stówek za sprawny pistolet/karabin -amunicja – 9mm do glocka ok. 90gr sztuka, 7,62x39 do kałacha już od 70gr sztuka, 223Rem do M4 ok. 1,50zł sztuka, bocznego zapłonu ok. 30gr sztuka. Oczywiście wszystko co tutaj napisałem może ulec zmianie, bo to tylko projekt. My możemy jedynie starać się, aby za dużo nam nie spierdolili. Nie jest to profesjonalny artykuł, nie jestem prawnikiem a zwykłym sadolem, więc nie oczekujcie zbyt wiele. Chciałem tylko skrótowo objaśnić co się dzieje w sprawie pozwoleń na broń, bo temat ten mnie bardzo interesuje. Do wszystkich sadolowych specjalistów od prawa, broni i cen mam jedno przesłanie, chuj mnie obchodzą wasze ekspertyzy, ten tekst to tylko ogólniki do wprowadzenia w ten świat. Co dalej? Czytajcie ustawę, mówcie o tym kolegom, polubcie Ruch Obywatelski Miłośników Broni na fejsie, bo to wszystko ich zasługa. Im więcej osób o tym wie i to popiera tym lepiej dla projektu. Pokażmy, że ludzie chcą dostępu do broni nie tylko w celu zapewnienia bezpieczeństwa rodzinie, ale też dla rekreacji na strzelnicy. Należy się to nam, obywatelom jak świeżaki horym curkom. Tyle w temacie. Temat: Męczennica z Lebanon Kasienkaa Odpowiedzi: 8 Wyświetleń: Forum: Historia i dokument Wysłany: 2013-12-29, 20:33 Temat: Męczennica z Lebanon Sylvia Likens przyszła na świat 10 stycznia 1949 roku w niewielkim, amerykańskim miasteczku Lebanon w stanie Indiana. ... 26 października 1965 roku bardzo zdenerwowany chłopiec powiadomił posterunek policji w Indianapolis o śmierci młodej dziewczyny. Dzwonił z budki telefonicznej na stacji Shell, znajdującej się w biednej dzielnicy miasta. Powiedział, że w domu przy 3850 East New York Street policja znajdzie ciało młodej kobiety. Gdy policjanci dotarli pod wskazany adres, ich oczom ukazał się obskurny, zaniedbany dom. W piwnicy znaleźli wychudzone zwłoki 16-letniej dziewczyny, Sylvii Marii Likens. Jej cialo pokrywała duża ilość siniaków i ponad 100 małych ran, które później zidentyfikowano jako ślady po przypalaniu papierosem. Funkcjonariusze zauważyli też miejsca zupełnie pozbawione skóry. Sylvia miała wyciętą na piersi dużą liczbę 3, jednak bardziej wstrząsający okazał się napis na brzuchu, wypalony drukowanymi literami: JESTEM PROSTYTUTKĄ I JESTEM Z TEGO DUMNA! Tego niebywale brutalnego morderstwa dokonały dzieci w wieku 11-12 lat. Przewodziła im 37-letnia Gertrude Baniszewski, która opiekowała się Sylvią i jej 15-letnią niepełnosprawną siostrą Jenny Fay od początku lipca 1965 roku. Jenny Fay była lekko sparaliżowana i nosiła na nodze wspomagającą klamrę. Rodzice dziewczynek oddali je pod opiekę pani Baniszewski, by móc spokojnie podróżować po kraju z grupą cyrkowców. Gertrude van Fossan była doświadczoną przez los kobietą. Odwieczny konflikt z matką oraz problemy w szkole zakończyła w wieku 16 lat poślubiając 18-letniego Johna Baniszewski. Szybko zaszła w ciąże, co do momentu poznania Sylvii zdarzyło jej się aż trzynastokrotnie - z czego tylko siedmiorgu dzieci udało się przeżyć. Gertrude rozstała się z nadużywającym alkoholu i przemocy Johnem, który był policjantem. Ostatecznie wróciła do niego po drugim nieudanym związku aby po kilku latach ponownie się z nim rozwieść. Kolejny związek, tym razem z młodszym mężczyzną, był następną porażką która ostatecznie zakończyła kontakty Gertrude z mężczyznami. Samotna kobieta opiekująca się siódemką dzieci nie miała stałego zajęcia. Na domowy budżet składały się sporadyczne alimenty, niewielka pomoc społeczna oraz prace dorywcze. Kiedy Paula (córka Gertrude) przyprowadziła do zaniedbanego domu dwie nowo poznane koleżanki, Gertrude jeszcze nie zdawała sobie sprawy z tego jak bardzo ta wizyta odmieni jej życie. Zaniepokojony zniknięciem córek Lester Likens, odnalazł w końcu dziewczynki w domu pani Baniszewski. 37-letnia kobieta odbyła z ojcem dziewczynek kurtuazyjną rozmowę. Para wzajemnie oszukiwała się i przeinaczała fakty ze swojego życia, co pozwoliło na nawiązanie nici porozumienia. W pewnym momencie rozmowy Lester, sugerując się gromadką dzieci Gertrude, zaproponował kobiecie rolę opiekunki nad jego najmłodszymi córkami. Baniszewski miała zapewnić Sylvii oraz Jenny dach nad głową oraz wyżywienie za opłatę 20 dolarów tygodniowo. Kobieta ochoczo przystała na taką propozycję przyrzekając sprawować należytą opiekę nad jego córkami. Na odchodnym Lester Likens miał powiedzieć do Gertrude, że dziewczynki muszą być trzymane krótko. Baniszewski gorliwie zapewniła go że tak właśnie będzie... Pierwszy tydzień spędzony w domu pani Baniszewski upłynął dziewczynom spokojnie. Poznały resztę dzieci i nową szkołę. W drugim tygodniu zaczęły pojawiać się problemy. Gertrude nie dostała w terminie obiecanych 20 $ za opiekę nad dziewczynkami. Nie omieszkała się im o tym powiedzieć w typowy dla siebie sposób: Zajmuję się wami, wy dwie suki i nic z tego nie mam! Siostry zostały za to ukarane - leżały na łóżku i dostawały klapsy na gołe pośladki. Zapłata przyszła następnego dnia. Kilka dni później Betty i Lester mieli kilka dni wolnych od pracy i przyjechali odwiedzić córki. Ani podczas tych, ani w czasie kolejnych spotkań z rodzicami dziewczynki nie powiedziały słowa o tym, jak są traktowane w tym domu. Następny tydzień przyniósł kolejną awanturę i karę. Pani Baniszewski uznała, że Sylvia namawia inne dzieci do drobnych kradzieży. Przy okazji oskarżyła ją o trzy inne rzeczy - nieuczciwość, brak dbałości o czystość i - wreszcie - rozwiązłość. Na ile te oskarżenia były spójne z rzeczywistością? Betty oskarżono kiedyś o kradzież ze sklepu, ale to Sylvia przyznała się do tego. Gertrude uważała jednak, że podopieczna nadal kradnie i trzeba ją za to karać. Nie była to prawda. Czasami cała rodzina Sylvii zajmowała się zbieraniem butelek, by oddać je do skupu. Jednak pani Baniszewski uparcie twierdziła, że dziewczyna kradła te butelki. Kwestia dbania o higienę również wydawała się sporna. Sylvia dbała o siebie, a jeśli nie zawsze była czysta i pachnąca, wynikało to raczej z warunków, w jakich przebywała. Prawdopodobnie była też dziewicą, co nie znaczyło, że nie flirtowała z chłopcami, ale trudno określać ją jako rozwiązłą. Gertrude Baniszewski prawdopodobnie oskarżała dziewczynę o to, czego sama najbardziej się obawiała i co potępiała. Nie ma żadnych dowodów na to, by cokolwiek ukradła, ale z pewnością myślała o tym bardzo często. Jej higiena osobista, jak i całego jej domu, była na niskim poziomie. Ciągle chora, musiała radzić sobie sama z gromadką dzieci. Bardzo obawiała się również o reputację swoją i córek. Dwa razy zaszła w ciążę, będąc w związku pozamałżeńskim. Natomiast jedna z jej córek, 17-letnia Paula, "wpadła" z żonatym mężczyzną. Na początku swojego pobytu u pani Baniszewski Sylvia co niedzielę chodziła do kościoła razem z dziećmi Gertrude. Pewnego razu Paula naskarżyła na Sylvię matce. Nastolatka rzekomo strasznie obżerała się podczas posiłków podawanych w kościele. Pani Baniszewski razem z dziećmi wymyśliła za to specjalną karę, która - tak jak i wszystkie inne - miała ścisły związek z rodzajem przewinienia. Podczas kolacji kiełbaska Sylvii powędrowała z rąk do rąk dookoła stołu i została nafaszerowana różnymi przyprawami. Gdy wróciła do dziewczyny, ta oczywiście musiała ją zjeść. Kiełbaska była tak okropna, że Sylvia natychmiast wszystko ją więc do zjedzenia własnych wymiocin. Gdy przerażająca zbrodnia z października 1965 roku wyszła na jaw, prawie we wszystkich gazetach zadawano pytanie: dlaczego Sylvia nie uciekła z tego domu? Może była masochistką? Postawę dziewczyny może wyjaśnić przyglądając się jej rodzinie. Sylvia nie widziała w niej zbyt wielu przykładów odpowiedniego zachowania. W pewnym sensie została wychowana w przyzwyczajeniu do ciągłego ponoszenia kar. Pierwsze nie były może sprawiedliwe, ale też trudno nazwać je drastycznymi. Młodość ma swoje prawa, robi się różne rzeczy i ponoszenie za to konsekwencji jest, według dorosłych, normalne i akceptowane. Jednak ten rodzaj myślenie boleśnie odbił się na Sylvii. W 1965 roku w sąsiedztwie pani Baniszewski zamieszkali państwo Vermillion. Phyllis Vermillion pracowała na nocna zmianę i potrzebowała opiekunki do swoich dzieci. Wpadła na pomysł, by zatrudnić do tego panią Baniszewski. Zauważyła, że kobieta zajmuje się gromadką swoich dziećmi i dwiema obcymi dziewczynami. Mogłaby zatem zająć się i dzieciakami Phyllis. Postanowiła odwiedzić sąsiadkę wraz z mężem. Państwo Vermillion usiedli przy stole i pili kawę, gdy naglę dzieci Gertrude zaczęły się sprzeczać. Mały Dennis wybuchnął płaczem. Phyllis zauważyła młodą, ładną, nieco nieśmiałą dziewczynę z podbitym okiem.. Gertrude przedstawiła ją jako Sylvię, a Paula dodała, że to ona podbiła jej oko. Chwilę wcześniej Paula nalała do szklanki gorącej wody i rzuciła nią w dziewczynę. Po tej wizycie Phyllis postanowiła znaleźć inną opiekunkę. Jednocześnie kobieta nie widziała w postępowaniu Gertrude i Pauli niczego, o czym mogłaby powiadomić policję. Na początku października pani Vermillion po raz kolejny spotkała się z rodziną Baniszewskich. Widziała też Sylvię. Dziewczyna nadal wyglądała okropnie. Tym razem miała podbite drugie oko i rozcięte usta. Obok niej stała Paula, która od razu pochwaliła się, że to ona tak urządziła koleżankę. Po tych słowach znów zaczęła bić bezbronną dziewczynę pasem. A Phyllis po raz kolejny nie zareagowała. Sylvia prawdopodobnie w ogóle nie myślała o ucieczce. Bo niby dokąd? Uciec, by spać na ulicy? Równie dobrze mogła zostać w tym domu, nawet związana i zamknięta w piwnicy, co nastąpiło w niedalekiej przyszłości. Był też moment, w którym Sylvia i jej siostra skarżyły się na swój los. Jednak nikt nie wziął ich słów poważnie. Wtedy zamilkły. Warto wspomnieć również o częstym pytaniu, jakie zadawała sobie Sylvia - czemu ludzie jej nie lubią? Nie znała odpowiedzi. Wiedziała natomiast, że gdyby się poskarżyła, to - o ile ktoś by jej wreszcie uwierzył - musiałby opowiedzieć przez co przeszła. Traktowano ją coraz gorzej, a wstyd i strach powstrzymywały ją coraz silniej przed wyjawieniem prawdy. Siostry panicznie bały się gniewu Gertrude. Doszła do tego również obawa Sylvii, że jeśli piśnie komuś choć słowo, pani Baniszewski zemści się na jej młodszej niepełnosprawnej siostrze. Trzeba pamiętać, że na początku Sylvia nie była bita i karana w okrutny sposób. W lipcu zdarzało się to okazjonalne, pewną regularność osiągnęło na przełomie sierpnia i września, by w końcu powtarzać się codziennie przez długie godziny pod koniec października. Pierwsze tygodnie pobytu u Gertrude mijały w miarę spokojnie - podopieczna chodziła z dziećmi do kościoła, słuchała z nimi muzyki, oglądała telewizję. Spotykała się ze znajomymi. Chodziła też do tej samej szkoły, co Stephanie i Paula. Razem z całą rodziną jadła posiłki - przeważnie krakersy lub kanapki. Czasem Gertrude przygotowała zupę, a wówczas każdy musiał czekać na swoją kolej (w domu był tylko trzy łyżki, później jedna). Wyglądało to tak, że kiedy jedna osoba skończyła posiłek, myła łyżkę i wręczała ją kolejnej osobie. Prawdopodobnie pod koniec sierpnia pani Baniszewski nakryła Sylvię śpiącą w jednym łóżku z chłopcem. Wybuchła awantura, że nastolatka będzie w ciąży. Żeby temu zapobiec, Gertrude kilkakrotnie kopnęła dziewczynę w krocze. Późniejsza autopsja ujawniła przerażające okaleczenia organów płciowych Sylvii. Informacja o rzekomej ciąży koleżanki bardzo zdenerwowała Paulę - przewróciła ją na podłogę i zabroniła kiedykolwiek siadać na krześle. W ramach rewanżu Sylvia rozpowiedziała w szkole, że Stephanie i Paula są prostytutkami. Kiedy dowiedział się o tym chłopak Stephanie, pobił Sylvię. 15-letni Coy Hubbard, ładny chłopiec o ciemnych kręconych włosach, był nad wiek rozwinięty i często miał problemy w szkole. Po odpłaceniu dziewczynie za krzywdę Stephanie, później często trenował na niej chwyty judo. Rzucał nią o ściany, a Gertrude karała za to...Sylvię. Pani Baniszewski opowiadała dzieciom sąsiadów, że jej podopieczna jest zła i namawiała je do zemsty. Wynikiem tych działań było wiele bójek, jak choćby ta z 13-letnią Annie Siscoe, jedną z niewielu koleżanek Sylvii. Gertrude doniosła, jakoby dziewczyna źle wyrażała się o pani Siscoe, nazywając ją dziwką itp. Anna uwierzyła i w złości zaatakowała starszą koleżankę. Podczas szamotaniny Sylvia chwyciła się za brzuch i krzyknęła: "Och, moje dziecko!" Mimo że nadal była dziewicą, uwierzyła, że jest w ciąży. Jak widać, nie miała zbyt dużego pojęcia o tym, skąd się biorą dzieci. Nastolatka czuła się napiętnowana krążącymi na jej temat plotkami, zwłaszcza tymi dotyczącymi rozwiązłości. Żeby odreagować, mogła rozsiewać podobne plotki o innych dziewczynach, choć z drugiej strony bardziej prawdopodobne jest to, że stała za tym Gertrude, która chciała jak najbardziej zniechęcić ludzi do Sylvii. W tym samym czasie Paula znalazła sobie nową zabawę. Wielką przyjemność sprawiało jej wciskanie czym popadnie w głowę współlokatorki - nożami, talerzami, puszkami... Wszystkim, co było pod ręką. Pani Baniszewski zmuszała również Jenny, siostrę Sylvii, do zadawania jej ciosów. Gdy za pierwszym razem dziewczynka odmówiła, Gertrude z całej siły uderzyła ją w twarz. Później praworęczna Jenny "biła" siostrę lewą ręką, żeby nie zrobić jej krzywdy. Na początku października Sylvia przestała chodzić do szkoły. Nie miała stroju na zajęcia w-f, a Gertrude nie chciała jej dać na niego pieniędzy. Pewnego dnia nastolatka wróciła ze szkoły, przynosząc ze sobą strój gimnastyczny. Powiedziała, że go znalazła, ale opiekunka uznała, że dziewczyna kłamie i go ukradła. Prawdopodobnie miała rację. W czasie awantury Sylvia przyznała się do kradzieży. Pani Baniszewski uderzyła ją, a gdy Sylvia upadła na podłogę, zaczęła kopać i bić pasem. Po chwili zmieniła rodzaj kary. Przypomniała sobie o rozwiązłości dziewczyny, więc kolejne ciosy spadły na jej krocze. Później Gertrude wróciła pamięcią do kradzieży, co zaowocowało przypalaniem "lepkich palców" dziewczyny. Na koniec po raz kolejny wychłostała ją pasem. Przypalanie i używanie ognia stało się ulubionym sposobem karania dziewczyny. Gertrude i jej dzieci zaczęli przypalać Sylvię papierosami i zapałkami. Paula tak mocno biła dziewczynę, że w końcu złamała sobie rękę - później biła więc ręką w gipsie. Torturowanie Sylvii - bicie, przypalanie, kopanie, trenowanie ciosów - upowszechniło się jako najlepszy sposób spędzania czasu dla dzieciaków z okolicy. Wkrótce dziewczyna miała połamane wszystkie paznokcie, a także prawie odgryzła sobie dolną wargę. Zastanawiające, że Gertrude i dzieci robili z tą dziewczyną wszystko, co tylko przychodziło im do głowy, ale powstrzymywali się przed wykorzystywaniem seksualnym. Choć pani Baniszewski kopała dziewczynę w kroczę, nie dotykała Sylvii w sposób sugerujący, że jest lesbijką. Żaden z chłopców, jakkolwiek podnieconych torturowaniem dziewczyny, nigdy jej nie zgwałcił ani nie zmuszał do seksu oralnego. Autopsja ujawniła rany narządów płciowych ofiary, ale spowodowały je uderzenia, a nie gwałt. W jej ciele nie znaleziono śladów nasienia. Być może odpowiedzią na to jest autentyczna wiara oprawców w rozwiązłość Sylwii, a co za tym idzie - obawa przed chorobami, jakimi mogłaby ich zarazić. Pewnego dnia pani Baniszewski bardzo zdenerwowała się na Sylwię, ponieważ dowiedziała się, że dziewczyna ma przy sobie większą sumę pieniędzy. Założyła, że pieniądze pochodzą z kradzieży lub prostytucji, bo przecież Sylvia nie mogła ich zdobyć dzięki oddaniu do skupu uzbieranych butelek. Gdy w domu zebrała się grupka dzieci, Gertrude zmusiła podopieczną do zdjęcia wszystkich ubrań. Dziewczyna posłusznie wykonała polecenie i naga stanęła przed pani domu brutalnie wsadziła jej pustą butelkę do pochwy. W tym momencie do domu weszła Stephanie. Kiedy zobaczyła rozebraną Sylvię z wystającą spomiędzy nóg butelką, podbiegła do niej i zaczęła bić. Nie wiedziała, że to przedstawienie zaaranżowała matka. Pewnej październikowej nocy Sylvia zmoczyła łóżko, prawdopodobnie z powodu ciągłego strachu, w jakim żyła albo jej podbrzusze było już tak zmasakrowane, że nie była w stanie utrzymać moczu. Tak czy inaczej, od tej pory Sylvia miała mieszkać w piwnicy, ponieważ nie nadawała się do życia z ludźmi. Paula zakazała jej też korzystać z łazienki. W tym samym czasie oprawcy wymyślili nową zabawę. Wiązali dziewczynę, napełniali starą wannę wrzątkiem i wrzucali do niej brudasa. Często uczestniczył w tym 14-letni Richard "Ricky" Hobbs. Gertrude i Paula czasem wrzucały związaną Sylvię do pustej wanny, gdzie rówieśniczka wcierała sól w jej ciągle otwarte rany. Od tej pory ofiara prawie ciągle była naga. Dzieci wymyśliły kolejną torturę. Oprócz rutynowego już bicia, kopania, podpalania i kłucia nagiej dziewczyny zaczęły jeszcze spychać ją ze schodów. Gdy Sylvia spadła, musiała wejść na górę i ponownie ją spychano. Od czasu do czasu nastolatka mogła wyjść z piwnicy i dostać coś do jedzenia, najczęściej zupę, którą musiała jeść rękoma. Gdy tylko zaczynała posiłek, John zabierał jej jedzeniem łączy się tez kolejna zabawa - John i Gertrude zmuszali Sylwię, by zjadała odchody i piła mocz. Weekend rozpoczął się dla Sylvii mniej okrutnie niż zazwyczaj. Gertrude pozwoliła jej spać na górze, w "normalnym łóżku", ale pod warunkiem, że John, Coy i Stephanie przywiążą ją do niego. Dziewczyna nie mogła więc wyjść do łazienki. - Nie pójdziesz do łazienki dopóki nie oduczysz się sikania do łóżka - powiedziała na dobranoc Gertrude. Groźba nie poskutkowała - w nocy Sylvia zmoczyła łóżko. Sobotni poranek rozpoczął przymusowy striptiz. Nastolatka musiała znów wsadzać sobie do pochwy butelkę. Opiekunka postanowiła zemścić się na dziewczynie za to, że szkalowała jej dzieci w szkole. - Oczerniałaś moje dzieci, teraz ja napiętnuję ciebie - powiedziała. Kazała Ricky'emu zrobić Sylvii "tatuaż". Chłopiec chętnie wykonał zadanie. Rozebrali, związali i zakneblowali ofiarę. Potem Gertrude rozgrzała igłę i wypaliła na skórze dziewczyny litery "I'm" (jestem). Oddała igłę Ricky'emu, by dokończył dzieła. Chłopiec z wielkim przejęciem zaczął wypalać kolejne litery na brzuchu Sylvii. W pewnym momencie przerwał i spytał pani Baniszewski, jak się pisze "prostitute" (prostytutka). Gospodyni napisała ten wyraz na kartce i Ricky wrócił do pracy. Kilka minut później Ricky, Paula i dziesięcioletnia Shirley postanowili wypalić jeszcze jedną literę na ciele Sylwii - "S". Nie do końca wiadomo, co miała ona oznaczać - S jak Sylvia lub S jak slave (niewolnik). Chłopiec wypalił połowę litery na piersi ofiary. Zawołali Jenny, by dokończyła. Siostra Sylvii była przerażona. Gdy próbowała odmówić, została uderzona. Dzieci straszyły ją, że jeśli tego nie zrobi, sama też zostanie przypalona. Mimo to odmówiła. Literę "S" dokończyła Shirley. Zrobiła to jednak tak niefortunnie, że zamiast "S" wyszło "3". (Igła, którą tatuowano Sylvie) Gertrude zawołała resztę dzieci i zaczęła szydzić z Sylvii. - I co teraz zrobisz? Nie wyjdziesz za mąż, nigdy się nie rozbierzesz. Co teraz zrobisz? - pytała złośliwie. - Teraz już nic nie mogę zrobić. To już tam jest - odpowiedziała Sylvia płacząc i dławiąc się. Wieczorem wróciła do piwnicy. Tam Coy Hubbard znów trenował na niej karate. Później przyszła Jenny. Sylvia powiedziała jej, że umiera i jest tego pewna. Tej nocy zmaltretowana nastolatka również spała na górze. Następnego dnia, po południu, Gertrude i Stephanie wykąpały dziewczynę. Tym razem woda była ciepła, nie wrząca. Po kąpieli pani Baniszewski zmusiła Sylvię by napisała list do rodziców. Dziewczyna chciała zacząć jak zwykle słowami "Kochana Mamo i Tato", ale Gertrude kazała jej napisać bardziej oficjalnie: "Do Pana i Pani Likens". Po śmierci Sylvii opiekunka przekazała ten list policji. Zeznała też, że dziewczyna zniknęła kilka dni wcześniej, a na podwórku znaleźli tylko ten list. Brzmiał on mniej więcej tak: Do Pana i Pani Likens, W środku nocy byłam z grupą chłopców. Powiedzieli, że mi zapłacą, jeśli przyniosę rzeczy, które miałam w samochodzie. Dostali to, co chcieli... i pobili mnie, zostawiając na twarzy i całym ciele blizny. Na brzuchu wycieli mi napis: Jestem prostytutką i jestem z tego dumna. Zrobiłam wszystko, co mogłam zrobić, by Gertrude była na mnie wściekła i wydała więcej pieniędzy niż miała. Zniszczyłam nowy materac. Gertrude musiała też zapłacić za lekarza, na którego nie było jej stać. Przyprawiłam ją i jej dzieci o chorobę nerwową... Kobieta wpadła na pomysł, by wywieźć dziewczynę na wysypisko. Mieli to zrobić John i Jenny. Ale wcześniej Sylvia spróbowała uciec z domu. Osłabiona i przeraźliwie okaleczona zaczęła biec w stronę drzwi wejściowych. Pani Baniszewski złapała ją, gdy dziewczyna już miała wybiec na ganek. Zaciągnęła ją do kuchni i zaproponowała tosta. Sylvia odmówiła, nie mogła nic przełknąć. Rozwścieczona Gertrude zaczęła ją bić po twarzy metalowym prętem. Sylvia znów trafiła do piwnicy. Została związana, a opiekunka przyniosła jej paczkę krakersów. Być może nie chciała by dziewczyna umarła, przynajmniej nie w domu. Sylvia powiedziała, żeby Gertrude dała to psu, który jest bardziej głodny niż ona. Prawdopodobnie ofiara wiedziała, że nie ma już nic do stracenia i dlatego odważyła się na bunt. W odpowiedzi kobieta kilka razu uderzyła ją w brzuch. Następny dzień, niedziela 24 października, zaczął się od bicia. Pani Baniszewski bujała się na krześle, siedząc nad Sylvią. Krzesło złamało się zanim dosięgnęło dziewczyny. Zdenerwowana kobieta chciała uderzyć Sylvię łopatą, jednak biorąc zamach trafiła w siebie, fundując sobie potężnego siniaka pod okiem. Wtedy do piwnicy zszedł Coy Hubbard i uderzył nastolatkę w głowę kijem od szczotki. Dziewczyna straciła przytomność. Oprawcy stracili nią zainteresowanie i wyszli z piwnicy. W nocy Sylvia robiła dużo hałasu. Uderzała szuflą od węgla o podłogę. Sąsiedzi się obudzili, narzekali na hałasy, jednak nie wezwali policji. Następnego dnia zabrano dziewczynę na górę. Wzięła kolejną normalną kąpiel. Gdy Stephanie i Ricky wyciągnęli ją z wody, zauważyli, że nie oddycha. Stephanie próbowała ratować nastolatkę metodą usta-usta. Na próżno. Sylvia nie żyła. Gertrude kazała Ricky'emu wezwać policję. Gdy policjanci przybyli na miejsce, pani Baniszewski wręczyła im list, który wcześniej napisała Sylvia. Kobieta miała nadzieję, że to oczyści ją z jakichkolwiek podejrzeń. Zanim funkcjonaiusze spojrzeli na kartkę papieru, podbiegła do nich wystraszona i przerażona Jenny i wyszeptała: Zabierzcie mnie stąd, to opowiem wam o wszystkim. Temat: Ostatni wykonany wyrok smierci w Polsce haneczka1989 Odpowiedzi: 7 Wyświetleń: Forum: Historia i dokument Wysłany: 2013-07-30, 13:32 Temat: Nekrofil-fetyszysta wykradał ciała z grobów Mówił o sobie "zimny chirurg". Długie godziny spędzał na cmentarzach, szukając świeżych grobów. Nie interesował go jednak seks ze zwłokami. Chciał czegoś więcej. Obnażał ciała, dotykał ich lodowatej skóry i zaznaczał fragmenty, które wytnie. Scyzorykiem odcinał piersi i okolice intymne kobiet, nie gardził też skórą z brzucha. Trofea owijał w papier i zanosił do domu. Tam, nie bacząc na żonę czy bawiące się dzieci, konstruował upiornego manekina, do którego przyczepiał części ciał. Dopiero stosunek z makabryczną kukłą pokrytą obumarłą tkanką, dawał mu prawdziwą przyjemność. Edmund Kolanowski urodził się 24 października 1947 roku w Poznaniu. Był nadpobudliwym i sprawiającym problemy wychowawcze dzieckiem. Ojciec nie dawał mu dobrego przykładu - pracując w fabryce spirytusu, trzeźwiał sporadycznie. Od matki miał usłyszeć "żałuję, że nie utopiłam cię w pierwszej kąpieli". Dzieciństwo spędził na cmentarzu, gdzie rodzicielka nieustannie przesiadywała, opłakując zmarłego syna. Odszedł on przed narodzinami Edmunda, mając zaledwie dwa latka. Dzieciństwo na cmentarzu W podstawówce powtarzał kilka klas, zawodówki nie ukończył. Przez jakiś czas przebywał w zakładzie dla nerwowo i psychicznie chorych, gdzie znalazł nietypowe hobby - podglądanie sekcji zwłok. Wdrapywał się na drzewa i pooglądał szpitalne prosektorium. Był typem samotnika, gdyż cierpiał na skazę wysiękową, przez którą skóra jego twarzy pokryta była ranami i strupami. Bawił się sam, najbardziej lubił kraść suszącą się damską bieliznę i używać jej podczas masturbacji. Czasem tylko na nią patrzył, a gdy to nie wystarczyło, to zakładał ją na siebie. Po wszystkim zakopywał fatałaszki - niczym skarb - w ogródku. Nie wiedział jak umówić się na randkę, więc... zakradał się do koleżanek i wkładał im ręce pod sukienki. W wieku 15 lat został skazany za napastowanie seksualne, ale do poprawczaka nie trafił, bo karę zawieszono. Spędził za to półtora roku w więzieniu za wdanie się w bójkę. Został tam dwukrotnie zgwałcony analnie. Mając 22 lata z powodu nieudanego stosunku seksualnego, próbował popełnić samobójstwo, wbijając sobie nóż w brzuch. Odratowano go - ku utrapieniu jego przyszłych ofiar. Niedługo później ożenił się z Zofią, z którą później miał dwie córki. Z obawy przed zajściem w kolejną ciążę, kobieta odmawiała współżycia. Kolanowski nie mógł powstrzymać swojego popędu i wymykał się wieczorami na polowanie. Jezioro Rusałka było stałym miejscem jego erotycznych eskapad. To tam zaczepia odpoczywające kobiety, proponując im seks. Terroryzuje je nożem, kopie, szarpie za włosy, próbuje gwałcić. Zostaje skazany na dziewięć lat więzienia, ale wychodzi wcześniej za dobre sprawowanie. Żona skutecznie żąda unieważnienia małżeństwa. Pierwszy raz ze zwłokami Pierwszy kontakt ze zwłokami miał gdy umarła jego sąsiadka. Został z jej zwłokami sam w pokoju, odkrył prześcieradło i zaczął dotykać ciało. Tak bardzo mu się spodobało, że nie mógł przestać o tym myśleć. Ma 25 lat, kiedy decyduje się na wykopanie trumny. Na milicji wyznał, że widok martwego ciała działał na niego podniecająco: "W momencie rozkopywania grobu odczuwałem napięcie. Przy zwłokach czułem się lepiej niż podczas stosunku z kobietą". Masturbuje się, zasypuje grób i wraca do domu. Nie ma stałego zajęcia: myje wagony kolejowe, pomaga w magazynie browaru, zostaje pomocnikiem elektryka. Związuje się z Gabrielą, znajomą sprzed lat. Przesłuchiwana opisywała go jako spokojnego partnera, stroniącego od alkoholu, dobrego dla rodziny. Innymi kobietami się nie interesował, ale znikał na długie godziny w komórce. Nie oddaje się tam bynajmniej majsterkowaniu - w zacisznym schowku konstruuje ze znalezionych na śmietniku szmat manekina. Przykleja do niego gąbkę, która ma symulować kobiecą pochwę. "Te gąbki nie dawały mi jednak zadowolenia" - przyzna potem. I dlatego następnym razem z wycieczki na cmentarz przynosi makabryczną pamiątkę - wycięte piersi i części intymne zmarłej kobiety. Podczas przesłuchań mówił: "Wkładałem członek do przyszytych narządów, wykonując ruchy posuwiste, aż do wytrysku nasienia. Po dwóch-trzech dniach narządy odpruwałem i paliłem w piecu kaflowym w pokoju. Lalkę rozwalałem i wyrzucałem do śmietnika". Gabriela znalazła kilka razy fragmenty ludzkich ciał w piecu. Nie zgłaszała tego na milicję, z obawy o własne życie. W poszukiwaniu wrażeń Gdy na cmentarzu nie ma świeżego grobu, udaje się do kaplicy. Drzwi są tam zamykane jedynie na haczyk, a trumny stoją na widoku. Czasami wystarczyła mu zabawa na miejscu, a niekiedy przenosił zwłoki na pobliskie pole. Za to zawsze wracał z kawałkiem ciała zawiniętym w gazetę. Wykopywał i okaleczał zwłoki przeszło dziesięć lat. Najbardziej do gustu przypadły mu poznańskie cmentarze na Naramowicach i na Miłostowie. Jednak wiadome było, że prędzej czy później, znudzi mu się kopanie w ziemi i zakradanie do kaplic". Okazja nadarzyła się w październikowy wieczór w 1980 roku. Kazimierza G. przyjechała do Poznania pozałatwiać ważne sprawy. Gdy czekała na dworcu, Edmund zagadał do niej i umówili się na następny dzień w dworcowej knajpce. Byli alkohol, rozmawiali, żartowali. Kobieta zaproponowała, żeby na noc pojechali do niej. Każdy normalny mężczyzna by się ucieszył. Ale Kolanowski zaczął snuć plan... Gdy wysiedli na stacji w Bobrówku, do domu kobiety mieli do przejścia jeszcze kawałek przez las. Edmund zwolnił kroku i szedł za Kazimierą. "Byłem zgłodniały, bo nie miałem od dłuższego czasu kobiety" - wspomina. Napięcie rosło, agresja w nim wzbierała, aż znalazła ujście - chwycił grubą gałąź i zamachnął się na kobietę. Uderzał ją z całych sił w głowę, aż uszło z niej życie. W końcu miał to, czego pragnął: bezwładne ciało, z którym może wszystko zrobić. Podciągnął sukienkę, pozbył się bielizny i chwycił za scyzoryk. W szale wycinał narządy płciowe. Okaleczonego trupa wrzucił do rowu i starannie przysypał piaskiem. Ciała do dziś nie odnaleziono... Nekrofil działał dalej. Był luty 1982 roku. Na poznańskim cmentarzu miał się odbyć pogrzeb 69-letniej Katarzyny P. Rodzina chciała po raz ostatni pożegnać zmarłą w kaplicy. Ale w trumnie leżały tylko czarne damskie pantofle, książeczka do nabożeństwa i różaniec. Ciało znaleziono niedługo później - zbezczeszczone leżało na polu przy cmentarzu. Pozbawione piersi i z wyciętym kroczem. Zasadzka na cmentarzu Śledczy pracowali na pełnych obrotach. Sprawdzali wszystkich zboczeńców w województwie, odwiedzali skazanych za gwałty, rozmawiali z setkami osób, przechadzali się po nekropoliach. Szukali też podobnych zdarzeń w całej Polsce. Tak trafili na sprawę zabójstwa 21-letniej Hanny S., do której doszło pod Warszawą. Ktoś podobnie pastwił się nad jej ciałem i wyciął wybrane fragmenty. Innym przypadkiem było zdarzenie z Nowej Soli w lipcu 1980 roku, gdzie ktoś włamał się do kaplicy i sprofanował zwłoki staruszki. Zabójca zaczął popełniać błędy. Zauważyło go kilka osób, które później go rozpoznały. Zostawiał odciski butów. No i wracał w te same miejsca, co prędzej czy później, musiało się skończyć obławą. Kolejny raz uderzył w maju 1983 r. Kolanowski obejrzał polski horror "Wilczyca" o przeklętej kobiecie, która sprzedała duszę diabłu, a w miejscu jej pochówku znaleziono szkielet wilka. Wywołało to u niego ogromne podniecenie i chęć zrobienia czegoś nowego. Z nożem w garści udaje się na dobrze mu znany cmentarz na Miłostowie. Marzy już nie tylko o piersiach i okolicach intymnych, ale i o skórze z brzucha, która mogłaby pokryć manekina i zapewnić mu lepsze doznania. Nie ma pojęcia, że tego dnia nie tylko on będzie się chował między grobami. Funkcjonariusze milicji czatowali na poznańskich cmentarzach, by ująć zboczeńca na gorącym uczynku. W pewnej chwili widzą światło latarki i skradają się do nagrobka. Dźwięk przeładowanego pistoletu płoszy jednak Edmunda, który rzuca się do ucieczki i pod osłoną nocy umyka śledczym. Zostawia jednak swoje narzędzia: łopatę, taśmę klejącą, dwie linki. Oraz szary papier do pakowania firmy "Pollena Łaskarzew", w którym planował zawinąć trofeum, który był jego gwoździem do trumny. Szybko okazało się, że tylko dwa miejscowe zakłady zaopatrują się w tej firmie. Jedną z nich jest spółdzielnia, gdzie 36-letni Kolanowski pracował jako palacz. Jedno spojrzenie wystarczyło milicjantom, by nabrać pewności: mężczyzna miał całą pokiereszowaną od krzaków twarz. Zupełnie, jakby musiał uciekać między chaszczami... Po zatrzymaniu zbadano jego kurtkę, na których ostały się ślady krwi. Wtedy jeszcze nie było mowy o badaniach DNA, więc musiała wystarczyć grupa krwi. A ta się pokrywała z 11-letnią ofiarą. W sumie zwyrodnialec przyznał się do profanacji zwłok sąsiadki, pięciu okaleczeń ciał znalezionych w kaplicach albo wykopanych na cmentarzach oraz do trzech morderstw. Zdarzenia miały miejsce między 1972 a 1983 rokiem. Nie było jednak łatwo wyciągnąć z niego wyjaśnienia. Początkowo milczał i odmawiał rozmów. Dopiero wizyta jego matki skłoniła go do wyznania wszystkich grzechów. Ponoć powiedziała mu: "Synu, jeśli chcesz mieć jeszcze matkę, która będzie cię kochać do końca swoich dni, musisz wszystko powiedzieć temu panu". Był bardzo pomocny, opowiadał ze szczegółami o dokonywanych zbrodniach, z podnieceniem odgrywał rolę mordercy podczas wizji lokalnych. Przenosił manekina udającego ciało kobiety, pokazywał jak atakował ofiary, bez skrępowania opowiadał o swoich seksualnych dewiacjach. Kobiety pozbawił życia albo uderzeniem w głowę (konarem drzewa, metalowym prętem) a dla pewności dusił. Ewenement na skalę światową Kolanowski został oddany w ręce biegłych psychiatrów. Ustalili, że nie jest chory psychicznie ani upośledzony umysłowo. Ma za to psychopatię w postaci nekrofilii i fetyszyzmu. Sposób, w jaki realizował swoje fantazje doprowadził biegłych do jednego wniosku: "czegoś takiego ani polska, ani światowa psychologia czy seksuologia jeszcze nie widziała". Podczas rozmów z lekarzami wyznał: "Teraz myślę, że chyba źle zrobiłem. Mogłem pójść do lekarza i mogło być może inaczej". W trakcie rozprawy odwołał jednak wcześniejsze wyjaśnienia. Przekonywał sąd, że zostały wymuszone przez bijących go milicjantów. Mieli go okładać po piętach i plecach. Takie wyznanie nic nie dało - istniały niezbite dowody jego bestialskiej działalności. Kara śmierci była jedyną adekwatną karą. Przed egzekucją Kolanowski był spokojny i opanowany. Tak jakby nie przejmował się faktem, że za chwilę założą mu pętle na szyję. Napisał list pożegnalny do matki, rozmawiał z księdzem. Cały czas mówił, że jest niewinny. Wyrok wykonano dokładnie 28 lipca 1986 roku. Była to ostatnia egzekucja w Poznaniu, przedostatnia w całej Polsce. Później wprowadzono moratorium jej wykonywania. Został pochowany na cmentarzu Miłostowo, miejscu, które tak dobrze znał, i które tak bardzo lubił... Temat: Precision Guided Firearms TrackingPoint Darkeduar Odpowiedzi: 32 Wyświetleń: Forum: Czarne filmiki Wysłany: 2013-05-15, 02:22 Temat: Precision Guided Firearms TrackingPoint O tak i sadolowi miłośnicy zwierząt znowu wychodzą z ukrycia... To już jest wkurwiające, to samo pierdolenie pod każdym tematem z filmikiem/zdjęciami z polowań itp. Zabawa ? Bycie myśliwym to zwykłe hobby, takie jak pierdolone wędkarstwo. Teraz może idźcie hejtować wędkarzy, bo skurwysyny zabijają ryby "dla zabawy". Każde zwierze z polowania musi trafić do "lekarza" (bada on czy mięso jest zdrowe i można je oddać do "skupu" ew wykrywa choroby co by leczyć inne zwierzęta, których nie zabili Ci podli mordercy - za badania płaci oczywiście myśliwy i jest to kwota ok 40zł) po czym trafia lub nie do skupu i dzięki temu można iść do sklepu i kupić sobie kawał zajebistej i zdrowej dziczyzny. Debilizmem jest podpalanie psów i zjadanie ich bo to zwierzęta domowe i człowiek oswoił ja tak dawno jak dawno zaczął polować. @up to nie jest nawet polowanie, dziki były wypuszczane z klatek i pędzone przez psy/naganiaczy , po to żeby te barany mogły sobie postrzelać z nowej zabawki, to jest legalne i buli się za to w chuj kasy (co nie znaczy, że to popieram). Dziękuję, dobranoc. Temat: Historia o złamanym penisie majorbień Odpowiedzi: 28 Wyświetleń: Forum: Absurdy dnia codziennego Wysłany: 2013-04-09, 12:14 Temat: Historia o złamanym penisie Autentyczne zdarzenie Wspomniałam już kilka razy gdzieś tam półgębkiem na forum, ale ponieważ dostaję dużo zapytań jak to się mogło stać a i na foum ktoś pytał opisuję nasz bardzo nietypowy przypadek złamania siurka w czasie bzykania, ku przestrodze No więc jak jest zbudowany penis każdy wie, prawda? Dwa ciała jamiste i na końcu ciało gąbczaste, które otacza cewkę moczową. I to właśnie to ciało gąbczaste pękło w czasie ostrego bzykanka, było bezbolesne, ale wszystko co było napompowane do członka zaczęło sikać jak fontanna, prawie się obsraliśmy ze strachu, bo nie wiedzieliśmy co się dzieje, zaczęliśmy fontannę tamować ręcznikiem i dzwonić po pogotowie. Przyjechali szybko bardzo i wpakowali się do mieszkania wszyscy, razem z kierowcą, jak ptak oklapł z przerażenia, to krwawienie trochę się zmniejszyło i można się było ubrać i pojechać do szpitala. W szpitalu podłaczyli kroplówkę, zrobili usg i orzekli co napisałam wyżej dziwnie się na nas patrząc. I kazali czekać do rana na lekarza starszego stażem. Mnie wygonili, więc pojechałam do domu, wyslałam młodemu smsa, że jak się będzie budził do szkoły to ma obudzić i mnie, żebym pojechała do szpitala z rana. Tak też się stało, w międzyczasie jak M. przysnął na kozetce w sali przyjęć to ptok znów mu dygnął i dawaj od nowa polska ludowa! Fontanna krwi naokoło, pielęgniara w szoku, on we krwi i ona we krwi i wszystko normalnie Ale to już było porannie więc były inne doktory, które orzekły, że trzeba zainstalować cewnik, który będzie blokował cewkę moczową i to pęknięcie w ciele gąbczastym się zatka i trzeba będzie poczekać aż się zrośnie i wypisali nas do domu. I tak sie zaczęła zabawa w ciuciubabkę, co miś przysnął to pała stawała i heja! W domu jeszcze ze dwa razy M. dostał krwotoku, zadzwoniłam więc do ciotki z pytaniem czy na pewno nie da się nic więcej zrobić, i dopiero ciotka zachowała się jak przyzwoity lekarz, bo powiedziała, że trzebaby spowodować, żeby pałka nie stawała, płacząc przy tym ze śmiechu , czyli wyeliminować czynnik powodujący krwawienia i kazała dawać mu relanium, bo świetnie ogłupia i wycisza. Typowe złamanie prącia dokonuje się w miejscu "pala" czy nie wiem jak to nazwać, inne powłoki ulegają uszkodzeniu, powstaje naokoło wielki krwiak i to się leczy od razu operacyjnie. M. sobie wymyślił, że pojedziemy do jeszcze jednego lekarza na wszelki wypadek, pojechalismy i tu była fajna akcja. Bo pan doktor obmacał ptaka, obejrzał... (bałam się, że jeszcze go sprawdzi organoleptycznie), kazał się ubrać, podrapał się za jednym uchem, założył nogę na nogę, siorbnął kawy i się zadumał. potem znów siorbnął kawy, przełożył nogi i wymamrotał: no taaaak, pierwszy raz coś takiego widzę, a i nigdy o czymś takim nie słyszałem. Trzeba czekać aż się zrośnie. Przepisał jeszcze jedno pudełko relanium, skasował stówę i kazał jechać do domu i się nie podniecać. Łatwo powiedzieć to facetowi, który nie skończył bzykania i ma pełne jajca, nie? A, pan doktor powiedział jeszcze, że mógłby spróbować M. unieszkodliwić hormolanlnie, ale nie wie jak długo będą trwały efekty, więc kazaliśmy się popukać w czoło, przecież nie o to chodzi, żeby już nie mógł bzykać, nie? No, ale już teraz ptaszek jest cały i zdrowy, myślę, że to była w pewnym sensie kwestia ostrego ruchanka, ale też może słabości naczynek krwionośnych, więc teraz jeszcze zanim się na nowo rozpędzimy to misio łyka rutinoscorbin i diosminę, żeby wzmocnić naczynia krwionośne. Ach, pan doktor jeszcze powiedział, że przypadek na tyle ciekawy, że wypadałoby go opisać w podręcznikach, anonimowo oczywiście Temat: Egzamin do Akademii Medycznej typo Odpowiedzi: 52 Wyświetleń: Forum: Czarne kawały Wysłany: 2013-02-25, 00:21 Temat: Egzamin do Akademii Medycznej Część osób nie rozumie sensu tego dowcipu, ani tego co tu niektórzy mówią. Nie wiem, czy ktoś czyta jeszcze ten wątek, ale i tak napiszę, bo przecież to przerasta ludzkie pojęcie. Jak czytam teksty typu : po co prawnikowi logarytmy, albo lekarzowi wzór na objętość kuli to nóż w kieszeni mi się otwiera. Wiem, że żyjemy w erze specjalistów i słynny już tekst - "kto jest od wszystkiego, jest do niczego" na dobre zakorzenił się w naszej kulturze. Po pierwsze to u nastolatków (a takowymi są maturzyści) trudno określić, czy ten koleś, który nie może pojąć geometrii, będzie świetnym lekarzem, arcymistrzem w swoim fachu. Nie wątpię, że tacy są. Dużo prościej można natomiast poznać, że ktoś kto nie umie pojąć podstaw matematyki, czy fizyki jest po prostu osobą nie zasługująca na wyższe wykształcenie. Naprawdę, człowiek sprawny umysłowo jest w stanie w kilka godzin nauczyć się większości wzorów z liceum i nie powinien to być problem. Prawidłowa reakcja dla osób nie lubiących matematyki powinna być - chuj nauczę się. Nie lubię, ale się przemęczę, w końcu to kilka godzin. A tak to kurwa, mamy mnóstwo bezrobotnych specjalistów od kultury, polityki, socjologii czy ekonomii przydatnych zupełnie do niczego. Mnie też w życiu nie przydały się analizy wierszy Szymborskiej, czy procesy zachodzące w komórkach. Nauczyłem się bo musiałem. Jestem jednak przekonany, że wpłynęło to jakoś na mój rozwój. Poszerzyło moje horyzonty, czy wreszcie pozwoliło mi stwierdzić, że biologii nienawidzę Oczywiście jest odsetek osób, które pewnych rzeczy nie pojmą pomimo, że są wybitnymi jednostkami. Tacy ludzie jednak zazwyczaj spełniają się sami, a nie wylewają frustrację na sadolu, że wymaga się od nich niepotrzebnych rzeczy. Sam współpracuję z grafikiem, który ostatnio wyjebał : "te ostatnie dwie fakturki były za 3,500zł. Razem będzie 6,500". I tak w kółko, gość po prostu nie umie liczyć. Tylko, że facet jest czarodziejem i liczyć nie musi umieć, wystarczy, że zrobi logo w 24 godziny, takie że u innej firmy czekałbym 3 tygodnie. Od innych jego klientów wiem, że wszyscy mają o nim takie zdanie. Ale, żeby odpuszczać wiedzę podstawową, trzeba być ponadprzeciętnym w innej rzeczy. Ale skoro niektórzy uważają, że ortografia, czy interpunkcją są zbędne i pochłaniają tylko czas to chyba nie ma się czemu dziwić, że jest taki bunt na makse na maturze. I zbyt wielu się wydaje, ze są ponadprzeciętni, kiedy nie odstają od reszty nawet na milimetr. Muszę was zmartwić. 90% rzeczy których się uczycie nie są przydatne w życiu, ale to w jaki sposób do tego podchodzicie, w ogóle do zdobywania wiedzy określa człowieka. //edit: @ światłocień: dokładnie nie pamiętam, bo ostatnio zmieniałem pracę i byłem na wielu rozmowach. Zapewne jakiś supervisor, albo team leader zespołu konsultantów, bo tym się zajmuję od kilku lat (no teraz trochę zmieniłem branżę). Natomiast przez ostatnie 4 lata swojej pracy zajmowałem się rekrutacjami stąd temat edukacji jest dosyć drażliwy dla mnie, bo tylu półgłówków z tytułami się przewinęło przez te lata, że aż żal nawet myśleć o tym. Mógłbym książkę napisać właśnie o takich co to uważają, ze jak ktoś idzie na kulturoznawstwo, to inne nauki są niepotrzebne. Bywali kandydaci, co z kumplami graliśmy w marynarza kto ma iść robić rekrutację (a zawsze spotkanie w 4 oczy poprzedzaliśmy rozmową telefoniczną, więc mniej wiecej wiedzieliśmy co się święci). Szukaliśmy kiedyś np. osoby z językiem niemieckim i angielskim do obsługi klientów. No i kurwa był jeden koleś, idealny, swietnie opanowane języki, super się rozmawiało, rozgarnięty. No i jak przyszedł to okazało się, że w Excelu to on pracować nie będzie, bo on tego nie zna, a sie nie nauczy, bo coś tam, coś tam. Go komputery nie interesują.... Jak potem sprawdzaliśmy jego facebooka z ciekawości (to jakoś umiał obsługwać), to narzekał, że pracodawcy nie chcą korzystać z jego umiejętności, a w ogóle to że jesteśmy chujami, bo chcemy, żeby tak wykształcony człowiek się dokształcił. JEszcze w tym czego nie lubi. Tak, rekruterzy naprawdę sprawdzają wasze facebooki Kuriki napisał/a: Bez przesady. Jak człowiek ma wiedzieć jak się skalpelem posługiwać i gdzie ciąć by pacjenta nie zabić albo napierdalać właściwymi diagnozami na lewo i prawo to moje pytanie brzmi: Na cholerę takiej osobie zabawa ze wzorem na objętość kuli czy innymi całkami? Przykładowo ja gdy idę do lekarza to oczekuję badania i czasem skierowania do czegoś tam na coś tam etc i nie pytam się kochanego pana doktora czy umie obliczyć objętość jakiegoś cholerstwa. Tak samo podczas zabiegu nie zaczynam rozmawiać o analizie funkcjonalnej. Litości. Lekarz ma leczyć, zawód swój wykonywać, a nie się matmą czy fizyką bawić Zapomniałem odnieść się do tego komentarza rażącego głupotą na kilometry. Otóż autor sugeruje, że pan doktor musi dobrze leczyć, a nie liczyć. I tu się zgadzam. Jak ktoś już ukończy te studia medyczne, to niech już nigdy nie tyka matematyki. Zgoda! Ale... czy osoba dla której za trudne były wzory z liceum, a raczej nie chciało mu się ich uczyć powinna być lekarzem? Albo świadczy to o wybitnej głupocie tejże osoby (jak już pisałem, większoś wzorów z liceum to kwestia kilku godzin nauki), albo o wybitnym lenistwie. A potem na studiach medycznych cudowna odmiana? Nagle zacznie się wszystkiego uczyć? Szczerze wątpię. Skoro omija tak proste tematy jak maksa, czy fizyka bo mu się nie chce, to może i o wylewach krowotocznych też się nie pouczy, bo po chuj. To się tak rzadko zdarza. A o udarze niedokrwiennym to się wykuje w na maksa, bo to się przyda, to się często zdarza. Sorry, nauka od pewnego momentu to nie tylko wybór, ale i obowiązek. Skoro się wymaga, to trzeba się nauczyć i koniec. Jeżeli mówimy o selekcji na poziomie maturalnym, to niestety. Trzeba odpytywać z rzeczy, które się większości nie przydadzą. Ci którzy są w stanie się poświęcić i nauczyć "bzdur: zasługują na wyższe wykształcenie. Reszta to banda ignorantów. Temat: Egzamin do Akademii Medycznej Kuriki Odpowiedzi: 52 Wyświetleń: Forum: Czarne kawały Wysłany: 2013-02-24, 18:53 Temat: Egzamin do Akademii Medycznej Bez przesady. Jak człowiek ma wiedzieć jak się skalpelem posługiwać i gdzie ciąć by pacjenta nie zabić albo napierdalać właściwymi diagnozami na lewo i prawo to moje pytanie brzmi: Na cholerę takiej osobie zabawa ze wzorem na objętość kuli czy innymi całkami? Przykładowo ja gdy idę do lekarza to oczekuję badania i czasem skierowania do czegoś tam na coś tam etc i nie pytam się kochanego pana doktora czy umie obliczyć objętość jakiegoś cholerstwa. Tak samo podczas zabiegu nie zaczynam rozmawiać o analizie funkcjonalnej. Litości. Lekarz ma leczyć, zawód swój wykonywać, a nie się matmą czy fizyką bawić Temat: Bójki w rugby ellsworth Odpowiedzi: 38 Wyświetleń: Forum: Czarne filmiki Wysłany: 2012-10-28, 07:01 Temat: Bójki w rugby jestę żydę napisał/a: Polska jako kraj biedny i bez jakichś większych możliwości powinien kształcić sportowców od najmłodszych waleczni i zawzięci nie rozumiem dlaczego mamy tak małą liczbę dobrych zawodników w różnych dyscyplinach...Nasi młodzi powinni dostawać stypendia od państwa za dobre wyniki w jakichś dyscyplinach sportu i być wspierani a małolaci zamiast latać napierdalać się za free za chujowaty klub powinni iść na mate i się rozwijać w kierunku sztuk walki jeżeli lubią dawać po mordzie niech to chociaż robią za kasę i traktują to jako swój za młodu grałem w piłkę nożną,pływałem,grałem w piłkę ręczną,siatkówkę,ping ponga ,trochę judo trenowałem mam całą szafę medali i dyplomów z tych dyscyplin a sportowcem byłem do gimnazjum a w gimnazjum poznałem używki i zabawy i skończyło się moje sportowanie, może gdyby było to bardziej opłacalne w moich oczach nadal bym trenował coś z w/w dyscyplin? A teraz młodzi nie chcą chodzić na w/f w piłkę nie chce im sie grać bo po co, pływać nie chce bo woda śmierdzi lepiej wziąć zwolnienie od lekarza i być pizdą a jedyne mięśnie mieć na palcach od klawiszy i przedramię od red tube Sam sobie przeczysz! Skoro kraj biedny to tym bardziej nie powinien wyrzucać pieniędzy w błoto na coś co nie przynosi wymiernych korzyści finansowych, a tylko straty. Sport to jest zabawa, NIC WIĘCEJ i tak należy to traktować. Kogoś to bawi to się tym zajmuje, kogoś innego nie bawi to robi coś innego i już. Temat: Informacje na temat bąków! MM90 Odpowiedzi: 34 Wyświetleń: Forum: Inne czarności Wysłany: 2012-04-13, 21:34 Temat: Informacje na temat bąków! Ile gazu wytwarza człowiek w ciągu dnia? Średnio dziennie człowiek wytwarza około pół litra gazów, na które składa się około 14 bąków. Czemu bąki śmierdzą? Woń bąków wywołują małe ilości siarkowodoru i merkaptanów (tiole) tworzących mieszaninę. Zawierają one siarkę. Im twoja dieta bogatsza w siarkę tym więcej siarczków i merkaptanów wyprodukują bakterie, a co za tym idzie tym bardziej będą śmierdzieć twoje bąki. Kalafior, jajka i mięso są powszechnie znane ze swoich możliwości wywoływania cuchnących bąków. Z kolei groch, fasola czy w ogóle warzywa strączkowe produkują duże ich ilości, jednakże nieszczególnie śmierdzących. Skąd bierze się towarzyszący pierdnięciu odgłos? Dźwięk powstaje w wyniku drgań otworu odbytu i jest uzależniony od prędkości parcia gazów oraz napięcia mięśni zwieracza. Jak wygląda droga bąków do odbytu? Rzeczywiście może zastanawiać fakt podróżowania bąków w dół ku odbytowi, zważywszy ze gazy mają mniejszą gęstość od cieczy i ciał stałych, więc powinny przemieszczać się zatem ku górze. Jelito przepycha swoją zawartość w kierunku odbytu w serii skurczów tzw. ruchem robaczkowym. Proces ten jest stymulowany czynnością jedzenia, dlatego też często zdarza się, ze mamy ochotę puścić bąka lub strzelić kupę zaraz po jedzeniu. Ruch robaczkowy tworzy strefę wysokiego ciśnienia zmuszając całą zawartość jelita do przesunięcia się w obszar niższego ciśnienia, czyli w dół, ku odbytowi. Małe bąbelki gazów, przemieszczających się łatwiej niż inne składniki, łączą się w większe na drodze do wyjścia. Gdy jelito nie pracuje, gazy mogą przenikać z powrotem w górę, jednak ze względu na skomplikowaną i kręta budowę jelita nie są w stanie zawędrować daleko. Dodatkowo, gdy człowiek leży jego odbyt nie znajduje się ani powyżej ani poniżej jelit. Czy istnieją jakieś określone pory puszczania bąków? Najbardziej prawdopodobne jest puszczenie bąka rano, podczas toalety. Taki bak miano "porannego grzmotu" i w odpowiednich warunkach jego odgłos może "poruszyć ściany". Co oprócz pożywienia może powodować, że pierdzi się więcej niż zwykle? Ludzie, którzy połykają dużo powietrza pierdzą więcej. Lekarstwem na to jest przeżuwanie pożywienia z zamkniętymi ustami. Ludzie nerwowi wywołujący duży ruch w swoim układzie pokarmowym puszczają więcej bąków, ponieważ organizm nie nadąża zaabsorbować w całości wdychanego powietrza, które ostatecznie trafia do jelit. Niektóre choroby wywołują podwyższoną podatność na wzdęcia. Wznoszenie się samolotu lub jakiekolwiek środowisko niskiego ciśnienia powoduje rozprężanie gazu i w konsekwencji wzdęcia. Czy bąk to beknięcie niewłaściwą stroną? Nie. Beknięcie pochodzi z żołądka i posiada inny skład chemiczny niż bąk, który ma w sobie więcej gazów bakteryjnych niż atmosferycznych w porównaniu z beknięciem. Czy wstrzymywanie się od pierdnięcia jest niezdrowe? Istnieją różne zdania na ten temat. Rzeczywiście, ludzie od wieków wierzyli, że wstrzymywanie wzdęcia jest niezdrowe. Cezar Klaudiusz wprowadził nawet prawo legalizujące puszczanie bąków na przyjęciach w trosce o zdrowie obywateli. Istniało głębokie przekonanie, że pohamowywanie się może zatruć organizm lub być przyczyną wszelakich schorzeń. Jaki jest skład chemiczny bąków? Skład bąków może być bardzo zróżnicowany. Tlen wdychany z powietrzem jest absorbowany w czasie wędrówki przez organizm. Do jelita grubego dociera już głównie tylko azot. Wynikiem reakcji chemicznych pomiędzy kwasem żołądkowym a płynami jelitowymi jest zazwyczaj dwutlenek węgla będący również składnikiem powietrza i produktem działania bakterii. Bakterie są również odpowiedzialne za wytwarzanie wodoru i metanu. Proporcje tych wszystkich gazów w ostatecznym produkcie jakim jest bąk wydostający się przez nasz odbyt zależą od kilku dodatkowych czynników: rodzaju zjedzonego pokarmu, ilości połkniętego powietrza, rodzaju bakterii w jelitach oraz czasu przetrzymywania bąka w organizmie. Im dłużej wstrzymujesz się przed pierdnięciem, tym więcej zawiera on obojętnego azotu, ponieważ reszta gazów zostaje wchłonięta do układu krwionośnego przez ścianki jelita. Osoba nerwowa, wdychająca duże ilości powietrza, wywołująca w ten sposób duży ruch w układzie pokarmowym będzie pierdzieć głównie powietrzem, którego organizm nie zdążył wchłonąć. Encyclopaedia Britannica podaje, iż niektórzy ludzie pierdzą bąkami niezawierającymi wcale metanu! Powód nie jest znany. Niektórzy badacze kładą to na karb czynników genetycznych, inni natomiast upatrują winnego anomalii w czynniku środowiskowym. Tak czy owak, metan znajdujący się w bąkach jest wynikiem działania bakterii i nie pochodzi z komórek. Czasami bąki mają smak. Jak to możliwe? Wyczuwane substancje to ciecze lub związki rozpuszczone w cieczy. Smak bąka jest wyczuwalny, gdy molekuły gazu utworzą mieszaninę ze śliną. Czemu bąki śmierdzą? Woń bąków wywołują małe ilości siarkowodoru i merkaptanów (tiole) tworzących mieszaninę. Zawierają one siarkę. Im twoja dieta bogatsza w siarkę tym więcej siarczków i merkaptanów wyprodukują bakterie, a co za tym idzie tym bardziej będą śmierdzieć twoje bąki. Kalafior, jajka i mięso są powszechnie znane ze swoich możliwości wywoływania cuchnących bąków. Z kolei groch, fasola czy w ogóle warzywa strączkowe produkują duże ich ilości, jednakże nieszczególnie śmierdzących. Skąd bierze się towarzyszący pierdnięciu odgłos? Dźwięk powstaje w wyniku drgań otworu odbytu i jest uzależniony od prędkości parcia gazów oraz napięcia mięśni zwieracza. Jak wygląda droga bąków do odbytu? Rzeczywiście może zastanawiać fakt podróżowania bąków w dół ku odbytowi, zważywszy że gazy mają mniejszą gęstość od cieczy i ciał stałych, i powinny przemieszczać się zatem ku górze. Jelito przepycha swoją zawartość w kierunku odbytu w serii skurczów tzw. ruchem robaczkowym. Proces ten jest stymulowany czynnością jedzenia, dlatego też często zdarza się, że mamy ochotę puścić bąka lub strzelić kupę zaraz po jedzeniu. Ruch robaczkowy tworzy strefę wysokiego ciśnienia zmuszając całą zawartość jelita do przesunięcia się w obszar niższego ciśnienia, czyli w dół, ku odbytowi. Małe bąbelki gazów, przemieszczających się łatwiej niż inne składniki, łączą się w większe na drodze do wyjścia. Gdy jelito nie pracuje, gazy mogą przenikać z powrotem w górę, jednak ze względu na skomplikowaną i krętą budowę jelita nie są w stanie zawędrować daleko. Dodatkowo, gdy człowiek leży jego odbyt nie znajduje się ani powyżej ani poniżej jelit. Ile czasu potrzeba, żeby ktoś poczuł mojego bąka? To zależy głównie od warunków atmosferycznych takich jak wilgotność powietrza, temperatura, siła i kierunek wiatru, ciężar molekularny cząstek wchodzących w skład bąka oraz oczywiście odległości między "nadawcą" bąka, a jego "odbiorcą". Bąki rozchodzą się zaraz po opuszczeniu odbytu, a ich moc maleje wraz z rozrzedzeniem. Jeżeli bąka nie czuć w przeciągu kilku-kilkunastu sekund, zdąży się on rozrzedzić w powietrzu i zginąć na zawsze. W wyjątkowych warunkach, jak zamknięte, małe pomieszczenie, winda czy samochód gdzie możliwości rozrzedzenia są ograniczone bąk może być wyczuwany w powietrzu bardzo długo, aż do czasu osadzenia się na powierzchniach. Dlaczego bąk zaczyna śmierdzieć dopiero po kilkunastu sekundach? W rzeczywistości bąki śmierdzą od razu od momentu wyjścia. Potrzeba jednak chwili czasu na dotarcie smrodu do nosa osoby pierdzącej. Gdyby bąki mogły podróżować z prędkością dźwięku, byłyby wyczuwalne niemal natychmiast w momencie ich usłyszenia. Czy to prawda, że niektórzy ludzie nie pierdzą? Nie. Dopóki żyją. Ludzie pierdzą nawet jeszcze krótko po śmierci. Czy gwiazdy filmu też pierdzą? Oczywiście! Księża, królowie, prezydenci, prima baleriny, miss piękności, babcie i zakonnice. Nawet Yoda pierdzi. Czy to prawda, że mężczyźni pierdzą więcej niż kobiety? Nie. Kobiety pierdzą tak samo jak mężczyźni. Mężczyźni zdecydowanie bardziej się z tym obnoszą. Istnieje różnica między poszczególnymi ludźmi jeśli chodzi o ilość puszczanych bąków, jednak nie ma to nic wspólnego z płcią. Czytałam gdzieś, że mężczyźni pierdzą częściej niż kobiety. Gdyby tak było w rzeczywistości, oznaczałoby to, że kobiety powstrzymują się i puszczają zatem większe bąki, gdy nikogo nie ma w pobliżu. Czy bąki mężczyzn śmierdzą bardziej niż te puszczane przez kobiety? W oparciu o moje doświadczenia z damskimi bąkami mogę tylko wyrazić nadzieję, że tak nie jest. Czy istnieją jakieś określone pory puszczania bąków? Najbardziej prawdopodobne jest puszczenie bąka rano, podczas toalety. Taki bąk miano "porannego grzmotu" i w odpowiednich warunkach jego odgłos może "poruszyć ściany". Skąd się biorą bąki? Bąki, czyli gazy biorą się w naszych jelitach z kilku źródeł: z połykanego powietrza, gazów przedostających się z krwioobiegu, gazów powstających w układzie trawiennym w wyniku reakcji chemicznych oraz są produktem bakterii. Dlaczego fasola wywołuje bąki? Groch i fasola zawierają cukry, których organizm ludzki nie trawi. Gdy dostaną się one do jelit, bakterie zaczynają szaleć i wytwarzają ogromne ilości gazów. Kukurydza, kapusta, mleko oraz rodzynki są również bardzo bąko-pędne. Mój przyjaciel miał psa, który niezdrowo uwielbiał jabłka i różne warzywa selerowate. Po ich zjedzeniu miał niesamowite wiatry. Układ trawienny psa nie jest przystosowany do przetwarzania tego typu pokarmów, w związku z czym bakterie mają nadmiarową pożywkę produkując niezwykłe bączasy. Co oprócz pożywienia może powodować, że pierdzi się więcej niż zwykle? Ludzie, którzy połykają dużo powietrza pierdzą więcej. Lekarstwem na to jest przeżuwanie pożywienia z zamkniętymi ustami. Ludzie nerwowi wywołujący duży ruch w swoim układzie pokarmowym puszczają więcej bąków, ponieważ organizm nie nadąża zaabsorbować w całości wdychanego powietrza, które ostatecznie trafia do jelit. Niektóre choroby wywołują podwyższoną podatność na wzdęcia. Wznoszenie się samolotu lub jakiekolwiek środowisko niskiego ciśnienia powoduje rozprężanie gazu i w konsekwencji wzdęcia. Czy bąk to beknięcie niewłaściwą stroną? Nie. Beknięcie pochodzi z żołądka i posiada inny skład chemiczny niż bąk, który ma w sobie więcej gazów bakteryjnych niż atmosferycznych w porównaniu z beknięciem. Czy wstrzymywanie się jest niezdrowe? Istnieją różne zdania na ten temat. Rzeczywiście, ludzie od wieków wierzyli, że wstrzymywanie wzdęcia jest niezdrowe. Cezar Klaudiusz wprowadził nawet prawo legalizujące puszczanie bąków na przyjęciach w trosce o zdrowie obywateli. Istniało głębokie przekonanie, że pohamowywanie się może zatruć organizm lub być przyczyną wszelakich schorzeń. Lekarze, z którymi rozmawiałam, twierdzą, iż nie ma podstaw do obaw o zatrucie. Bąki są naturalnym składnikiem organizmu. Jedyną dolegliwością jaką mogą wywołać zatrzymane bąki to ból żołądka. Aczkolwiek, jeden z lekarzy zasugerował możliwość powstania patologicznego nabrzmienia w wyniku nagromadzenia gazów. Jak długo można nie pierdzieć? Według mnie, zatrzymany bąk wymknie się jak tylko człowiek się rozluźni. Oznacza to, że osoby, które powstrzymują się od wiatrów przez cały dzień dają wspaniały koncert w czasie snu. Będąc nieraz na szkolnej wycieczce, w długich podróżach autobusowych czy lotniczych mogę potwierdzić fakt donośnego pierdzenia ludzi w czasie snu. Zatem podsumowując, można nie pierdzieć tak długo dopóki się to świadomie kontroluje. Czy wszyscy ludzie pierdzą w czasie snu? Nie badałam tego, ale wydaje się, że nie wszyscy pierdzą w czasie snu. Pierdzą głównie ci, którzy się powstrzymywali w ciągu dnia. Inni, z kolei, mogą nie dać szansy zwieraczom wypuszczenia czegokolwiek. U takich osób gaz zgromadzony w trakcie snu ulatnia się po obudzeniu. Gdzie się podziewają niewypuszczone bąki? Ileż to razy staramy się powstrzymać bąka, chcąc wypuścić go przy pierwszej nadarzającej się okazji, aby ze zdziwieniem stwierdzić, że jest to niemożliwe. Co się dzieje z bąkiem? Wypływa powoli bez naszej wiedzy? Czy wchłaniany jest do obiegu krwi? Gdzie on jest? Lekarze twierdzą, że nie jest w tym czasie ani wydalany ani wchłaniany. Po prostu wędruje z powrotem w górę jelit, aby powrócić później. Dobrze wiedzieć, że nasz bąk nam nie ginie. Po prostu nieco się spóźnia. Jak zamaskować pierdnięcie? W Stanach istnieje firma o nazwie "Fartypants" zajmująca się sprzedażą bielizny wchłaniającej woń bąków. Nie mając pod ręką tego ostatniego krzyku mody, można próbować zrzucić winę na kota czy psa, jeżeli akurat kręci się w pobliżu lub narzekać na ten przeklęty wiatr znowu wiejący od strony papierni czy stadniny koni. A co do efektów dźwiękowych... W dużej grupie ludzi najlepiej zachowywać się naturalnie, jak gdyby nigdy nic, albo spojrzeć na osobę obok, jakby to ona winna była tej zbrodni. Inne strategie to odkaszlnięcie, gwałtowne poruszenie krzesłem, aby wywołać u wszystkich wrażenie przesłyszenia. W obecności tylko jednej osoby można udawać, że nic się nie stało, mając nadzieję, że osoba ta pomyśli, iż jej się tylko wydawało. CJT jako rozwiązanie problemu pierdzenia w miejscach publicznych proponuje zakrycie odbytu papierem toaletowym, dzięki czemu odgłos zostaje stłumiony. Inną strategią jest przyznanie się z dumą do pierdnięcia i zaproponowanie współzawodnictwa. Czy to prawda, że bąka można zapalić? Choć wydaje się to nieprawdopodobne to jednak jest to prawda! Należy jednak zdawać sobie z istniejącego ryzyka uszkodzenia ciała podczas eksperymentów z ogniem. [Dont traj dis et hom!]. Można w ten sposób uszkodzić narządy wewnętrzne, o zajęciu się ubrania czy przedmiotów nie wspominając. Badania przeprowadzone przez (nieistniejącą już niestety) witrynę Fartcloud wskazują, iż jedna czwarta ludzi próbujących puścić bąka z dymem poparzyło się w trakcie takiego eksperymentu. To bardzo niebezpieczna zabawa! Dla samotnych badaczy nie mających nikogo do pomocy, kto mógłby przypalić im bąka produkowane są specjalne zapalniczki "Fartlighter". Były także przypadki, w których gazy o wyższej niż zazwyczaj zawartości tlenu eksplodowały w czasie operacji chirurgicznych wykonywanych elektrycznym skalpelem. W takim razie jak to się dzieje, że bąki się palą? Gazy zawierają metan i wodór, oba łatwopalne. To właśnie wodór był powodem spłonięcia sterowca Hindenburg. Bąki palą się zazwyczaj niebieskim lub żółtym ogniem. Czy można zapalić zapałkę pierdząc na nią? Nie. Nawet łatwo zapalające się zapałki oprą się owiewającemu je bąkowi. No chyba, że miałby on konsystencję papieru ściernego. Ale raczej nie można by go nazwać bąkiem. Poza tym, bąki mają zbyt niską temperaturę, aby wywołać zapłon. Czy istnieje jakaś literatura na temat pierdzenia? Oczywiście! Moją ulubioną książką jest "Who Cut the Cheese: A Cultural History of the Fart" autorstwa Jima Dawsona, który w sposób zabawny i prowokujący do myślenia przedstawia historię bąka w literaturze, języku i społeczeństwie. Książka pełna treści i humoru. Klasyk "Fart Proudly" Bena Franklina jest wciąż dostępny. Istnieje również kolekcja sugestywnych zdjęć "Who Farted Now?" wydana przez St. Martin's Press. Większość z nich pochodzi ze starych filmów i tym podobnych. "The Gas We Pass: The Story of Farts" (Shina Chao, Amanda MAyer Stinchecum) oraz obrazkowa "Good Families Don't" o bąku trapiącym przyzwoitą rodzinę klasy średniej to pozycje dla dzieci. Kids Shenanigans, do tej książki dołączony jest pierdząca poduszka. The Fart Guys to utalentowani artyści proponujący piosenki, skecze i różne efekty dźwiękowe. Chyba nie masz jeszcze tak zabawnego CD w swojej kolekcji. Who Cut the Cheese? Najlepsza książka nt. pierdzenia. The Unspeakably Worst Fart Book ilustrowany przewodnik po świecie bąków. Dlaczego fasola wywołuje bąki? Groch i fasola zawierają cukry, których organizm ludzki nie trawi. Gdy dostaną się one do jelit, bakterie zaczynają szaleć i wytwarzają ogromne ilości gazów. Czy mając talent można zarabiać na życie pierdzeniem? Niewielu jest takich, którzy potrafią utrzymać się ze sztuki pierdzenia. Aczkolwiek mój przyjaciel opowiadał mi, że widział kiedyś występ, na którym koleś "wypierdywał" różne melodie, zdmuchiwał świeczki stojące po drugiej stronie sceny i buchał ogniem z odbytu. Znanym z tego typu wyczynów był niejaki La Petomane występujący we Francji na początku dwudziestego wieku. Mój przyjaciel jest młodym człowiekiem, więc na pewno nie widział La Petomane'a. Mógł zatem widzieć człowieka o pseudonimie artystycznym Mr. Methane, który to uważa się za jedynego na świecie "pierdunistę". Kliknij tutaj, aby go posłuchać. CD do nabycia w FartMart. Można także zarobić na środkach zapobiegających pierdzeniu, na praktyce lekarskiej związanej z puszczaniem bąków jak i innymi dolegliwościami gastrologicznymi, na pisaniu książek (patrz poprzednie pytanie) i na różnych gadżetach typu poduszki, które pierdzą, gdy się na nich siada czy bąki w puszce. FartyPants sprzedaje filtry i wiele innych "pierdnych" artykułów. Ultratech Products, Inc. sprzedaje filtr w formie poduszki na siedzenie. Przy odrobinie szczęścia można zdobyć biografię La Petomane'a w księgarni "alibris". Jakie inne artykuły związane z pierdzeniem są na rynku? Odwiedź FartMart, w którym znajdziesz wiele interesujących produktów, w tym sławną płytę Crepitation Contest, a także lalkę Pull-My-Finger Fred, która pierdzi i rozwesela fajnymi odzywkami, pierdzące poduszki i inne gadżety (niektóre bardzo zaawansowane technicznie) dezodorant o zapachu bąka, sztuczna kupa i sławna Fart Machine. Dlaczego bąki kotów i psów tak okropnie śmierdzą? Dieta mięsna obfitująca w białko daje relatywnie niewielką ilość smrodliwych gazów, ponieważ białko zawiera dużo siarki. Bąki kotów czy psów są ledwo słyszalne, ale za ich smród jest powalający. Zapytałam kilku biologów o przyczynę bezdźwięcznego puszczania bąków przez koty i psy. Teorie są różnorakie: (1) gaz wydalany jest w niewielkich ilościach, za to wielce smrodliwy; (2) efektem poziomego ułożenia systemu jelit jest mniejszy nacisk na odbyt, przez co gaz wydobywa się wolniej; (3) zwieracze nie zamykają się tak szczelnie jak u człowieka, ponieważ nie ma potrzeby zatrzymywania zawartości, dzięki czemu gaz powoli się wydobywa i przez co również dźwięk jest cichszy; i mój ulubiony punkt (4) psy i koty nie wstydzą się bąków, wobec czego ich zwieracze są bardziej rozluźnione. Mike F. słusznie zauważa, że karma dla psów oparta jest głównie na soji, tak więc do powyższych punktów należy dodać fasolę i daleko się odsunąć! Z drugiej strony, wiele zwierząt roślinożernych takich jak krowy, konie czy słonie wydala spore ilości niezbyt smrodliwych gazów. Bąki puszczane przez te zwierzęta mogą być bardzo głośne i trwać niezwykle długo. Szczególnie produktywne są krowy, ponieważ połykają duże ilości powietrza. Tlen jest potrzebny niektórym bakteriom wspomagającym proces trawienia. Czy to normalne, żeby psy wąchały ludzkie bąki? Tak. Każdy zapach będący dla nas smrodem dla psów jest zapachem. Dla psów bąk, smród gnijących ryb czy padliny jest tym samym co dla nas zapach świeżego, smażonego mięska. Pies zawsze będzie wąchał odbyt pierdzącego, aby nawdychać się jak najwięcej. Słyszałam tylko o jednym psie, który wzdragał się przed bąkami. Według mojej przyjaciółki, jej brat puścił kiedyś tak ohydnie cuchnącego bąka, że pies aż kichnął, potrząsnął głową i potarł się po nosie łapą. To musiał być albo niezwykły bąk albo niezwykły pies. Czy ryby pierdzą? Według naszego znajomego ichtiologa z Uniwersytetu Guam, badania nad wzdęciami ryb nie były prowadzone, aczkolwiek badano ich trawienie. Okazuje się, że mimo że większość ryb posiada zasadowe środowisko jelit podobnie jak my, gatunki żywiące się rafą koralową trawią przy pomocy kwasów, które ułatwiają rozkładanie materiału koralowcowego. Głównym składnikiem koralowca jest węglan wapnia. Jednym z produktów reakcji kwasu z węglanem wapnia jest dwutlenek węgla. Z czego wynika, że te ryby pierdzą. I to nie mało! Pozostałe gatunki prawdopodobnie również dają dymka jak ludzie. Wielki entuzjasta ryb Mike Pulte twierdzi jednak, że nigdy nie widział pierdzącej ryby. Zapytałam więc naszego ichtiologa czy to możliwe, aby gaz umykał do pęcherza pławnego zamiast uchodzić odbytem. Okazuje się, iż układ trawienny jest zupełnie niezależny od pęcherza pławnego, w którym gaz bierze się w wyniku działania enzymów, nie zaś z jelit. Układ starszych gatunków nie jest tak wyraźnie oddzielony, jednakże pęcherz znajduje się bliżej jamy ustnej niż drugiego odległego końca. Ryby tego typu wypływają na powierzchnię, aby napełnić pęcherz. Można więc przyjąć, że gazy opuszczają organizm ryby odbytem. Zastanawialiśmy się również czy ryby wydają znane nam dźwięki podczas puszczania bąków, ale przypuszczalnie ryby robią więcej hałasu bekając niż pierdząc. Lisa P. entuzjastka ryb, doniosła nam, że widziała pierdzące ryby na własne oczy: "Mam cztery akwaria, a w nich mnóstwo ryb. Sama widziałam jak pierdzą! Moja złota rybka robiła to bez przerwy! Widać zawsze było uwieszony u jej odbytu pęcherzyk powietrza przyklejony do śluzu długiej wstążkowej kupy. Mój prętnik nie jest gorszy. Żadna z nich nie jest rybą "koralowcową". Mam tylko dwie takie, ale nigdy nie widziałam, żeby pierdziały. Wydaje mi się, że większość gazu bierze się z powietrza połykanego podczas jedzenia. Ponadto, złote rybki posiadają bardzo prosty układ trawienny i pokarm jest wykorzystywany nieefektywnie, i być może dlatego bakterie mają większe pole do popisu". Czy żółwie pierdzą? Oczywiście, że tak. I to jak! Ich smród jest niesamowity, podobnie jak węży. W oparciu o własne doświadczenia, a nie żadne badania naukowe, przypuszczam, że gady używają bąków jako broni. Ich pierdnięcie cuchnie tak okropnie, że czasami można je wyczuć na odległość. Nawet w wietrzny dzień. Pewnego razu, byłam ze znajomym na wycieczce w lasach Arkansas i poczułam ten zapach. Powiedziałam wtedy, że czuję smród węża, po chwili ujrzeliśmy jak przecina nam drogę. Niesamowite, ale prawdziwe. W magazynie Discover z grudnia 2000, Bruce Young z pensylwańskiego LaFayette College, "specjalista od efektów dźwiękowych wydawanych przez węże", potwierdza, że węże pierdzą. Wąż koralowy oraz orlo-nosy wąż zachodni pierdzą głośnym dźwiękiem przypominającym trzaskanie czy strzelanie, gdy ich spokój zostanie zaburzony. Dlaczego końskie bąki śmierdzą bardziej od ludzkich? Nie jestem pewna czy końskie bąki śmierdzą bardziej od naszych, ale na pewno inaczej. Skład diety konia różni się znacznie od naszego. Układ trawienny konia to również inny rodzaj bakterii, w związku z czym bąk konia ma inną kompozycję. Konie pierdzą też głośniej od ludzi, a ilość gazu może być bardzo duża. Można to zwłaszcza zauważyć, gdy się przebywa z pierdzącym koniem w zamkniętym pomieszczeniu. Które zwierzę wydala największą ilość gazu? Trudno w to uwierzyć, ale zwycięzcą w tej kategorii jest skromny termit. Skład ich pokarmu oraz procesy trawienne (przy większym niż zwykle wsparciu ze strony bakterii) powodują, iż termity produkują tyle gazu co ludzie. Bąki termitów uważane są za jeden z głównych czynników globalnego ocieplenia. Czy jest jakieś zwierzę, które nie pierdzi? Jeżeli przyjmiemy uchodzące przez odbyt powietrze z jelit za pierdnięcie, to wynikałoby z tego, że zwierzęta, które nie mają jelit lub odbytu nie pierdzą. Większość zwierząt je posiada, aczkolwiek są i takie, które ich nie mają, Gąbki, które nie posiadają tkanki, ani żadnych organów. Zbudowane są z zaledwie kilku komórek tworzących podziurawiony, workowaty kształt. Woda wlewa się jednymi dziurami, a wylewa drugimi. Organizmy te mają budowę bardzo odmienną od pozostałych zwierząt i niektórzy naukowcy wahają się je do nich zaliczać. Parzydełkowce: Do nich zaliczają się meduzy, koralowce, ukwiały i stułbie. Posiadają workowatą budowę z otworem gębowym otoczonym ramionami przyustnymi i parzydełkami. Pokarm jest pochłaniany jamą ustną i po strawieniu wewnątrz ciała resztki wyrzucane są tą samą drogą. Jedna dziura spełnia tutaj dwie funkcje: ust i odbytu. Wypuszczane gazy powinny raczej uchodzić za beknięcie niż pierdnięcie, ponieważ zwierzęta te nie posiadają ani jelit ani odbytnicy. Rurkoczułkowce: Te niezwykłe zwierzęta żyjące na dnie morskim na obszarach aktywnych wulkanicznie i oceanicznych grzbietów górskich nie posiadają ani jamy ustnej ani jelit, ani żołądka, ani odbytu. Prawdopodobnie zachowują swą smukłą figurę dzięki temu, że nie odżywiają się w ogóle! Żyją dzięki wzajemnej współpracy z bakteriami chemosyntetycznymi żyjącymi w ich organizmie. Tak czy owak, chyba nie pierdzą. Inną grupą, której możliwość puszczenia dymka nie jest dana są zwierzęta żyjące w oceanicznych głębinach. Wysokie ciśnienie powoduje, iż gaz pozostaje w stanie rozpuszczonym zamiast tworzyć pęcherzyki powietrza. Tak więc wszystkie mięczaki, szkarłupienie, ryby i inne organizmy żyjące na dnie oceanów nie pierdzą mimo że posiadają jelita i odbyty. Czy to możliwe, aby bąk zostawiał brązowy ślad na bieliźnie, a jeśli tak, to jak to się dzieje? Z tego co widzę podczas prania, muszę stwierdzić, że jest to jak najbardziej możliwe. A co do przyczyny... Należy pamiętać, że pierdnięcie i kupa to tylko produkty końcowe kontinuum, tzn. że możemy mieć "czyste" pierdnięcie lub "czystą" kupę, ale także wszystko pomiędzy. Gdy "masa" składa się głównie z kupy z małą ilością gazu, "produktem" jest zazwyczaj szybko wypróżniony pływający, porowaty stolec (taki co to nie chce odpłynąć po spuszczeniu wody; na pewno znacie ten typ). Bąk ciągnący ze sobą niewielkie ilości kupy może zostawiać na bieliźnie ślady. Mogą one również powstać w wyniku niedokładnego podtarcia się. Jednakże w tym wypadku są one nieco inne: podłużne ślady wzdłuż "przedziałka" z jasno zarysowanymi krawędziami. Spontaniczny bąk pozostawia wiele drobnych śladów losowo porozrzucanych wewnątrz kolistego obszaru. Coś jak ślad po sprayu. Pojawia się zazwyczaj (1) podczas biegunki, (2) gdy się za bardzo próbuje pierdnąć, (3) przy mylnym przeświadczeniu, że to ciśnienie to tylko gaz, a nie ciało płynne. Ta ostatnia sytuacja jest najbardziej charakterystyczna właśnie dla biegunki. Jak rozróżnić próbujący wydostać się gaz od czegoś "poważniejszego"? Zdolność odróżniania potrzeby pierdnięcia od zrobienia kupy nabywamy stopniowo w dzieciństwie w czasie przyswajania sobie ubikacyjnej rutyny. Dzięki zakończeniom nerwów odpowiedzialnych za dotyk znajdującym się w okolicy odbytu jesteśmy w stanie rozróżnić co przygotowuje się do wyjścia. Oczywiście, zdarzają się pomyłki, zwłaszcza gdy substancja jest w dużym stopniu rozcieńczona. Wtedy to też zamiast pierdnąć upuszczamy strużkę rzadkiego kału. Jaka jest najlepsza pozycja do pierdzenia? To zależy od tego co się chce osiągnąć. Kiedyś czytałam powieść (nie pamiętam tytułu), w której u bohaterki każdy bąk wywoływał ból. Najlepszym sposobem dla niej była pozycja na czworakach, tyłkiem do góry i udami naciskającymi na brzuch. Być może więc to jest najlepsza pozycja, gdy ma się problemy z puszczaniem gazów. Innym razem na wycieczce szkolnej, siedzieliśmy wokół ogniska i przypalaliśmy bąki. To był taki rytuał. Gdy ktoś był gotowy do pierdnięcia mówił "idzie!", na co reszta odpowiadała "przyjmij właściwą pozycję", która polegała na oparciu się z tyłu na łokciach i uniesieniu nóg tak, aby głowa znalazła się między kolanami dając tym samym wygodne dojście osobie z zapałką do kluczowego otworu. Moi znajomi eksperci w tej dziedzinie często przemieszczali ciężar ciała na jedną nogę i podnosili nieco drugą, choć wydaje mi się, że miało to jedynie na celu zasygnalizowanie nadciągającego bąka. Dlaczego dziewczyny zawsze zapierają się puszczania bąków? Przede wszystkim tylko niektóre. Reszta z nas z dumą prezentuje swe gazowe talenta. Nie da się jednak ukryć, że wiele sióstr nie przyznaje się do puszczania bąków. Prawdopodobnie mają błędne poczucie, że to kobiecie nie przystoi. Wszyscy ludzie pierdzą, również kobiety. Cokolwiek kobiety robią kobietom przystoi, włączając w to emisję gazów. Czy wdychając przez cały dzień bąki innych ludzi moje będą śmierdziały bardziej? Nie. Bąki wdychane są do płuc, a nie do układu pokarmowego i z płuc też są wydychane z powrotem poza organizm. Istnieje co prawda możliwość, że część z nich przedostanie się do krwioobiegu. Aby osiągnąć cel zawarty w pytaniu, należałoby je w jakiś sposób połykać. Czy można się nawalić wdychając bąki? Gazy nie zawierają raczej żadnych związków odurzających. Jest w nich natomiast niewiele tlenu, tak więc wdychanie może wywołać lekkie zawroty, ale tylko i wyłącznie z powodu braku tlenu. Z drugiej strony, szybkie wdychanie bąków na otwartej przestrzeni może spowodować nadmierne utlenienie krwi i w efekcie również zawroty głowy. No i jest jeszcze niezaprzeczalny czynnik wesołości: pierdzenie jest tak zabawne (te purknięcia i smrodek), że można nabuzować się od samej rozrywki jaką daje. Czy bąk może zabić? Wiele z was pyta czy bąk może być przyczyną śmierci, czy można się udusić jego smrodem. Moja pierwotna odpowiedź była negatywna, jednakże wolałam zapytać specjalisty. Tak więc oficjalnie mogę potwierdzić podpierając się autorytetem lekarza, że bąk nie może zabić. Należy jednak pamiętać, że człowiek może zrobić sobie krzywdę czymkolwiek, zwłaszcza gdy się będzie bardzo starał. Jedną z "nagród Darwina" przyznano gościowi, który podłączył swój nos do odbytu przy pomocy systemu, w skład którego wchodziła maska gazowa, gumowe węże i drewniany stojak. Udusił się. Ponieważ wiarygodność nagród Darwina jest często poddawana w wątpliwość trudno powiedzieć czy opisany przypadek jest prawdziwy. Znana jest również historia człowieka, który był tak otyły, że nie mógł się ruszyć z łóżka i który ponoć umarł udusiwszy się własnymi gazami (które omal nie zabiły także sanitariuszy). Jest to już właściwie legenda krążąca od dłuższego czasu. Nasz przyjaciel Buzzbomb43 podał nam taką informację: "w czasie drugiej wojny światowej, od wzdęć zginęło od 1000 do 2000 lotników. Powodem był brak kompresji ciśnienia w bombowcach typu B-17, w związku z czym na dużych wysokościach gazy rozszerzały się i rozsadzały lotnikom wnętrzności". To dopiero śmierć! Czy nadmierne pierdzenie może doprowadzić do impotencji? To zależy od poziomu tolerancji osoby, dla której przeznaczona jest ta potencja. Na szczęście pierdzenie nie niszczy ludzkiej tkanki. Niektóre zwierzęta nie mają już takiego szczęścia. Zdarza się, że termity wylatują w powietrze od wypuszczenia gazów i kału. Proces ten nazywa się "autothysis". Czy można wciągnąć dym ustami i wypuścić go odbytem? Nie. Dym zawiera cząstki ciał stałych zawieszonych w powietrzu, które osadzają się w na ściankach układu pokarmowego lub innych jego częściach. Możliwe jest natomiast wdychanie dymu odbytem i wypuszczanie go tą samą drogą. Co wywołuje pieczenie, które czasami towarzyszy pierdnięciu? Powodem jest zazwyczaj wcześniejsze spożycie ostrej papryki lub czegoś podobnego. Oleje zawarte w tego typu pożywieniu przechodzą przez organizm w niezmienionej formie i są wciąż aktywne. Czy pierdnięcie w wannie zanieczyszcza wodę i powinno się ją wymienić? Jeżeli to tylko pierdnięcie, a nie kupa, woda nie zostaje znacząco zanieczyszczona. Bąk wydostanie się na powierzchnię w formie bąbelków i zanieczyści powietrze. Czy to prawda, że kobiety mogą puszczać bąki swoim "instrumentem", a jeśli tak to skąd się tam bierze gaz? To prawda! Wydostający się gaz to tylko zassane z zewnątrz powietrze, jako że żaden inny gaz nie jest produkowany wewnątrz kobiecych narządów. Powietrze dostaje się do środka, ponieważ system otwarty jest na zewnątrz. Zdarza się on często podczas stosunku seksualnego, gdy na powietrze wewnątrz prze duże ciśnienie wymuszając jego ujście na zewnątrz. Czy mężczyzna może pierdzieć swoim narządem? Mężczyźni, których o to pytałam stanowczo temu zaprzeczają. Jednak, elrondh twierdzi, iż jest to możliwe, ale tylko w pewnych określonych warunkach laboratoryjnych. Pęcherz może zostać napompowany powietrzem przed zabiegiem klinicznym przy pomocy cewnika wprowadzonego przez cewkę moczową. Później powietrze to uchodzi w trakcie oddawania moczu, przy czym towarzyszy mu ostre pieczenie. Czy można złapać bąka do słoika, tak na później? Teretycznie jest to możliwe, ale istnieje wiele przeszkód natury logistycznej. Sugerowałabym użycie plastikowego woreczka w miejsce słoika. Można by spróbować czegoś takiego: Napierdzieć do kilku woreczków i szczelnie je zamknąć. Następnie nadmuchać kilka innych powietrzem. Odczekać 24 godziny i dać komuś do rozpoznania po zapachu, który z woreczków zawiera bąki. To powinno dać odpowiedź na pytanie czy da się przechowywać bąki. Malachi i Megaera wymyślili sposób łapania bąków do słoika. Twierdzą, że najlepiej zrobić to w czasie kąpieli, w wannie. Należy: - wypełnić słoik wodą, a następnie zanurzyć go do góry nogami, - położyć się w wannie tak, aby bąble z gazem wypływały z przodu, przez co były widoczne, - złapać je do zanurzonego słoika. W ten sposób w słoiku znajdzie się czysty bąk nie zanieczyszczony powietrzem. Wcześniej należy się upewnić, że słoik nie ma zapachu swojej wcześniejszej zawartości, np. dżemu czy musztardy. Meep napisał, że jego dziewczyna mając lat dziesięć była kolekcjonerem bąków. Używała do tego kaset po filmach do aparatu i przechowywała je na półce w pokoju. Eksperymenty na matce dowiodły skuteczności tej metody. Czy znajdowanie przyjemności w pierdzeniu jest nienormalne? Nie jest to niezwykłe zachowanie. Napawanie się wiatrami jest zdrowym odruchem, skoro i tak wszyscy musimy pierdzieć. W przypadku gdy puszczanie bąków jest przyczyną czyichś problemów i zmartwień, osoba taka powinna udać się do lekarza. Czy znajdowanie przyjemności w wąchaniu własnych bąków jest normalne? Nie tylko normalne, ale i powszechne. Ktoś kto pierdnie myśli potem (przynajmniej podświadomie) z dumą "jam to uczynił!". Czy pierdzenie może uchodzić za seksowne? Ludzi pobudza bardzo wiele rzeczy. Samice jednego z gatunków korników wydzielają wraz z pierdnięciem feromon zwany "frontalin", który nie tylko służy do przyciągnięcia uwagi samców, ale także jako zaproszenie korników obojga płci do orgii. Niestety, przyciąga on również drapieżców. Jakiego koloru jest bąk? Niestety, bąki są bezbarwne. Wszystkie gazy wchodzące w skład wiatrów nie posiadają własnych barw. Jakże ciekawie wyglądałyby jasno pomarańczowe bąki (kolor dwutlenku azotu). Z pewnością trudniej byłoby wtedy zamaskować pierdnięcie. Mimo to niektórzy uważają, że bąki mają swój kolor. Jedni twierdzą, że są żółte, inni, że zielone, a jeszcze inni, że brązowe. I ten ostatni kolor mnie również wydawał się właściwy, pewnie ze względu na to, że kupa jest brązowa. Kiedy ktoś pierdnie w naszym samochodzie, mówi "lepiej nie oddychajcie jeżeli nie chcecie, aby wam zęby zbrązowiały". Znałam kiedyś kilkuletnią dziewczynkę, która malowała bąki jako żółte, podziurawione jak ser okręgi. Twierdziła, że właśnie taki mają kolor, a dowodem kolistego kształtu miało być wyczuwane przez nią drapiące krawędzie wychodzącego bąka. Ernie C. sugeruje, że gdyby bąki były widoczne miałyby kształt skórki od szynki. Według Helen "bąki są jak grudki węgla, czarne i o nieregularnej powierzchni". Czy cudze bąki są lepiej odczuwalne? Wszyscy powinniśmy odczuwać je tak samo, bez względu na to kto pierdnął. Pierdzący ma jednak tą przewagę, że bąki przemieszczają się od niego w stronę osób znajdujących się za nim. Oczywiście, puszczanie bąków pod wiatr nie posiada już tej zalety. Dlaczego moje palce śmierdzą, mimo że drapię się po tyłku przez ubranie? Jak zauważył Barb F., który określa bąka mianem "kupy w aerozolu", wiatry zawierają mikroskopijne fragmenty stolca. Gdy puszczone z dużą siłą drobiny te penetrują materiał ubrania i zatrzymują się na pojedynczych włóknach. Są one następnie przenoszone na palce i do nosa. Czy można pierdnąć krwią? Jest to możliwe zwłaszcza w przypadku uszkodzenia ścianek odbytu. Zdarza się również kobietom puszczającym bąki waginą w czasie miesiączki [jest o tym mowa gdzieś powyżej]. Dlaczego bąki zawsze podążają za pierdzącym? Chyba każdemu z nas zdarzyło się odejść z miejsca, w którym puściliśmy bąka, aby ze zdziwieniem przekonać się, że ta ucieczka nic nie dała. Dzieje się tak po części w wyniku zawirowań powietrza jakie wywołuje ruch ciała. Innym powodem jest utknięcie bąka w ubraniu, z którego wydobywa się bardzo powoli. Dlaczego bąki puszczone pod prysznicem tak śmierdzą? Jest kilka przyczyn. Przede wszystkim kabina prysznica jest zazwyczaj bardzo mała, gazy więc koncentrują się i krążą wraz z parą wodną. Poza tym, wysoka wilgotność i temperatura znacznie wyczulają zmysły powonienia i smaku. Bąki tak naprawdę wcale nie śmierdzą gorzej niż w innych warunkach, my tylko je po prostu lepiej odbieramy. To samo odnosi się do kąpieli w wannie. Jak wyglądałoby pierdnięcie na Wenus? Gdyby temperatura na Wenus wynosiła zaledwie 100-150 stopni woda w stanie ciekłym mogłaby tam istnieć dzięki wysokiemu ciśnieniu atmosferycznemu. Jednak temperatura na tej planecie wynosi ok. 500 stopni. Ponieważ ludzie składają się głównie z wody nie byłoby tam możliwe nawet puszczenie bąka, bo taki człowiek sam stałby się od razu gazem. Taki jeden duży bąk. Wenus ma obecnie w swojej atmosferze wystarczająco dużo siarczanów, tak że nie dałoby się nawet odczuć zapachu pierdnięcia. Czy pierdnięcie w przestrzeni kosmicznej mogłoby nadać człowiekowi (bez skafandra) pęd? Jak najbardziej, ponieważ w przestrzeni nie ma żadnej siły oporu. Czy można bąka zamrozić i czy po jego odmrożeniu nadal będzie śmierdział? Zamrożenie pary wodnej będącej składnikiem pierdnięcia jest proste. Natomiast zamrożenie wszystkich elementów wchodzących w skład bąka możliwe byłoby jedynie w warunkach wysokiego ciśnienia i bardzo niskiej temperatury, takich jak przy produkcji suchego lodu. W takim wypadku bąk nie zmieniłby swojej kompozycji i zachował swoją woń. Czy pierdnięcie może rozerwać ubranie? Mało prawdopodobne, ponieważ obecnie produkowane materiały są bardzo wytrzymałe na napięcia. Poza tym, ich porowata natura pozwala gazom przechodzić przez materiał nie wywierając na niego nacisku. Czy w mroźną pogodę widać parujące pierdnięcie? Ciekawy pomysł! Wydaje mi się, że tak, skoro bąki odpowiadają mniej więcej budową naszemu oddechowi, ale nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ mieszkam w strefie tropikalnej, a tu nigdy nie jest zimno. Pisało do mnie kilka osób twierdzących, że jest to możliwe. Inny znów człowiek twierdził, że ta sztuka mu się nie udała mimo nawet ściągniętych spodni. Oto co na ten temat napisał anywhere32: "Pewnego ranka w szatni po treningu przebierali się zawodnicy piłki wodnej. Było zimno. Jeden z gości był ubrany w obcisły kombinezon i nagle puścił bąka. Widzieliśmy to we czwórkę i śmialiśmy się potem przez cały dzień". John z Wielkiej Brytanii wyjaśnia: "bąki wypuszczone w zimnym powietrzu można określić jako długi, gęsty ogon. Oczekiwanie na pociąg w mroźny poranek może być całkiem zabawne. Widzieć odsuwającą się od ludzi osobę, która następnie puszcza cichego bąka, który ujawnia się za nią jako długi, lekko zawinięty "ogon", zupełnie jak u psa". Czy cząstki gazów krążą w powietrzu dopóki nie osadzą się na czymś? Ich los zależy od ich natury. Generalnie, cząsteczki gazów wszelkiego rodzaju mieszają się w atmosferze. Niektóre reagują ze sobą tworząc nowe substancje. Rozproszone w powietrzu cząsteczki kupy w stanie ciekłym jak i stałym prawdopodobnie osadzają się na powierzchniach. Większość z nich jest spolaryzowana (jeden koniec naładowany jest ładunkiem dodatnim, a drugi - ujemnym) i przyciągana przez inne naładowane substancje lub powierzchnie (np. ekran monitora). Inne cząstki osadzają się na mikroskopijnych kropelkach wody w powietrzu zwłaszcza przy dużej wilgotności (jak pod prysznicem), a jeszcze inne mieszają się z wodą. Temat: Pokazała koleżance trupa Wilczex Odpowiedzi: 16 Wyświetleń: Forum: Absurdy dnia codziennego Wysłany: 2009-05-27, 15:53 Temat: Pokazała koleżance trupa Zabawa w lekarza odeszła do lamusa. Teraz dzieci bawią się inaczej.
Tzn. bez łaski na wizyty i badania mogą chodzić kobiety w ciąży - właśnie jeśli owe wizyty i badania nie mogą odbyć się poza godzinami pracy - wtedy pracodawca musi się zgodzić - pracownica przedstawia zaświadczenie, ze wizyta była potrzebna, wskazana i w takich godzinach. Natomiast reszta pracowników (nie w ciąży) musi się dogadać z pracodawcą i są różne opcje - odpracowanie tego czasu, brak zapłaty za te godziny, urlop itp. --------------------"Jednym z objawów zbliżającego się załamania nerwowego jest przekonanie, że wykonujemy niezwykle ważną pracę." i O.(2010)
Trwa ładowanie... Maluch Sposoby na nudę malucha Zabawy w plenerze Zabawy z rówieśnikami Zabawy w grupie kellyv, lic. CC BY-ND Zabawy w grupie są ważne dla rozwoju dzieci. Zmuszają je do myślenia i zdrowej rywalizacji, a także rozwijają ich zdolności do porozumiewania się z innymi. Sprzyjają budowaniu pozytywnych relacji międzyludzkich w przyszłości. Polecane dla Ciebie Komentarze
Ostatnio uderzyła mnie niewiedza rodziców dotycząca seksualnego rozwoju dzieci w wieku przedszkolnym. Dlaczego wolą oni nie wiedzieć o tym, że maluchy bawią się w doktora, że są ciekawe swojego ciała, ale też ciała płci przeciwnej, że uskuteczniają pierwsze pocałunki, czy pokazują sobie nawzajem to, co mają w majtkach? Tak było, jest i będzie i nie należy wpadać w panikę, tylko rozsądnie zareagować - pisze w liście do redakcji Karolina, mama pięcioletniej Julii. Do naszej redakcji napisała pani Karolina, której dziecko uczęszcza do jednego z trójmiejskich przedszkoli. Na kanwie ostatnich wydarzeń, jakie miały miejsce w placówce, do której chodzi jej córka, zdecydowała się napisać jego córka uskuteczniła ostatnio w przedszkolu zabawę w lekarza, do której wciągnęła kilkoro innych dzieci, dziewczynkę, która była pielęgniarką, chłopca - pacjenta, który był badany i dwie inne dziewczynki, które przynosiły "leki" i patrzyły na całą akcję następujących po sobie dnia w przedszkolu rozpętała się afera - jedna z patrzących dziewczynek powiedziała o całej zabawie mamie, a kobieta tak bardzo się zdenerwowała, że od razu napisała maila do dyrekcji z prośbą o spotkanie rodziców i opiekunów. Czytaj również: Dziecięca seksualność jest naturalnaZdaniem tej pani moja córka, sprawczyni całego zdarzenia, ma ze sobą duży problem i powinna skorzystać z pomocy psychologa, a najlepiej seksuologa. Na spotkaniu pani twierdziła, że w naszej rodzinie musi dziać się coś dziwnego, bo takie zachowanie nie jest normalne. Przekonywała na spotkaniu, że nasza córka wyrośnie na niezrównoważoną psychicznie i seksualnie osobę. Na koniec dodała, że nie zamierza bagatelizować całej sprawy i głośno powie wszystkim rodzicom, by uważali na naszą niewiedza mnie przeraziła. Przecież pewne zachowania w wieku przedszkolnym są zupełnie naturalne, zwłaszcza te, które dotyczą seksualności dzieci - już w tym wieku maluchy przejawiają zainteresowanie płcią przeciwną, ciałem, różnicami w swojej budowie anatomicznej. Zresztą wystarczy sięgnąć do pamięci - kto z nas nie bawił się z innymi dziećmi w doktora czy np. w inną równie infantylną zabawę?Zaraz pewnie okaże się, że nikt nie pamięta takich zdarzeń z własnego dzieciństwa. Wśród moich znajomych, którzy mają już większe dzieci, niemal każdy opowiadał o jakichś zachowaniach swoich dzieci na tle seksualnym: masturbacja w miejscach publicznych, ocieranie się o różne przedmioty, obnażanie, lub po prostu ogólne zainteresowanie płcią rodziców była różna. Część z nich krzyczała na swoje dzieci, część starała się odwrócić uwagę i przekierować ją na coś innego, niektórzy podejmowali rozmowy na temat dojrzewania i dziecięcej seksualności, a inni przemilczali kwestię, udając, że nie ma problemu. Tymczasem chciałabym zachęcić do lektury na ten temat. Jest bardzo łatwo dostępna. Może ona uspokoić rodziców, którzy tak panicznie boją się rozmów o seksualności i jej przejawów u dzieci. Psychologowie zgodnie mówią o tym, że o płci i ciele należy rozmawiać z dziećmi jak najwcześniej, w sposób naturalny i możliwie swobodny. Nie należy natomiast gardzić dzieckiem, które "przyłapało" się na takim zachowaniu, krzyczeć na nie, skreślać, czy tworzyć wokół seksualności atmosfery złości, grozy, kary itd. Coś takiego w dorosłym życiu może stworzyć duży problem ze sferą seksualną. Zachęcam więc rodziców do bardziej przemyślanych reakcji - nastawianie reszty przeciw maluchowi i sugerowanie, że jest z nim coś nie tak, to nie najlepsze komentarz i zdanie na temat rozwoju seksualności u dzieci w wieku przedszkolnym poprosiliśmy trójmiejskich psychologów i pytania odpowiada Katarzyna Dułak, psycholog i seksuolog z Poradni Zdrowia Psychoseksualnego Bez Tabu oraz Magdalena Małkiewicz, która prowadzi Gabinet Pomocy Psychologicznej i Seksuologicznej w Gdańsku. 1. Czy w wieku przedszkolnym zabawy w doktora, czy rozbieranki, pokazywanie sobie tego, co kto ma w majtkach, wzajemne dotykanie, masturbacja, ocieranie o przedmioty, obnażanie czy ogólne zainteresowanie płcią przeciwną to coś nienormalnego, co rodziców powinno niepokoić? Czy może typowe dla tego wieku zachowanie?Katarzyna Dułak: Wszystkie wymienione zachowanie są przejawem zdrowego rozwoju psychoseksualnego dziecka. Większość dzieci kieruje się ciekawością lub przypadkowo odkrytą przyjemnością, równocześnie często nie mają jeszcze świadomości kulturowych norm dotyczących nagości czy seksualności. Dzieci są ciekawe wszystkiego co nowe, ciekawe siebie, swoich reakcji, tego, co mają seksualny u dzieci przebiega różnie. Najczęściej dzieci w tym wieku są ciekawe swojego ciała, ciała rówieśników, opiekunów, rodziców. Jak wspomniałam, w tym wieku może pojawiać się masturbacja dziecięca. Dzieci uczą się różnic płciowych, mogą być zaciekawione genitaliami i różnicą w ich wyglądzie. Kierowane ciekawością mogą podglądać dorosłych, a następnie bawić się w "mamę i tatę" czy w doktora. Mogą próbować odtwarzać zaobserwowane zachowania dorosłych, również sytuacje Małkiewicz: Wymienione zachowania są naturalne i powszechne wśród dzieci w wieku przedszkolnym, znacznie bardziej, niż się wielu dorosłym wydaje. Dziecko również jest istotą seksualną, jednak na innym etapie rozwoju niż dorosły. Seksualność u przedszkolaka przejawia się w poznawaniu swojego ciała i jego reakcji poprzez dotyk, doświadczanie różnic między płciami, czyli np. zabawa w "mamę i tatę", "doktora", sprawdzanie reakcji dorosłych na swoją seksualność poprzez obnażanie się. Jest to swoiste eksperymentowanie ze swoim ciałem oraz z granicami społecznymi - potrzebne dziecku, aby mogło kształtować i wzmacniać poczucie własnej wartości oraz budować pozytywne relacje ze światem na zasadzie "ja jestem OK - ty jesteś OK".Zabawy seksualne u dzieci w wieku przedszkolnym mają podstawowy cel: osiąganie przyjemności. Pozwalają one także na eksplorowanie ciała, wyrażanie emocji i tworzenie relacji z rówieśnikami, co stanowi podwaliny pod dalszy rozwój psychoseksualny dziecka. Najczęściej obserwowane zachowania to masturbacja dziecięca, zabawy z rówieśnikami, polegające na zabawach w świat dorosłych, a także, zwłaszcza u starszych przedszkolaków, na pokazywaniu sobie wzajemnie narządów płciowych i porównywaniu ich. Jest to także czas wielu pytań dotyczących ciała, się, że sytuacje, o jakich wspomniałam wyżej, zdarzają się w wielu przedszkolach. Czy ze swojego doświadczenia współpracy z takimi placówkami/dziećmi w tym wieku, może to pani potwierdzić?Katarzyna Dułak: Małkiewicz: Tak, oczywiście. Są to zachowania powszechne, najczęściej mieszczące się w normie rozwojowej. Warto pamiętać, że ekspresja seksualna dziecka zależy także od atmosfery w grupie i doświadczania akceptacji lub jej braku ze strony dorosłych. Odpowiednia psychoedukacja seksualna personelu, rodziców, a nawet samych dzieci nie jest jednak już tak popularna w przedszkolach, a szkoda, bo to najlepsza ochrona dla dzieci i użyteczne wsparcie dla rodzica w wychowaniu zareagować powinien dorosły - czy to opiekunka w przedszkolu, czy rodzic, który dziecko "przyłapie" lub któremu dziecko opowie w domu o zabawie, jaką wymyślił kolega/koleżanka?Katarzyna Dułak: Wiek przedszkolny to czas, kiedy dzieci uczą się norm. Ważne, żeby mieć tego świadomość i nie zakładać złych intencji czy grzeszności dziecka. Reakcja będzie różna w zależności od zachowania. W przypadku zaobserwowania masturbacji w miejscu publicznym - informujemy ze spokojem i życzliwością o normach kulturowych. Z perspektywy psychologicznej i seksuologicznej masturbacja jest zdrowym zachowaniem i reakcją służącą wspieraniu zdrowego rozwoju psychoseksualnego, stosownym będzie więc uczenie tego, gdzie jest to poprawne i możliwe, np. "Nie możesz dotykać intymnych części ciała w miejscach, gdzie są inni ludzie, możesz to robić, kiedy jesteś sam/sama". Całkowity zakaz może utrudniać zdrowy rozwój psychoseksualny dziecka, może przyczyniać się do poczucia winy czy reakcja zakłada, że dziecko wie już, które części ciała są intymne, może być tak, że nie ma tej wiedzy - w tym wypadku należy ją wprowadzić. Można to zrobić wyjaśniając czy pokazując na obrazkach, że intymne części ciała to te, które zakrywa strój kąpielowy na plaży czy przypadku innych zachowań również uczymy norm, np. "nie wolno podglądać". Uczenie norm seksualnych to element socjalizacji, tak jak w przypadku innych zachowań. Bardzo ważne, żeby nie karać dzieci, zamiast tego życzliwie i spokojnie Małkiewicz: Ważny jest spokój i dobra wola w wysłuchaniu i zrozumieniu dziecka. Akceptujące i uważne towarzyszenie dorosłego daje dziecku poczucie bezpieczeństwa i buduje poczucie zaufania, które procentuje na przyszłość. Warto wiedzieć, że to, jak rozmawiamy z dziećmi w wieku przedszkolnym często ma wpływ na jakość relacji rodzic-dziecko w późniejszych latach, nawet w wieku brak zrozumienia, dialogu, zażenowanie rodzica/opiekuna - jakie mogą mieć konsekwencje dla dziecka?Katarzyna Dułak: Dziecko może nauczyć się, że seks to coś złego, wstydliwego czy grzesznego. I rzeczywiście, jest to zgodne z wykładnią niektórych środowisk religijnych. Jednak warto mieć świadomość, że taka postawa wobec seksualności może przyczyniać się do problemów seksualnych w późniejszym Małkiewicz: Mogą zniechęcić dziecko do dzielenia się takimi informacjami w przyszłości, utrudnić ponowne zaufanie osobie dorosłej. Ponadto może to wpłynąć na podważenie u dziecka pozytywnej samooceny i prowadzić do wyobrażenia, że coś z nim nie tak - "nie jestem OK".Jeśli rozmawiać z dzieckiem, to w jaki sposób?Katarzyna Dułak: Życzliwie, spokojnie, najlepiej na osobności. Ważne jest, żeby używać słów zrozumiałych dla dziecka i odpowiadać na pytania dziecka bez zawstydzania Małkiewicz: Z uwagą, cierpliwością, spokojem i opanowaniem. I z odwagą. A także z wrażliwością na potrzeby dziecka i na to, co mówi, bo czasem jednak takie sygnały mogą świadczyć o zagrożeniu, w którym znajduje się dziecko. Warto zadawać pytania otwarte, np. "Jak się bawiliście?" i pozostawić dziecku możliwość swobodnej odpowiedzi. Kiedy dziecko będzie czuło się ważne i zaakceptowane, będzie chętniej i swobodniej rozmawiać. Dobrym pomysłem jest rozmowa "przy okazji", w naturalnych warunkach, np. w trakcie zabawy, podczas spaceru i sprawdza się znacznie lepiej niż poważna rozmowa. Ważne, żeby rodzic w domowej edukacji seksualnej przekazywał dziecku informacje prawdziwe, ale dopasowane treścią i formą do wieku dziecka, dobre są np. porównania do znanych dziecku może się okazać, że dziecko jednak potrzebuje pomocy seksuologa, psychologa?Katarzyna Dułak: To, na co uczulam, to sytuacje, gdy w zabawach pojawiają się elementy przemocy, przymuszania. Może to świadczyć o nadużyciach wobec dzieci, lub o tym, że dzieci były świadkiem nadużyć. Kolejny sygnał alarmujący to sytuacja, gdy masturbacja dziecięca czy inne zachowania o charakterze seksualnym utrudniają realizację innych zadań rozwojowych, np. naukę czy socjalizację z dziećmi. Masturbacja może pełnić różne funkcje, jeśli motywowana jest ciekawością czy przyjemnością to nie trzeba się niepokoić, problem pojawia się, gdy masturbacja staje się dla dziecka jedynym sposobem na nudę lub sposobem na rozładowanie napięć emocjonalnych, tzn. pojawia się często wtedy, gdy dziecko się boi, jest mu smutno lub złości się. W tych przypadkach trzeba szukać pomocy u Małkiewicz: Niestety pewne zachowania seksualne dzieci wykraczają poza normę i mogą budzić uzasadniony niepokój rodziców i opiekunów. Należą do nich zabawy przebiegające z uszkodzeniem ciała, nastawione na inny cel niż przyjemność lub poznawanie ciała (np. gdy celem jest rozładowanie lęku), zachowania jawne i demonstracyjne, bardzo uporczywe i trwające w czasie, a także zabawy ze znacznie starszymi dziećmi, będącymi już na innym etapie rozwoju psychoseksualnego. Obawy powinny wzbudzić także widoczne otarcia naskórka, stany zapalne narządów płciowych, układu moczowo-płciowego.
Forum: Tematy, których nie znalazłam w forum Zazwyczaj nie zamieszczam takich linkow, ale to naprawde mna wsrzasnelo. O przestepstwach seksualnych dzieci na dzieciach Kolejny appel: DBAJMY O NASZE DZIECI, nie zostawiajmy samym sobie, komputerowi i telewizji, bo straszne rzeczy sie dzieja [Zobacz stronę] (*) (*) KAŻDY TEMATTematy, których nie znalazłam w forumzabawy w doktora – link UWAGA DRASTYCZNE Angina u dwulatka Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –... Czytaj dalej → Skubanie paznokci – Co robić, gdy dziecko skubie paznokcie? Może wy macie jakieś pomysły, Zuzanka od jakiegoś czasu namiętnie skubie paznokcie, kiedyś walczyłam z brudem za nimi i obcinaniem ich, a teraz boję się że niedługo zaczną jej wrastać,... Czytaj dalej → Mozarella w ciąży Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji. Czytaj dalej → Czy leczyć hemoroidy przed porodem? Po pierwszej ciąży, a bardziej porodzie pojawiły się u mnie hemoroidy, które się po jakimś czasie wchłonęły. Niestety teraz pojawiły się znowu. Jestem w 6 miesiącu ciąży i nie wiem,... Czytaj dalej → Ile kosztuje żłobek? Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko... Czytaj dalej → Pytanie do stosujących zastrzyki CLEXANE w ciąży Dziewczyny mam pytanie wynikające z niepokoju o clexane w ciąży. Biorąc od początku ciąży zastrzyki Clexane w brzuch od razu zapowiedziano mi, że będą oprócz bolesności, wylewy podskórne, sińce, zrosty... Czytaj dalej → Mam synka w wieku 16 m-cy. Budzi się w nocy o stałej porze i nie może zasnąć. Mój syn budzi się zawsze o 2 lub 3 w nocy i mimo podania butelki z piciem i wzięcia do łóżka zasypia dopiero po ok. 2 godzinach. Wcześniej dostawał w... Czytaj dalej → Dziewczyny po cc – dreny Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała... Czytaj dalej → Meskie imie miedzynarodowe. Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to... Czytaj dalej → Czy to możliwe, że w 15 tygodniu ciąży?? Dziewczyny!!! Sama nie wiem co mam o tym myśleć. Wczoraj wieczór przed kąpielą zauważyłam przezroczystą kropelkę na piersi, ale niezbyt się nią przejełam. Po kapieli lekko ucisnęłam tą pierś i... Czytaj dalej → Jaką maść na suche miejsca od skazy białkowej? Dziewczyny, których dzieci mają skazę białkową, może polecicie jakąś skuteczną maść bez recepty na suche placki, które pojawiają się na skórze dziecka od skazy białkowej? Czym skutecznie to można zlikwidować? Czytaj dalej → Śpi albo płacze – normalne? Juz sama nie wiem co mam myśleć. Mój synek ma dokładnie 5 tygodni. A mój problem jest taki, że jak mały nie śpi, to płacze. Nie mogę nawiązać z nim... Czytaj dalej → Wielotorbielowatość nerek W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać... Czytaj dalej → Ruchome kolano Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche... Czytaj dalej →
zabawa w lekarza forum